Kolejowi rozbójnicy

Kolejowi rozbójnicy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czerwone światło pali się przez kilka minut, mimo że w odległości kilku kilometrów nie ma żadnego innego pociągu
Co dziesiąty z pięciu tysięcy pociągów jeżdżących codziennie po Polsce jest celem przestępców

 W tym czasie do wagonów podbiega kilku mężczyzn. Zrywają plomby i wyrzucają na pobocze kartony, a czasem spychają całe palety z towarem. W pobliżu czekają busy lub samochody osobowe. Co dziesiąty z pięciu tysięcy pociągów jeżdżących codziennie po Polsce jest celem przestępców (co piąty pociąg towarowy). Codziennie kilkadziesiąt pociągów narażonych jest na ryzyko katastrofy, bo wskutek kradzieży nie działają automatyczne zwrotnice i sygnalizacja.

Niebezpieczny postój
PKP Cargo (specjalizujące się w przewozach towarowych), jedyna rentowna spółka działająca na kolei, w ubiegłym roku zapłaciło 15 mln zł odszkodowań za skradzione towary. Rzeczywiste straty są znacznie wyższe, ponieważ ponad połowa poszkodowanych nie zgłasza kradzieży (często dlatego, że przewożony towar różni się od tego w deklaracjach celnych). Prawdziwa wartość kradzionych towarów może więc sięgać nawet 100 mln zł.
Ponad połowę odszkodowań zapłacono za skradziony węgiel. Węgiel ginie głównie na Śląsku, gdzie kradną go zorganizowane grupy przestępcze. Przestępcy podrzucają na tory przeszkodę, a gdy pociąg zwolni, otwierają wagony. Węgiel wysypuje się na tory, w pobliżu których czatują "zbieracze" z workami. - Staramy się unikać zatrzymywania pociągów przed semaforem. Wkrótce będziemy przeglądać ograniczenia prędkości i tam, gdzie są zbędne, znosić je, bo złodzieje potrafią wskoczyć do wagonu nawet wtedy, gdy pociąg jedzie z prędkością 40 kilometrów na godzinę - mówi Mieczysław Muszyński, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za PKP.
Kradzieże często umożliwiają pracownicy kolei. Przed sądem w Dąbrowie Górniczej toczy się właśnie proces 16-osobowego gangu okradającego cysterny z paliwem. Współpracujący z gangiem dróżnik zatrzymywał pociągi przed semaforem, a tam czekali już wspólnicy: policjant i strażnik miejski. Przez kilka miesięcy grupa ukradła co najmniej 120 ton benzyny wartej około 400 tys. zł.
Najbardziej opłacalne są kradzieże sprzętu radiowo-telewizyjnego i artykułów gospodarstwa domowego. W Żyrardowie skradziono niedawno pralki automatyczne. - Sprzęt AGD jest wyrzucany na trasie przejazdu pociągu, czasem na przestrzeni kilku kilometrów. Potem złodzieje jadą wzdłuż torów i zbierają łupy do minibusów - opowiada Grzegorz Postek, zastępca komendanta komisariatu kolejowego w Warszawie. Kradnie się wszystko, co można sprzedać - jeśli nie na bazarze czy giełdzie, to paserowi. W Rzepinie skradziono na przykład 28 poduszek bezpieczeństwa z volkswagenów przewożonych z montowni w Poznaniu. W Warszawie zrabowano z kolei prawie osiem ton kawy, a w Oświęcimiu przestępcy dobrali się do składu, którym przewożono płyn do prania Lenor.

Nie śpij, bo cię okradną!
Wybierając się w podróż pociągiem, ryzykujemy już na dworcu. Tylko na warszawskim Dworcu Centralnym, gdzie w ciągu doby przewija się około 150 tys. osób, grasuje kilkanaście grup kieszonkowców. Bagaży i portfeli musimy pilnować również w przedziałach, szczególnie na najdłuższych trasach. - Wiemy o zagrożeniach i informujemy o nich pasażerów. Do najgorszych pociągów wysyłamy najwięcej patroli - mówi podinspektor Leszek Łukasik, szef komisariatu kolejowego na Dworcu Centralnym.
W lipcu trzech Koreańczyków jechało nocnym pociągiem z Pragi do Warszawy. Cała trójka zasnęła. Gdy dojechali, stwierdzili, że zniknęły ich bagaże, w których mieli m.in. komputery i sprzęt fotograficzny. Coraz częściej bandyci napadają w dzień, zastraszając pasażerów nożami, kijami baseballowymi, a nawet bronią palną. Pasażerowi pociągu z Katowic do Bielska-Białej bandyci wstrzyknęli narkotyk i zabrali wszystkie rzeczy. W połowie lipca w Warszawie przestępca sterroryzował dwoje konduktorów w pociągu, który dojeżdżał do stacji Warszawa Stadion. Najpierw poprosił o telefon komórkowy, by zadzwonić do chorej matki, a potem zastraszył konduktorów strzykawką z rzekomo zakażoną krwią.
Na polskie pociągi bandyci czatują też za granicą, zwłaszcza w Czechach, gdzie polscy przestępcy współpracują z romskimi. - To, co się tam dzieje, przypomina westerny - opowiada Anna Rosiak, rzecznik PKP Intercity. Przestępcy skaczą na dachy pociągów w czasie jazdy i wyważają ostatnie drzwi. Obezwładniają konduktorów i wdzierają się do przedziałów, gdzie okradają pasażerów. Po serii takich napadów wicepremier Marek Pol interweniował u czeskiego ministra transportu.

