Wojna o pokój

Dodano:   /  Zmieniono: 
Armia miasta izraelska wkroczyła w rajdzie odwetowym do kolejnego palestyńskiego. Równolegle - prowadzone są rozmowy pokojowe.
Przewodniczący parlamentu palestyńskiego Ahmed Korei (Abu Ala) spotka się w poniedziałek w Jerozolimie z izraelskim ministrem spraw zagranicznych Szimonem Peresem.

Mają rozmawiać o warunkach powstrzymania eskalacji przemocy.
Jak wyjaśniono w biurze Korei, spotkanie wyznaczone na niedzielę odbędzie się dopiero następnego dnia, ponieważ na przeszkodzie stanęła nowa izraelska ofensywa przeciwko celom palestyńskim w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu. Przed rozmowami z Peresem, Korei naradzał się w niedzielę w Ramallah z przewodniczącym Autonomii Palestyńskiej Jaserem Arafatem.
Szimon Peres otrzymał od premiera Ariela Szarona zgodę na omawianie podczas spotkania z palestyńskim politykiem nie tylko "kwestii technicznych", ale także problemów politycznych.


Premier Izraela Ariel Szaron uznał w niedzielę, że przywódca Palestyńczyków Jaser Arafat spełnił postawione przez stronę izraelską warunki, więc można mu zezwolić na opuszczenie Ramallah.
Arafat pozostaje internowany w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu od 3 grudnia. Miasto otaczają czołgi izraelskie.
Izrael domagał się od niego aresztowania sprawców zamachu na swego ministra turystyki Rehawama Zeewiego w październiku zeszłego roku i warunek ten został spełniony. Zeewi został zastrzelony 17 października 2001 w hotelu w Jerozolimie. Do zamachu przyznała się radykalna organizacja palestyńska Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny.


Na wieść o rozmowach koalicja ultranacjonalistów, Zjednoczenie Narodowe Israel Beitenu, ogłosiła, że wystąpi z rządu Szarona, ponieważ premier odstąpił od swego warunku "siedmiu dni spokoju" przed rozmowami z Palestyńczykami.
Siedmiu deputowanych tego bloku politycznego, który ma w gabinecie dwóch ministrów, postanowiło "porzucić rząd Szarona skazany na porażkę". "Wobec tego, że Szaron złamał zasadę nieprowadzenia rozmów pod ogniem, nasze ugrupowanie postanowiło nie uczestniczyć dłużej w rządzie" - głosi uchwała najskrajniejszego ugrupowania prawicowego w gabinecie koalicyjnym.
Ariel Szaron odstąpił od swego żądania tygodnia absolutnego spokoju jako warunku podjęcia negocjacji z Palestyńczykami, gdy dowiedział się o misji amerykańskiego negocjatora Anthony'ego Zinniego, który przybędzie na Bliski Wschód w przyszłym tygodniu.


Wcześniej w niedzielę izraelskie myśliwce F-16 atakowały cele położone na północnych przedmieściach Gazy, m.in. koszary saperów - podały palestyńskie źródła policyjne. Koszary te, w których składowana są środki wybuchowe, zostały ostrzelane już w czwartek rakietami przez izraelskie helikoptery szturmowe. Po niedzielnym ataku samolotów myśliwskich, nad bombardowanym obiektem pojawił się wysoki słup czarnego dymu.
Potem izraelskie helikoptery zniszczyły rakietami siedzibę palestyńskiego wywiadu wojskowego w Betunii, pod Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu - podała policja palestyńska. W nalocie wzięły udział dwa helikoptery szturmowe. Palestyńczycy zdążyli ewakuować siedzibę wywiadu na kilka minut przed nalotem.


Dowódca armii izraelskiej gen. Szaul Mofaz odrzucił propozycje "jastrzębi" w rządzie Izraela i wypowiedział się przeciwko ponownej okupacji terytoriów przekazanych już Autonomii Palestyńskiej. "Ci, którzy to proponują, powinni zrozumieć, że okupacja oznaczałaby pogorszenie sytuacji, ponieważ musielibyśmy ustanowić rządy wojskowe nad ponad 3 milionami Palestyńczyków" - powiedział Mofaz na konferencji prasowej w Jerozolimie. Tego rodzaju decyzja - dodał generał - "zmusiłaby nas do masowego poboru rezerwistów, co miałoby nie dające się przewidzieć konsekwencje w skali regionalnej".
Mofaz, ustosunkowując się do informacji, jakie pojawiły się w niedzielę na łamach dziennika "Haarec", zapewnił, że na razie rząd nie zwiększy liczby zmobilizowanych rezerwistów, chociaż wojsko "będzie kontynuowało ataki na lądzie oraz z morza i powietrza przeciwko celom palestyńskim".
Tymczasem dwóch Palestyńczyków zginęło w poniedziałek, kiedy wojska izraelskie wkroczyły rano do kontrolowanego przez Palestyńczyków miasta Kalkilia na Zachodnim Brzegu Jordanu. Jeden z zabitych to 22-letni członek Force 17, elitarnej straży przybocznej Jasera Arafata, zaś drugi to cywil, którego dom został ostrzelany przez izraelskie wojska. Ponadto cztery osoby zostały ranne.
IrP, pap
Czytaj też: Półwolność Arafata