Temat dopalaczy został poruszony na posiedzeniu Komisji ds. zdrowia PE. Według członków tej komisji, w niemal wszystkich krajach UE w tzw. dream shopach młodzi ludzie zaopatrują się w środki psychotropowe zwane w Polsce dopalaczami. I choć w każdym kraju etykieta informuje, że zawartość nie nadaje się do spożycia, to dopalacze mają wielu konsumentów, zazwyczaj młodych. W samej Polsce szacuje się ich liczbę na ok. 360 tys. - To bez wątpienia problem europejski - stwierdził Sonik. - Nie wiadomo, co jest w opakowaniach. Lekarze nie potrafią wykryć trucizny, a psychiatrzy oceniają, że substancje te są bardziej niebezpieczne niż narkotyki, ponieważ natychmiast uzależniają. Dowiedzieliśmy się wczoraj od przedstawicielki Komisji Europejskiej, że najpóźniej w przyszłym tygodniu KE przedstawi projekt legislacji wprowadzający m.in. zakaz sprzedaży mefedronu - dodał.
Sonik relacjonował, że według zapewnień KE, nowe prawo ma zakazać całych grup molekularnych, a nie tylko indywidualnych substancji. Mefedron to używany w dopalaczach organiczny związek chemiczny, pochodna katynonu. Stosowany jako stymulant i empatogen. Zdaniem Sonika, potrzebna jest też europejska kampania informacyjna. Wielu ludzi myśli bowiem, że skoro dopalacze są legalne, to nie zaszkodzą. - Są legalne, bo są nowe i stanowią dość świeży problem - przekonywał. Innym problemem jest sprzedaż przez internet. - Niektórzy donoszą, że niemal połowa obrotów pochodzi ze sprzedaży via internet - zauważył.
PAP, arb