"Gosiewski pomagał branży pornograficznej"

"Gosiewski pomagał branży pornograficznej"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były marszałek Sejmu, kandydat na prezydenta, Marek Jurek skrytykował sposób sprawowania prezydentury przez Lecha Kaczyńskiego. W rozmowie z „Radiem Zet” zdradził również szczegóły afery pornograficznej oraz zapowiedział, że będzie walczył o rozbicie układu partyjnego rządzącego telewizją publiczną.
Zdaniem Marka Jurka w mediach publicznych funkcjonuje koalicja zawarta przeciwko kontrkandydatom Lecha Kaczyńskiego w walce o reelekcję. Dlatego też były marszałek sejmu wystosował list do prezydenta, nawołujący go do zaprzestania działań godzących w wolność mediów publicznych i wolność słowa.  - To są rzeczy skandaliczne. Widzieliśmy długą serię odwołań, najpierw odwołanie Bronisława Wildsteina, odwołanie Skowrońskiego, odwołanie Krzysztofa Nowaka, a teraz się okazuje, że programy są zdejmowane z anteny, takie, jak „Towarzysz generał" – dodaje Jurek. Takie działania, zdaniem byłego marszałka sejmu, degradują społeczną rolę mediów publicznych, są dowodem kompletnej nieodpowiedzialności polityków.

Kandydat Prawicy Rzeczpospolitej na prezydenta wyznał również, dlaczego nie chce, aby to Lech Kaczyński sprawował urząd przez kolejne 5 lat. - To jest prezydentura zawiedzionych nadziei – argumentuje. Zdaniem Jurka, największą porażką obecnego prezydenta jest obniżenie pozycji Polski w Unii Europejskiej oraz na szczytach międzynarodowych. Jest również przekonany, że to w głównej mierze z winy Lecha Kaczyńskiego doszło w Polsce do negacji zasad politycznych oraz obniżenia jakości życia publicznego.

Marek Jurek opowiedział również o szczegółach tzw. afery pornograficznej z udziałem władzy partyjnych PiS. - Kiedy ustawa antypornograficzna była już w porządku obrad, musiała zostać wycofana, dlatego, że połowa posłów, którzy to podpisali na polecenie władz partyjnych PiS wycofała swoje podpisy – tłumaczy. Jak dodaje, dziwnym trafem zbiegło się to z apelem wydawców prasy pornograficznej o wycofanie tej ustawy. Do oczekiwań grupy nacisku szczególnie wyraźnie starał się  dopasować premier Gosiewski, który przychylał się do argumentów wydawców. - To wszystko jest udokumentowane w depeszach PAP – zapewnia Jurek.

AG, „Radio ZET"