Chińska kuchnia, czyli jedzenie żaby

Chińska kuchnia, czyli jedzenie żaby

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozpoczynają się negocjacje amerykańsko - chińskie na temat zwrotu samolotu szpiegowskiego zatrzymanego na wyspie Hainan.
Obie strony zapowiadają, że rozmowy będą twarde, choć z góry wiadomo, co z nich wyniknie. Chiny w końcu oddadzą samolot, bo muszą, ale wcześniej wymontują z niego co się da, zaś Amerykanie nie przyznają się nigdy, co z niego wymontowano. Wcześniej obie strony muszą wykonać szereg rytualnych gestów, groźnych min i przytupów niczym w operze pekińskiej, przeznaczonych, tak naprawdę, na wewnętrzny użytek w ich krajach. Jiang Zemin nie może za szybko ustąpić, bo naciskany jest przez twardogłowe lobby militarne o szybko rosnących wpływach, które sam wzmocnił forsując zbrojenia. Naciska go też ultrabetonowe lobby jego oficjalnego następcy Hu Jintao, no i wreszcie nie może zbyt łatwo wycofać się z nacjonalistycznej, antyamerykańskiej, szopki odgrywanej codziennie w telewizji od czasu zderzenia samolotów.
Z kolei George W. Bush, któremu cała heca na samym początku prezydentury jest mocno nie na rękę, musi pokazać swoim prawicowym wyborcom, że z komunistami będzie rozmawiać twardo, niczym Reagan. Ostatecznie jednak obu stronom zależy na przyjęciu Chin do WHO oraz inwestycjach. Tak więc wszystko w końcu wróci do normy: Chiny dalej będą lewą ręką grozić, a prawą żebrać, zaś USA prawą grozić, a lewą inwestować. I tak do następnego incydentu, z którego, jak zawsze, nic nie wyniknie.
Krzysztof Łoziński