Napieralski: Palikot szkodzi PO, ale do Sejmu nie wejdzie

Napieralski: Palikot szkodzi PO, ale do Sejmu nie wejdzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grzegorz Napieralski (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Państwo o takie rzeczy mnie nie posądzajcie - tak Grzegorz Napieralski odpowiedział na pytanie o potencjalną koalicję PiS-SLD i objęcie teki wicepremiera przez Napieralskiego w rządzie kierowanym przez Kaczyńskiego.

Napieralski nie chciał też mówić na temat potencjalnej koalicji z udziałem SLD i Ruchu Palikota. - Według naszych sondaży partia Palikota nie wejdzie do Sejmu - wyjaśnił. Dodał też, że Palikot to "problem Tuska", ponieważ były poseł PO ma - zdaniem lidera SLD - "bardzo osłabiać tę partię".

Lider Sojuszu odwiedził stadion miejski w Ostródzie, zbudowany przed kilku miesiącami za środki unijne. W czasie wizyty przypomniał, że to właśnie rząd SLD wprowadził Polskę do UE. Podkreślił reż, że jego wizyta w tym miejscu ma zwrócić uwagę na to, że aby rodzina się rozwijała musi mieć czas i możliwości uprawiania sportu. - To jest zadanie państwa. Dzisiaj dzieje się tak, że państwo oddaje wiele kompetencji samorządom, a samorządy mówią nie  mamy pieniędzy - ocenił. Dlatego - jak podkreślił - państwo powinno tworzyć system pozwalający na wspieranie rozwoju młodych talentów, muszą powstawać drużyny i kluby, a w szkole ma być więcej lekcji wf i zajęć pozalekcyjnych.

Napieralski przekonywał, że SLD pokazał w swoim programie i debatach wyborczych, skąd brać pieniądze na takie cele. Zaapelował też do  mediów, by pytały liderów innych partii o źródła finansowania obietnic wyborczych i ocenił, że środki europejskie są obecnie wykorzystywane w niewystarczającym stopniu. Przewodniczący SLD zarzucił PO, że partia ta wprowadza obywateli w błąd w spotach reklamowych z obietnicą pozyskania 300 mld euro ze środków unijnych. Przypomniał, że występujący w nich Jerzy Buzek za  kilka miesięcy przestanie być szefem Parlamentu Europejskiego i stwierdził, że  Janusz Lewandowski jako komisarz UE odpowiadający za budżet, nie powinien angażować się w kampanię na rzecz jednego kraju.

PAP, arb