Po wyrównanym początku, to Lechia zaczęła lepiej organizować grę. Co prawda statystykę strzałów Jagiellonii poprawiał Jarosław Lato, ale to goście zdobyli gola. W 25. min Abdou Traore z lewej strony dograł piłkę w pole karne białostoczan, jej lot przeciął Ivans Lukjanovs i piłka wpadła do bramki. Mimo straty gola Jagiellonia nadal nie była w stanie poważniej zagrozić Lechii. Przeciwnie - to goście powinni zdobyć kolejne bramki, bo momentami potrafili niemal zamknąć Jagę na jej połowie.
W 37. min. niespodziewanie padło wyrównanie. Najpierw zza pola karnego uderzył Lato, a Sebastian Małkowski wybił na rzut rożny. Po dośrodkowaniu piłka wpadła w pole karne Lechii, odbiła się od ziemi, uderzyła w kolano Andriusa Skerli i wpadła do bramki. Od tego momentu gospodarze zaczęli grać nieco lepiej. W 41. min. Frankowski mógł wyprowadzić Jagiellonię na prowadzenie, ale z kilku metrów przestrzelił.
Druga połowa, to praktycznie ciągły atak Jagiellonii. Już w 52. min. gospodarze powinni wyjść na prowadzenie. Najlepszy w białostockim zespole Lato zagrał prostopadle do Frankowskiego, ten przegrał jednak pojedynek sam na sam z Małkowskim. Goście bronili się całym zespołem, w kontrach licząc na szybkość Traore i Bedi Buvala, ale ich nieliczne ataki bez problemu rozbijali obrońcy Jagiellonii.
W 74. min. Lato wbiegł w pole karne, a piłkę ręką zatrzymał Luiz Deleu. Do rzutu karnego podszedł Frankowski, ale to wyraźnie nie był jego dzień. Kapitan Jagiellonii zmylił Małkowskiego, ale trafił w słupek. W 86. min. padł wreszcie gol dla gospodarzy, jednak sędzia odgwizdał spalonego Skerli.
PAP, arb