Demonstracja w Brukseli

Demonstracja w Brukseli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ponad stu stoczniowców Stoczni Gdańsk demonstrowało przed siedzibą Komisji Europejskiej w Brukseli. Domagali się osobnego planu restrukturyzacji dla swojego zakładu, który miałby zapewnić przetrwanie ich miejsc pracy.

Komisja Europejska także sugeruje polskiemu rządowi przesłanie osobnego planu, by ratować gdańską stocznię.

"Jesteśmy po to, żeby prosić panią (komisarz UE ds konkurencji) Neelie Kroes o plan dla stoczni gdańskiej, tak aby stocznia gdańska nie musiała zwalniać pracowników" - powiedział wiceprzewodniczący komisji zakładowej "S" Karol Guzikiewicz. Ostro skrytykował przedstawiony przez rząd 12 września plan restrukturyzacji, który przewiduje połączenie stoczni w Gdańsku i Gdyni.

"On był skandaliczny. Polegał na tym, że 2 tys. ludzi miało być zwolnionych, był nierealistyczny i kłamliwy" - ocenił.

"Jeśli władze polskie chcą przesłać nowy plan dla Gdańska, to jesteśmy otwarci, by go przeanalizować" - zapewnił rzecznik komisarz Kroes, Jonathan Todd. Przypomniał, że w lipcu KE krytycznie oceniła plany restrukturyzacji dla Gdyni i Szczecina. "Decyzja, którą podjęliśmy, dotyczyła tylko Gdyni i Szczecina, a nie Gdańska" - powiedział.

Neelie Kroes, która jest gotowa odrzucić połączony plan dla Gdyni i Gdańska, próbowała przekonać ministra skarbu Aleksandra Grada do osobnego planu dla Gdańska na spotkaniu w Brukseli we wtorek wieczorem. Minister opowiadał się jednak za połączonym planem.

KE stoi na stanowisku, iż gdańska stocznia ma szanse na przetrwanie, bo jest zakładem relatywnie małym, już sprywatyzowanym i otrzymała mniejszą pomoc publiczną, niż stocznie w Gdyni i Szczecinie.

"Pani Kroes dotrzymała słowa. Dziękujemy jej, że broni stoczni, a nie broni polskiego rządu. (Chcemy) również przeprosić w imieniu Polaków. Pan Grad skandalicznie zachował się w ostatnich rozmowach, nie dając możliwości negocjacji. Dlatego powinien podać się do dymisji" - apelował podczas demonstracji Guzikiewicz.

Jego zdaniem, przyszłość Stoczni Gdańsk powinna opierać się na planie inwestycyjnym przedstawionym przez jej właściciela, koncern ISD, 1 lutego. Przewidywał on inwestycje w wysokości 700 mln zł przez najbliższe 3 lata i rozszerzenie zakresu produkcji. Dla stoczni w Gdyni Guzikiewicz domaga się osobnego planu restrukturyzacji.

"Powinien być nowy plan dla Gdyni. (...) Mamy nadzieję, że minister przystąpi natychmiast do negocjacji" - powiedział związkowy lider. Ratowanie Gdyni - dodał - wymaga osobistej interwencji premiera Donalda Tuska u przewodniczącego KE Jose Barroso.

Guzikiewicz zapewnił, że między stoczniowcami z poszczególnych zakładów nie ma konfliktu. "Stocznia gdańska ma szansę i również taką szansę powinny mieć inne stocznie. Upadek jakiejkolwiek stoczni to jest koniec przemysłu stoczniowego" - powiedział.

Pokojowa demonstracja, rozpoczęta z kilkunastominutowym opóźnieniem, przebiegała spokojnie. Stoczniowcy z transparentami, gwizdkami i balonikami po interwencji policji zrezygnowali z próby przejścia tuż przed siedzibę KE i zostali na wyznaczonym placu obok Ronda Schumana. Nie spotkali się z komisarz Kroes, której w piątek nie było w Brukseli. Delegacja stoczniowców została przyjęta przez przedstawiciela jej gabinetu.

Jeśli KE nie zaakceptuje przesłanych przez polski rząd 12 września planów, zakłady będą musiały zwrócić pomoc publiczną, którą otrzymały po przystąpieniu Polski do UE, co może oznaczać ich bankructwo.

pap, keb