Przywrócić sankcje wobec Białorusi

Przywrócić sankcje wobec Białorusi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Potępienie prześladowań opozycjonistów na Białorusi nie pociągnęło za sobą czynów - pisze we wtorek "Washington Post". Proponuje, by USA znowu wprowadziły zakaz wydawania wiz i zamroziły aktywa wysokich przedstawicieli białoruskich władz.
Dziennik przypomina w artykule redakcyjnym, że w miniony weekend grupa światowych przywódców, artystów i działaczy wzięła udział w "niezwykłym proteście" przeciwko represjom politycznym na Białorusi, odczytując na  antenie nadającego z Pragi Radia Wolna Europa/Radia Swoboda kilkaset nazwisk osób zatrzymanych na  Białorusi po demonstracji 19 grudnia. Wśród uczestników projektu byli m.in. byli prezydenci USA George W. Bush czy Czech Vaclav Havel, a także szef polskiego MSZ Radosław Sikorski i były prezes NBP Leszek Balcerowicz.

"Gest ten zwrócił uwagę na kraj, który jeszcze czeka na  odpowiednią reakcję USA i innych zachodnich rządów na kryzys", jaki nastąpił w  okresie świątecznym - ocenia gazeta, przypominając, że międzynarodowi obserwatorzy nie uznali wyników wyborów, w których ogłoszono zwycięstwo prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Stłumienie powyborczych protestów przez Łukaszenkę oznaczało zdaniem dziennika "natychmiastowy odwrót od tego, co niektórzy uznawali za kierowanie się w stronę liberalizacji politycznej i  większej niezależności od Rosji, próbującej wiązać się z Białorusią w  nowej autokratycznej unii".

"Wprawiło to także w zakłopotanie Unię Europejską, która zaoferowała Łukaszence pomoc w wysokości 3,6 mld dolarów w zamian za  sprawiedliwe wybory" - pisze "Washington Post". Według dziennika pojawiła się także kwestia, czy celem umowy, zawartej między białoruskim reżimem a amerykańską administracją Baracka Obamy dwa tygodnie przed wyborami, w której Białoruś zgodziła się oddać zapasy wysoko wzbogacanego uranu, było "kupienie tolerancji Waszyngtonu dla wykroczeń Łukaszenki".

Dziennik przypomina, że administracja Obamy i jej europejscy sojusznicy niezwłocznie potępili prześladowania, m.in. w wydanym 23 grudnia wspólnym oświadczeniu amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton i szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton. "Dotychczas jednak te słowa nie pociągnęły za sobą czynów" -  ocenia gazeta, podkreślając, że jednostronne kroki podjęła Polska, znosząc opłaty za wizy krajowe dla Białorusinów.

Wśród możliwych działań potępiających sytuację na Białorusi "Washington Post" wymienia m.in.: ponowne wprowadzenie zniesionego w  2008 r. zakazu wydawania wiz i zamrożenie aktywów wysoko postawionych przedstawicieli białoruskich władz. "Lista tych nazwisk mogłaby zostać poszerzona o nazwiska osób zamieszanych w powyborcze aresztowania i przyszłe procesy, a ograniczenia mogłyby dotyczyć państwowych przedsiębiorstw".

"Oferta Łukaszenki dotycząca jego skromnych zapasów uranu skłoniła administrację Obamy do zniesienia dawnego embarga na kontakty na wysokim szczeblu z reżimem, a Clinton spotkała się z białoruskim szefem MSZ. Administracja powinna teraz postawić sprawę jasno, że dopóki Łukaszenka nie wypuści kandydatów na prezydenta i  innych osób osadzonych w więzieniu, Stany Zjednoczone będą unikać białoruskiego prezydenta i jego najważniejszych pomocników".

PAP