Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrocławski wzorzec
Tomasz Nałęcz w felietonie "Wrocławski wzorzec" (nr 35) nie podał pełnego tytułu cesarza Leopolda I Habsburga. Otóż brzmi on władca Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Czytelnikowi może się kojarzyć, że jak Habsburg, to tylko Austria i Wiedeń. Wiadomo, że po objęciu władzy cesarskiej przez Habsburgów stolicę cesarstwa przeniesiono do Wiednia, aż do czasu likwidacji tegoż cesarstwa przez Napoleona w 1806 r. W tysiącletniej historii cesarstwa jego stolicami były różne miasta. Za pierwszego władcy stolicą był Akwizgran, Otton I rezydował w Magdeburgu, cesarz Karol IV w Pradze.
Karol IV pozostawił po sobie uniwersytet i piękny most w Pradze, a cesarz Leopold I - wspaniałą Aulę Leopoldina na Uniwersytecie Wrocławskim. Za moich studenckich czasów we Wrocławiu w tej auli wykładano i wpajano nam filozofię materialistyczną. Uważałem to za profanację tego wspaniałego obiektu. Cóż, były to czasy stalinowskie. W murach tej uczelni rozwijał swoją działalność jeden z jej twórców, wrocławianin Ferdynand Lassal (1825-1864). Wrocławska Alma Mater wydała wielu wybitnych naukowców, w tym laureatów Nagród Nobla wymienionych w felietonie przez prof. Nałęcza. Listę tę chciałbym uzupełnić o dwa nazwiska: immunologa i lekarza Paula Ehrlicha i chemika Fritza Habera.
Dzięki kadrze lwowskiego uniwersytetu zniszczona w czasie II wojny wrocławska uczelnia odrodziła się. Do wybitnych osób tego okresu należy zaliczyć organizatora i pierwszego rektora tej uczelni prof. Stanisława Kulczyńskiego i małżeństwo chemików Bożenę i Włodzimierza Trzebiatowskich, a także prof. Bogusława Bobrańskiego.

GUSTAV GIGLOK
Hamburg


Szwindel obywatelski
Artykuł "Szwindel obywatelski" (nr 38) ukazał jedną z grup pasożytów żerujących na budżecie. Czy jednak należy się dziwić? Życia na koszt innych uczą się w naszym kraju już studenci. Rzeczywistość naszych uczelni to piramida szwindli i szkoła życia przyszłych oszustów. Każdy wie, że życzliwy promotor lub kumpel w samorządzie mogą załatwić bez kłopotów przyznanie stypendium socjalnego. "Operatywny" student dostaje stypendium socjalne - powiedzmy 400 zł - ma przyznane miejsce w akademiku, które na pniu odsprzedaje za 300 zł, jako permanentnie ubogi dostaje dopłatę do akademika, na przykład 150 zł. W sumie - 850 zł miesięcznie. Oczywiście taki student natychmiast szuka sobie roboty na czarno. Kontrole faktycznej tożsamości osób mieszkających w akademikach należą do rzadkości. Po studiach kombinuje się dalej - zasiłki rodzinne, fałszywe rozwody, kuroniówka, renty socjalne. Wraz z dostosowywaniem standardów do norm UE pojawi się u nas niemała grupa ludzi żyjących całkowicie na koszt państwa - i to nieźle żyjących. Jedynym sposobem na ukrócenie tego procederu wydaje się całkowita likwidacja większości form pomocy społecznej i surowa weryfikacja wszystkich dotychczasowych rencistów. I nagle może się okazać, że nie ma dziury budżetowej.

ANDRZEJ PILIPIUK

Pasjans Millera
Dr Jan Macieja jest kierownikiem Zakładu Mikroekonomii Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN - a nie jak omyłkowo napisałem - dyrektorem Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN. Jego szefem jest dr hab. Zbigniew Hockuba. Zainteresowanych i czytelników przepraszam.