Ochrona z o. o.
Nad bezpieczeństwem pięciu tysięcy pociągów czuwa ponad 3 tys. funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei (SOK). Sokistów wspomagają policjanci i żandarmeria wojskowa. Ich obecność widać jednak przede wszystkim na dworcach i w pociągach Intercity, w których przestępstw jest akurat najmniej. Policjanci, szczególnie wywiadowcy i pracownicy operacyjni, bardzo rzadko pojawiają się w pociągach ekspresowych i pospiesznych, gdzie najczęściej okrada się pasażerów, bo jadąc na akcję, muszą wykupić bilet, na co zwykle nie ma pieniędzy.
Niektórzy właściciele przewożonych towarów sami zatrudniają ochronę. To jednak też nie gwarantuje bezpieczeństwa ładunku. W marcu tego roku ze Skarżyska-Kamiennej (z zakładów Mesko) do Gdańska przewożono rakiety. Transport ochraniała firma Atos. W Łodzi okazało się, że brakuje czterech rakiet. Potem odnalazły się w Jarosławiu, dokąd przyjechały w wagonie z piaskiem. Złodzieje sami je podrzucili, gdy zorientowali się, co ukradli. Taka ochrona jest więc fikcją.

Złodzieje szyn
Po ostatniej tragicznej serii wypadków polskich autokarów pasażerowie przesiadają się do pociągów, licząc, że będą podróżować bezpiecznej. Niestety, złodzieje masowo kradną szyny, przewody trakcji i urządzenia sterujące systemami bezpieczeństwa.
- Najwięcej kradzieży jest tam, gdzie ruch kolejowy się zmniejszył i torowiska są gorzej pilnowane - mówi Klaudiusz Kryczka z Komendy Głównej Policji. W maju szyny wymontowano w Zasiekach koło Żar, w Żaganiu zaś ukradziono dwadzieścia elementów mocujących szyny.
Z danych SOK wynika, że w 2001 r. zrabowano urządzenia kolejowe warte ponad 11 mln zł. Urządzenia kolejowe zawierają metale kolorowe, które można łatwo sprzedać. - Wystąpiliśmy do władz samorządowych, by zmieniły przepisy regulujące skup metali kolorowych. W Gliwicach na przykład wprowadzono już odpowiednie zmiany - mówi Bożena Mróz z Komendy Głównej SOK. - Kradzież urządzeń oznacza ogromne niebezpieczeństwo dla pasażerów. To przestępstwo można porównać z planowaniem zabójstwa - mówi Mieczysław Muszyński. - Chcemy, by przepisy umożliwiały odebranie licencji tym, którzy skupują złom pochodzący z kradzieży - dodaje Maciej Męclewski, prezes PKP SA.

Wojna na torach
Przestępcy są coraz bardziej zuchwali: nie tylko atakują pasażerów czy kradną przewożony towar, ale napadają również na sokistów. W ubiegłym roku odnotowano 22 takie wypadki, a w pierwszym półroczu tego roku - 13. W czerwcu w Częstochowie na funkcjonariuszy napadł złodziej, którego przyłapali na wynoszeniu złomu z wagonu. W lipcu w Szabelicach na trasie Kraków - Tarnowskie Góry na torach położono starą wersalkę. Gdy maszynista zatrzymał pociąg, a sokiści poszli usunąć przeszkodę, zostali zaatakowani kijami baseballowymi przez mężczyzn w kominiarkach. - Na torach cały czas toczy się prawdziwa wojna. Nie możemy pozwolić, by wygrali ją bandyci - mówi Bożena Mróz z Komendy Głównej SOK.

Najczęściej kradzione towary
  • węgiel (3072 kradzieże)
  • paliwa płynne (768 kradzieży)
  • złom (381 kradzieży)
  • części do samochodów
  • sprzęt AGD
  • sprzęt RTV
  • chemia gospodarcza
Więcej możesz przeczytać w 31/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.