"Putin nie umył rąk po wyjściu z wychodka"

"Putin nie umył rąk po wyjściu z wychodka"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin (fot. A.Jagielak /Wprost) 
Do "nieumycia rąk po wyjściu z wychodka" porównał znany rosyjski komentator polityczny Nikołaj Swanidze niewskazanie przez premiera Rosji Władimira Putina podczas wizyty w Polsce Józefa Stalina, jako ponoszącego winę za mord na polskich oficerach w Katyniu w 1940 roku.

Swanidze, członek powołanej przez rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa komisji ds. przeciwdziałania fałszowaniu historii na szkodę Rosji, zwrócił uwagę, że Putin w Polsce jedynie uznał Katyń za zbrodnię. "No, dobrze, zbrodnia. Ale czyja zbrodnia? Wujka Pietii? Przegięcie na prowincji? Zbrodnia jest, a zbrodniarzy nie ma. Gdzie są zbrodniarze?" - pytał. Według niego przyznanie, że Stalin był odpowiedzialny za zbrodnię katyńską "byłoby gestem historycznego oczyszczenia, elementarnej higieny. Tak jak po wyjściu z wychodka myje się ręce. I nic więcej. Ten gest nic by nas nie kosztował. W żaden sposób by nas nie upokorzył" - dodał.

Polacy doceniliby prawdę

Zdaniem rosyjskiego komentatora, "Putin nie powiedział w Polsce tego, co najważniejsze. Tego, czego oczekiwali od niego Polacy; tego, co jest powszechnie znane i wymagało od niego tylko potwierdzenia, prostej konstatacji dawno udowodnionego i udokumentowanego faktu. A mianowicie, że 5 marca 1940 roku na posiedzeniu Politbiura WKP(b) cała sowiecka wierchuszka, ze Stalinem na czele, postawiła podpisy pod zbrodniczym rozkazem o rozstrzelaniu wziętych do niewoli polskich oficerów" - wyjaśnił. Swanidze podkreślił, że, gdyby Putin jednoznacznie potępił zbrodnię mógłby liczyć na uznanie Polaków. "Polacy z ich wyostrzoną, zranioną wrażliwością narodową i odwieczną śmiertelną obrazą na Rosję' Polacy znający nas jak zły szeląg - oni w pełni by to docenili" - podkreślił.

Swanidze zwrócił również uwagę, że Putin "nigdzie nie uznał też, iż pakt Ribbentrop-Mołotow był błędem; osobistym błędem Stalina". "Wprost przeciwnie - wypowiedział słowa o uzasadnionej decyzji sowieckiej dyplomacji w tamtych warunkach" - wskazał. "To nie jest potępienie. To jest usprawiedliwienie" - zaznaczył komentator.

Konflikt o przeszłość trwa

Inny niezależny publicysta rosyjski Andriej Kolesnikow ocenił z kolei, że wizyta Putina w Polsce "nie przyniosła zgody z przeszłością". "Mogłoby się wydawać, że wrzesień sprzed 70 lat już dawno powinien był zostać pochowany pod nadgrobną płytą pamięci. Jednak zgoda nie nadchodzi" - zauważył i dodał: "Zarówno 1 września, data wybuchu II wojny światowej, i 17 września, kiedy to wojska sowieckie wtargnęły do Polski, a ZSRR stał się sojusznikiem tej samej dżumy, która niespełna dwa lata później omal nie zdobyła Moskwy, pozostają przedmiotami politycznych bojów".

Rosja nie jest gotowa na prawdę

Natomiast Jewgienij Kisielow w niezależnej "Nowej Gaziecie" zauważył, że "byłoby naiwnością sądzić, że Putin zacznie usprawiedliwiać pakt między ZSRR i hitlerowskimi Niemcami lub negować, iż 17 września 1939 roku Armia Czerwona wtargnęła na terytorium Polski". "Jednak to, iż Putin czegoś takiego nie powiedział, nic nie znaczy. Zrobili to za niego inni. Przedstawiciele Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji zebrali dziennikarzy, aby zapoznać ich z odtajnionymi dokumentami archiwalnymi, jakoby dowodzącymi, iż Polska snuła plany przymierza z nazistowskimi Niemcami przeciwko ZSRR" - zaznaczył publicysta.

W ocenie Kisielowa, "Zachód rozumie, że Rosja nie jest gotowa do szczerej rozmowy na temat przeszłości". "Co więcej, putinowskie elity bezwstydnie grają na uczuciach Rosjan, przedstawiając krytykę pod adresem Stalina jako krytykę pod adresem Rosji" - napisał publicysta. Jego zdaniem, "nie wydaje się możliwe, by można było dzisiaj oddzielić zwycięstwo sowieckiego narodu nad nazistowskimi Niemcami od oceny Stalina i zbrodni jego reżimu".

PAP, arb