Odprawa sióstr

Dodano:   /  Zmieniono: 
W pierwszym kwartale tego roku na zasiłkach dla bezrobotnych znalazło się ponad 13 tys. pielęgniarek - twierdzi Bożena Banachowicz, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych
- Tymczasem na Zachodzie stanowią one trzon personelu medycznego zatrudnianego w szpitalach. Polscy dyrektorzy, walcząc o przetrwanie podległych im instytucji, oszczędzają na etatach pielęgniarskich. Mało kto zdaje sobie sprawę, że ta krótkowzroczna polityka już niedługo odbije się na jakości usług medycznych.
W ubiegłym roku w Polsce jedna pielęgniarka przypadała na 185 mieszkańców. Na razie nie jest to jeszcze najgorszy wynik, na przykład w Stanach Zjednoczonych zawód ten wykonuje jedna na 138 osób, w Holandii - na 123, a w Niemczech - na 114. - Kolejne zwolnienia już za trzy lata zaowocują deficytem osób tej profesji - ocenia Ilona Tułodziecka, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Zwalniane pielęgniarki, kierując się mechanizmami rynkowymi, przekwalifikują się, starsze przejdą na emeryturę, a nowych nie będzie, gdyż większość szkół musiała wstrzymać nabór do klas pierwszych. Jak wynika z badań OBOP, pielęgniarka to trzeci po urzędniku i nauczycielu zawód, w którym najtrudniej znaleźć zajęcie. Nie należy się więc dziwić dziewczętom rezygnującym z nauki w szkołach medycznych.
W innych krajach pielęgniarki należą do najbardziej poszukiwanych pracowników, zwłaszcza że wykonują wiele usług medycznych, które u nas przeprowadzają lekarze. Na przykład w Stanach Zjednoczonych wykonują zabiegi anestezjologiczne, a robotą papierkową zajmują się tam sekretarki i menedżerowie przeszkoleni w zarządzaniu instytucjami opieki zdrowotnej. Aby pełnić w szpitalach odpowiedzialne funkcje, muszą zdobyć gruntowniejsze wykształcenie. 64 proc. zarejestrowanych w USA pielęgniarek (po zdaniu specjalnych egzaminów mają prawo do wykonywania zawodu) kończy gimnazjum i dwuletnią szkołę, 28 proc. - gimnazjum i cztero- lub pięcioletni college medyczny, a tylko 12 proc. - przyszpitalne szkoły pielęgniarskie połączone z praktyką. Ich wynagrodzenie zależy od wykształcenia i zakresu obowiązków. W Stanach Zjednoczonych jest ono bardzo zróżnicowane. Pensja najlepiej zarabiających pielęgniarek anestezjologicznych wynosi od 76 do 91 tys. USD rocznie, a najgorzej (praktykujące pielęgniarki z licencją zawodową) - 24-28 tys. USD rocznie.
W Polsce środowisko to od dwóch lat domaga się zmiany zasad finansowania. Pielęgniarki uważają, że powinny otrzymywać wynagrodzenie równe średniej krajowej, gdy tymczasem zarabiają 800-900 zł. Ich sytuacja nie zmieni się jednak dopóty, dopóki menedżerowie służby zdrowia nie docenią roli pomocniczego personelu w procesie leczenia. Już dziś z powodu jego redukcji w wielu placówkach dochodzi do sytuacji zagrażającej bezpieczeństwu pacjentów. Często na dyżurze nocnym jedna pielęgniarka musi obsłużyć ponad 40 chorych. Problem ten mogłoby rozwiązać określenie norm zatrudnienia w służbie zdrowia, czego środowisko domagało się już podczas ubiegłorocznych strajków. Zasady ich ustalania zatwierdził w końcu ubiegłego roku minister zdrowia, a teraz placówki przygotowują się do ich wprowadzenia. Najwcześniej w lipcu będzie wiadomo, ile pielęgniarek powinno pracować na poszczególnych oddziałach. Z pierwszych analiz wynika, że na niektórych jest ich za mało.
Zależność między sprawnym wykonywaniem usług medycznych a liczbą personelu pomocniczego dostrzega niewielu dyrektorów. Uważają oni, że oszczędności na etatach pielęgniarskich to polityka krótkowzroczna. Tylko dobra opieka i życzliwość wobec chorych zachęci pacjentów do korzystania z usług danej placówki, co zależy głównie od pielęgniarek. Równie ważna jak godziwe wynagrodzenie (w Gryficach w ramach kontraktów udało się je zwiększyć o 20 proc.) jest dobra organizacja pracy, wyraźne określenie zakresu obowiązków i wyciąganie konsekwencji za ich nieprzestrzeganie. - W naszym szpitalu za uchybienia w stosunku do pacjenta obowiązują kary finansowe (10-30 proc. pensji), ale przez półtora roku żadna pielęgniarka nie została ukarana. Nie znalazły się też one w grupie 100 zwolnionych osób. Znikły za to skargi na ich pracę - wyjaśnia dr Krzysztof Kozak, dyrektor Szpitala Rejonowego w Gryficach, w którym chce się leczyć znacznie więcej osób, niż pozwalają na to ustalone przez kasę limity.
