Równouprawnienie na szachownicy

Równouprawnienie na szachownicy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wydawałoby się, że w epoce przesytu poprawnością polityczną, taka kwestia jak równouprawnienie płci jest już oczywista. Tymczasem w czasie tegorocznych Igrzysk Sportów Intelektualnych obowiązuje coś w rodzaju segregacji ze względu na płeć.
W podnoszeniu ciężarów, boksie czy piłce nożnej kobiety rywalizują we własnym gronie. Nic w tym dziwnego; siłą ani sprawnością nie dorównują mężczyznom. A więc rywalizacja z nimi  z góry skazywałoby panie na porażkę.

Dlaczego jednak w czasach, kiedy przedstawicielki płci pięknej dopuszcza się nawet do odpowiedzialnych funkcji w wojsku – powiedzmy szczerze: ze szkodą dla tego ostatniego – nadal nie mogą one zmierzyć się z mężczyznami na szachownicy?

Obiegowa opinia jest taka, że kobiety są znacznie gorszymi szachistkami. Nie wynika to jednak z różnic w potencjale intelektualnym, wszak skutecznie rywalizują z mężczyznami w wielu innych dziedzinach. Powodem jest, jak twierdzą naukowcy, stres wynikający z gry przeciwko mężczyźnie. Obawa ta nie jest uwarunkowana genetycznie. Chodzi raczej o zachowanie męskich partnerów, którzy w przypadku własnej wygranej kwestionują inteligencję przeciwniczki, a w przypadku przegranej – jej kobiecość.

Wygląda na to, że wszystkiemu winien jest męski szowinizm. I dopóki same kobiety nie przełamią tych stereotypów, będą traktowane jak zawodniczki słabszej kategorii.