"Grecja jak Białoruś? Tak - jeśli opuści strefę euro"

"Grecja jak Białoruś? Tak - jeśli opuści strefę euro"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prof. Stanisław Gomułka 
Każdy kraj może znaleźć się w takim punkcie w jakim dziś znajduje się Grecja - ostrzega w rozmowie z Tomaszem Machałą główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka. Zdaniem Gomułki "przykład Grecji jest dla nas wszystkich interesującym doświadczeniem mówiącym o skutkach nieodpowiedzialności". - Musimy się uczyć. Ekonomiści nie muszą, ale społeczeństwa powinny, bo rządy i wyborcy często są nieodpowiedzialni - podkreśla ekonomista.
Gomułka przekonuje, że Grecja ze strefy euro wykluczona być nie może, ale sama mogłaby podjąć decyzję o powrocie do własnej waluty. Ekonomista zauważa jednak, że takie rozwiązanie było dla Aten bardzo kosztowne. - Powrót do drachmy musiałby być połączony z bardzo dużą dewaluacją. Mamy przecież długi nie tylko rządu greckiego, ale także gospodarstw domowych i firm. Te długi są w euro. Wysokość tych długów w drachmie bardzo by wzrosła w stosunku do dochodów Greków - tłumaczy.

Zdaniem Gomułki sytuacja w Grecji po powrocie do drachmy, byłaby trudniejsza niż sytuacja Białorusi po dewaluacji tamtejszego rubla. - Białoruskie firmy nie są zapożyczone w dolarach. W dolarach zapożyczone jest tylko państwo. Natomiast w Grecji mamy bardzo duży dług także osób prywatnych i przedsiębiorstw. Obsługa tego długu byłaby praktycznie niemożliwa. To by oznaczało niewypłacalność, czyli techniczne bankructwo wielu gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Niemcy i Francuzi nie wysłaliby co prawda do Grecji komorników, ale Grecy straciliby możliwość zaciągania nowych kredytów. Grecja na wiele lat byłaby odcięta od rynków finansowych - ostrzega.

Cały wywiad Tomasza Machały z prof. Stanisławem Gomułką można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".