Pewne szanse rozwoju tej grupie zawodowej daje Ustawa o zawodach pielęgniarki i położnej z 1996 r., pozwalająca na dużą samodzielność. Wiele zabiegów leczniczych, diagnostycznych i rehabilitacyjnych mogą one wykonywać teraz bez zleceń lekarza. I trzeba przyznać, że chcą z tego korzystać. We wszystkich województwach powstały zakłady opieki pielęgniarskiej, ale niewiele z nich może pracować bez przeszkód, między innymi NZOZ w Braniewie, zatrudniający dwanaście pielęgniarek i położną i świadczący usługi dla dwunastu tysięcy mieszkańców miasta i gminy. Jego kierownik Marian Nadziejko uważa, że są szczęściarzami, bo warmińsko-mazurska kasa podpisała z nimi kontrakt, a miejscowi lekarze nie odmawiają współpracy. Dwa niepubliczne ZOZ pielęgniarek środowiskowych ze Świdnika już od 1998 r. wykonywały (w ramach umów najpierw z wojewodą, poźniej z kasą chorych) różne zabiegi i usługi pielęgnacyjne dla połowy mieszkańców miasta i kilku wsi. Pacjenci zadowoleni byli z takiej formy opieki, szczególnie że pielęgniarki pracowały także w soboty i niedziele. W tym roku jednak część chorych musiała zrezygnować z ich pomocy. - Tracimy pacjentów dlatego, że Lubelska Kasa Chorych na te same usługi podpisała kontrakty (bez określania rejonów) zarówno z ZOZ pielęgniarskimi, jak i przychodniami rodzinnymi. W takiej sytuacji jesteśmy na pozycji straconej, bo pacjent nie jest w stanie się oprzeć sugestiom lekarza dotyczącym zmiany pielęgniarki - irytuje się Beata Portka z niepublicznego ZOZ pielęgniarek środowiskowo-rodzinnych Zgoda w Świdniku. Do konfliktu między lekarzami rodzinnymi przejmującymi pacjentów a prywatnymi pielęgniarkami doszło także w Chełmie. Śląska Kasa Chorych nie uwzględniła w opiece środowiskowej prywatnych pielęgniarek, przekazując ją w całości poradniom rodzinnym. Taka sytuacja, zdaniem Marii Brzezińskiej, przewodniczącej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Katowicach, pogarsza jakość usług, ponieważ personel zatrudniony przez lekarza rodzinnego, obciążony stałymi zleceniami w rejonie obsługującym 2,5 tys. mieszkańców, ogranicza się do zabiegów, a nie zajmuje się pielęgnacją osób unieruchomionych w łóżku.
Tymczasem na samodzielności zawodowej tej grupy mogliby zyskać pacjenci, zwłaszcza obłożnie chorzy, którzy dotychczas przebywali na internie lub oddziałach neurologicznych, a od momentu wprowadzenia reformy zaraz po zabiegu wypisywani są do domu. Nie zajmuje się nimi ani pielęgniarka środowiskowa (tylko zabiegi), ani opiekunka społeczna (ograniczająca się do odwiedzin u najuboższych osób samotnych).
Naczelna rada już dwa lata temu opracowała program opieki długoterminowej nad chorymi w domu. Jego założenia realizuje z powodzeniem w Olsztynie (dotychczas tylko dla podopiecznych pomocy społecznej) stowarzyszenie Niebieski Parasol, które nie ogranicza się do pielęgnacji, ale prowadzi także rehabilitację, bezpłatnie wypożycza niezbędny sprzęt (łóżka szpitalne, materace przeciwodleżynowe, wózki inwalidzkie, balkoniki), uczy rodzinę podstawowych zasad opieki na osobami unieruchomionymi w łóżku, prawidłowej dietetyki i profilaktyki. Program ten został zaakceptowany przez Ministerstwo Zdrowia, ale żadna kasa chorych nie zdecydowała się dotychczas na podpisanie kontraktów na takie usługi. Tłumaczenie jest zawsze takie samo: brak pieniędzy (mimo że zabiegi te są trzykrotnie tańsze niż w zakładach opiekuńczo-pielęgnacyjnych, których zresztą też brakuje).
Rozwiązania te popularne są natomiast na Zachodzie. W Niemczech na przykład taką opieką objętych jest 2,5 mln osób po 65. roku życia. Poza wykwalifikowanymi pielęgniarkami (wykonującymi zastrzyki, podłączającymi kroplówki czy zmieniającymi opatrunki) chorych odwiedzają także pomoce pielęgniarskie i pracownicy socjalni zajmujący się tylko sprzątaniem, robieniem zakupów i dotrzymywaniem towarzystwa. Opieka ta finansowana jest ze specjalnego ubezpieczenia (pielęgnacyjnego), obowiązkowego dla wszystkich zatrudnionych.
U nas takie rozwiązanie należy na razie do sfery marzeń.

Więcej możesz przeczytać w 24/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.