"Represje, naruszanie praw człowieka i wolności słowa, wydalanie dziennikarzy i oskarżenia pod adresem Rumunii zmuszają Bukareszt do domagania się unijnego śledztwa" - powiedział w parlamencie prezydent Basescu.
"Jeśli posunięcia represyjne będą się przedłużać, Rumunia rozważy formy pomocy humanitarnej dla ludzi, których bezpieczeństwo jest zagrożone, i ich obrony" - dodał prezydent Rumunii.
Kilkanaście osób zostało rannych, a kilkaset aresztowano w czasie zamieszek, do jakich doszło w Mołdawii po wyborach parlamentarnych z 5 kwietnia, w których zwyciężyła partia komunistyczna prezydenta Vladimira Voronina. Opozycja kwestionuje wyniki wyborów.
Prezydent Voronin powiedział w piątek, że ma dowody na zaangażowanie się Rumunii w antyrządowe demonstracje w stolicy Mołdawii, Kiszyniowie. Wcześniej wydalił z kraju ambasadora Rumunii, zabronił wjazdu rumuńskim dziennikarzom i wprowadził wizy dla Rumunów.
Dziennik "Financial Times" poinformował we wtorek, że setki młodych ludzi, zatrzymanych po antyrządowych protestach w Kiszyniowie, było poddawanych "okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu" traktowaniu; odmawiano im też pomocy prawnej. Dziennik powołał się na przedstawiciela ONZ.
W niedzielę agencja AFP podała, że w środę zmarł jeden z uczestników protestu. Rodzice zmarłego utrzymują, że ich 23-letni syn Valeriu Boboc został pobity przez policję. Policja mówi, że przyczyną śmierci mężczyzny był gaz użyty do rozpędzenia manifestacji. W sprawie tej wszczęto dochodzeniepap, keb