Wyniki szczytu UE przyjęte w Rosji bez entuzjazmu

Wyniki szczytu UE przyjęte w Rosji bez entuzjazmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niektóre decyzje zakończonego w piątek szczytu Unii Europejskiej w Brukseli nie wywołają entuzjazmu w Moskwie - ocenia w sobotę dziennik "Kommiersant".

Rosyjska gazeta wyjaśnia, że UE włączyła Białoruś do programu Partnerstwa Wschodniego (PW), "zakładającego aktywniejsze wciąganie republik b. ZSRR do strefy interesów Unii Europejskiej".

Liderzy krajów UE postanowili też - odnotowuje "Kommiersant" - "wydzielić pieniądze na realizację projektu +antyrosyjskiego+ gazociągu Nabucco, stawiając kropkę w dyskusji na temat żywotności tej inicjatywy".

Dziennik określa to posunięcie mianem "nieprzyjemnego" dla Moskwy kroku, przypominając, że magistralą tą gaz z Azji Środkowej ma popłynąć do Europy z ominięciem Rosji.

"Kommiersant" zauważa, że "choć Unia Europejska zapewnia, iż Partnerstwo Wschodnie nie jest projektem +antyrosyjskim+, to jednak w rzeczywistości inicjatywa ta zakłada łagodne wyprowadzenie jego uczestników spod wpływów Moskwy".

"W koncepcji PW otwarcie wskazuje się, iż program ten powinien sprzyjać politycznemu zbliżeniu Brukseli z jego uczestnikami, a także ich gospodarczej integracji z UE" -zaznacza gazeta.

"Jednocześnie Unia Europejska zamierza aktywnie sprzyjać przeprowadzeniu w tych państwach reform, zmierzających do rozwoju demokracji i stosunków rynkowych, co powinno dostosować tamtejsze ustawodawstwo do standardów europejskich" - pisze "Kommiersant".

Dziennik zwraca również uwagę, że Armenii, Azerbejdżanowi, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainie powiedziano w piątek, że "w perspektywie mogą liczyć na zniesienie wiz do UE".

"Kommiersant" podkreśla, że w białoruskiej stolicy piątkowe wieści z Brukseli przyjęto pozytywnie. Powołując się na źródło w administracji prezydenta Alaksandra Łukaszenki, gazeta zauważa, iż udział Mińska w PW "pomoże przezwyciężyć stereotyp o Białorusi jako o ostatniej dyktaturze w Europie".

"Jest to ten przykład, gdy polityczne i wizerunkowe dywidendy są ważniejsze od finansowych" - cytuje gazeta swojego anonimowego rozmówcę w Mińsku.