Jan Piński

Rzeź na przestrzeni
Po przeczytaniu artykułu "Rzeź na przestrzeni" (nr 35) chciałbym dodać, że - niestety - gospodarzem przestrzeni w Polsce uczyniono samorząd. A strategia działania władz samorządowych, jak powszechnie wiadomo, jest doraźna, kadencyjna, zdeterminowana interesami różnych grup. Najtrudniej im też rozsądnie (bez łamania prawa) gospodarować przestrzenią. Polska od lat projektowana jest przez różnych, często przypadkowych ludzi. Jeszcze dzisiaj prawie 50 proc. obiektów nie jest projektowana przez architektów, ale przez inżynierów i techników budowlanych!

ANDRZEJ ZWIERZCHOWSKI
prezes Oddziału Wrocławskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich

Umierać za Bagdad?
Nie zgadzam się z Jerzym Markiem Nowakowskim, który w artykule "Umierać za Bagdad?" ( nr 36 ) twierdzi, że zwycięstwo islamskiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju Recepa Erdogana oznaczałoby koniec ustanowionego przez Kemala Atatürka laickiego systemu politycznego Turcji.
Po pierwsze, nawet gdyby Erdogan wygrał listopadowe wybory, pozostałe tureckie partie - między innymi nacjonaliści Devleta Bah˜ela (do których dołączył niedawno bardzo popularny były minister finansów Kemal Dervis) i centrolewica Ismaila Cema - utworzyłyby koalicję, aby nie dopuścić fundamentalistów islamskich do władzy. Po drugie, nawet gdyby Erdogan uzyskał w wyborach wystarczającą przewagę, by samodzielnie sformować rząd (co jest mało prawdopodobne w świetle najnowszych sondaży), to w celu zislamizowania Turcji musiałby zmienić konstytucję z 7 listopada 1982 r., na co zabraknie mu głosów lub nie pozwolą mu generałowie.
Last but not least Erdogan doskonale zdaje sobie sprawę, iż najbliższe wybory nie będą się toczyć wokół starego konfliktu między fundamentalistami islamskimi a zwolennikami laickiego charakteru państwa; tematem przewodnim będzie raczej kwestia wejścia do Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę, że prawie 70 proc. Turków widzi swą ojczyznę w Europie - w której oczywiście istnieje zasadniczy rozdział między państwem a religią - posługiwanie się islamizacją w kampanii wyborczej nie byłoby najlepszym pomysłem.
Przeważająca większość Turków nie chce budować drugiego Iranu nad Bosforem; stosunkowo duże poparcie dla kolejnych wcieleń partii islamskiej (około 25 proc.) wynika raczej z rozczarowania i zniesmaczenia poczynaniami "świeckich" polityków, a nie z tęsknoty za teokracją.

PIOTR ZIENTARA

Rozłam w Kościele
Winę za ogromny wpływ ojca Rydzyka na nasze społeczeństwo ("Rozłam w Kościele", nr 37) ponoszą także stacje radiowe. One po prostu nie potrafią rozmawiać z ludźmi. Bardzo dużo osób straciło pracę, Rydzyk dobrze o tym wie i tylko on zajął się nimi. Radio Rydzyka cechuje otwartość - telefony od słuchaczy odbierane są przez cały dzień. Inne stacje najchętniej rozmawiają z artystami, lekarzami i politykami. Przemawiają oni językiem gładkim, poprawnym, którego większość społeczeństwa nie rozumie. Rydzyk o tym wszys-tkim wie i potrafił się dostosować do poziomu słuchaczy.

KRYSTYNA MROCZEK
Katowice


Lądolot dla każdego
Opisany w artykule "Lądolot dla każdego" (nr 34) poduszkowiec HT-P400 Anaconda nie uzyskał certyfikatu oraz nie znajduje się w rejestrze Polskiego Rejestru Statków SA.

mgr inż. JAN LUDWIG szef Służby Statków Śródlądowych Łodzi i Jachtów Polskiego Rejestru Statków
Więcej możesz przeczytać w 40/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.