NATO zaciska pasa. Będzie mniej dowództw i mniej etatów

NATO zaciska pasa. Będzie mniej dowództw i mniej etatów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. NATO 
Ministrowie obrony państw NATO "przyjęli do wiadomości" propozycje reformy struktur dowodzenia Sojuszu, które mają być zrealizowane do połowy 2011 roku. Liczba dowództw ma zmaleć z 11 do 6, etatów o ok. 3 tys., a agencji - z 14 do 3. Cięcia mają ominąć Polskę. - To jest takie odchudzanie NATO: proces, który odbywa się według takich samych zasad, jak w wielu krajach członkowskich, w tym w Polsce. Pozbawiamy Sojusz tłuszczu, ale zachowujemy mięśnie - tłumaczył po zakończeniu pierwszej sesji posiedzenia ministrów obrony NATO w Brukseli szef MON Bogdan Klich.
Zdaniem Klicha dzięki reformie, która powinna zostać zrealizowana nie później niż do czerwca 2011 roku, "Sojusz będzie bardziej mobilny, sprawny, a mniej pieniędzy będziemy na to wydawać". Cięcia - wyjaśnił minister - mają obejmować redukcję etatów w dowództwach NATO na świecie z 12 tys. do 8,95 tys. Natomiast samych dowództw ma być prawie o 50 procent mniej: "z jedenastu dowództw Sojuszu miałoby pozostać sześć". Reforma ma być zaaprobowana na szczycie NATO w Lizbonie 19-20 listopada, ale niewykluczone, że ostateczna decyzja zostanie jeszcze odsunięta w czasie. Na razie zgody na reformę nie dał bowiem jeszcze gospodarz szczytu - Portugalia, która jest nią najbardziej dotknięta. Rząd w Lizbonie nalega na utrzymanie stanu obecnego i jest obecnie jedynym krajem, który potencjalnie może nawet zablokować przyjęcie reformy.

Polska akceptuje propozycję oszczędności przedstawioną przez sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena, gdyż - jak tłumaczył szef MON - z jednej strony nie osłabią one zdolności Sojuszu do obrony Polski, gdyby taka potrzeba zaszła, a z drugiej - dlatego, że oszczędności mają ominąć inwestycje NATO w Polsce. - Zmniejszenie dowództwa w Brunssum nie spowoduje podważenia jego zdolności do prowadzenia operacji wsparcia, gdyby którykolwiek z krajów Europy Środkowej był zagrożony, w tym Polska - zapewnił Klich. - Akceptujemy reformę także dlatego, że nie narusza interesów w Bydgoszczy i nie powoduje likwidacji tej najważniejszej natowskiej struktury, jaka jest na terytorium Polski, czyli centrum szkolenia sił połączonych w Bydgoszczy - dodał. W bydgoskim dowództwie ds. szkoleń na etatach pracuje ponad 100 osób. Na razie nie ma też ryzyka, że ofiarą oszczędności może paść trzeci natowski batalion łączności w Bydgoszczy. Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie jednak dopiero w przyszłym roku. - Jest szansa, że ten projekt, którego promesę otrzymaliśmy w ubiegłym roku, będzie dalej realizowany. Polski interes jest zabezpieczony - podkreślił Klich.

Reforma struktur dowodzenia oraz agencji to odpowiedź na kryzys gospodarczy i nadmierne deficyty krajów członkowskich. Większość państw NATO tnie wydatki na obronę. - NATO musi być bardziej efektywne, w tym kosztowo - zapowiedział Anders Fogh Rasmussen. - Mamy obecnie 14 różnych agencji, a myślę, że wystarczą nam trzy - dodał. Likwidacja bądź znaczna redukcja ma dotyczyć przede wszystkim dowództwa w Portugalii, a także w Hiszpanii, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Wiele z tych dowództw, powstałych jeszcze na początku zimnej wojny, rozrosło się nadmiernie, a dziś już nie są niezbędne - przyznają źródła w NATO.

Polska jest po Włoszech drugim krajem, gdzie NATO wydaje najwięcej środków na nowe inwestycje - około 30 mln euro w 2010 roku. Jednak ze względu na oszczędności i zwiększanie wydatków w Afganistanie, część inwestycji będzie realizowana dłużej niż zakładano - przyznał kilka dni temu polski dyplomata w NATO. W 2010 roku budżet NATO wynosi 2,6 mld euro, co obejmuje łącznie budżet wojskowy - 1,34 mld euro (jego lwią część pożera operacja w Afganistanie), inwestycyjny (1,1 mld euro) oraz cywilny (180 mln euro).

PAP, arb