Obama zmieni nastawienie do świata arabskiego

Obama zmieni nastawienie do świata arabskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dla prezydenta USA Baracka Obamy zabicie Osamy bin Ladena jest więcej niż kamieniem milowym w trwającej dekadę walce Ameryki z terroryzmem. Jest to szansa na zmianę jego polityki wobec przewrotów w świecie arabskim - pisze dziennik "Washington Post".
"Według przedstawicieli administracji, prezydent chętnie wykorzystał śmierć bin Ladena jako sposób na sformułowanie teorii na temat powstań ludowych, od Tunezji po Bahrajn - ruchów mających wspólne wątki, lecz także rozbieżne cechy i które pociągnęły za sobą skrajnie różne reakcje Stanów Zjednoczonych" - czytamy w waszyngtońskiej gazecie. Pierwsza oznaka "resetu" - jak pisze dziennik - może nadejść w przyszłym tygodniu, kiedy Obama planuje wygłosić przemówienie, w którym będzie starał się umieścić śmierć bin Ladena w kontekście szerszej transformacji politycznej w regionie. "Przesłanie, jak powiedział jeden z zastępców doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Benjamin J. Rhodes, będzie utrzymane w takim duchu, że >bin Laden to przeszłość, a to, co dzieje się teraz w regionie, to przyszłość<" - informuje dziennik.

"The Washington Post" zaznacza, że zabicie Osamy ma również mniej oczywiste implikacje dla amerykańskich kalkulacji strategicznych w regionie. "Niektórzy przedstawiciele administracji uważają, że silne uderzenie w Al-Kaidę daje Stanom Zjednoczonym szansę, by działać z większą inicjatywą w sprawie zmian politycznych - zauważa dziennik, dodając, że cios ten sprawia, iż Egipt, Syria i inne kraje mniej chętnie skłaniają się ku islamskiemu ekstremizmowi. "Lecz inni wysocy przedstawiciele waszyngtońskiej administracji utrzymują, że Bliski Wschód pozostaje skomplikowanym regionem, że śmierć szefa Al-Kaidy nie usuwa zagrożenia terrorystycznego w Jemenie, podczas gdy kraje takie jak Bahrajn wstrząsane są rywalizacją o podłożu religijnym, nie mającą wiele wspólnego z radykalnym przesłaniem bin Ladena" - czytamy w "The Washington Post".

Dziennik powołuje się na autobiografię Obamy pt. "Dreams from My Father", w której amerykański prezydent opisuje m.in. jak jego ojciec pojechał do domu, do Kenii i zmagał się tam ze skorumpowanymi biurokratami, kończąc jako bezrobotny i rozgoryczony człowiek. Obama "widział również, jak jego przybrany indonezyjski ojciec, Lolo Soetoro, walczył z łapówkarstwem w Dżakarcie" - pisze dziennik.

"Osobiste doświadczenie Obamy - jak mówią jego doradcy - pozostawiły go z dojmującym poczuciem ograniczeń roli Ameryki" - czytamy w amerykańskim dzienniku. "Na przykład, jeśli chodzi o Syrię administracja USA nałożyła sankcje na kilku wysokich przedstawicieli władz, lecz nie na prezydenta Baszara el-Asada. Obama nie wezwał też Asada do ustąpienia, jak uczynił to w Libii z pułkownikiem Muammarem Kadafim" - dodaje autor.

"On jest wielkim realistą" - powiedział o Obamie Denis R. McDonough, zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, cytowany przez "Washington Post". "Kiedy jest się prezydentem, ma się nie tylko wybór między atrakcyjnymi rozwiązaniami. Wyboru dokonuje się pod kontem wpływu na interesy dotyczące bezpieczeństwa narodowego".

PAP