Kołchoz Białoruś

Kołchoz Białoruś

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander Łukaszenka będzie prezydentem przez następne pięć lat z woli nikogo innego jak tylko samych Białorusinów. To prawda, że kampania wyborcza na Białorusi przypominała farsę i miała niewiele wspólnego z demokratycznymi standardami. Nikt, oczywiście poza Łukaszenką, nie zaprzeczy, że opozycja była szykanowana na każdym niemal kroku. By osłabić zapał przeciwników reżimu sięgnięto ponoć nawet po usługi szwadronów śmierci.
Ale prawdą jest też, że Łukaszenkę popiera większa część białoruskiego społeczeństwa. "Ostatni dyktator Europy" sfałszował wybory jedynie na wszelki wypadek. W rzeczywistości większość Białorusinów czuje się dobrze w "narodowym kołchozie". Co prawda średnia pensja jest czterokrotnie niższa niż w Polsce, ale nie musi obawiać się bezrobocia "szalejącego" za ich zachodnią granicą.
"Baćka" Łukaszenka dba o to, by białoruski homo sovieticus dostawał na tyle dużo, by nie umrzeć z głodu, a jednocześnie tak mało, by przypadkiem w głowie mu się nie poprzewracało. Trzeba czasu, by Białorusini przekonali się, że można żyć inaczej. Łukaszenka zdaje sobie z tego sprawę, dlatego na pytanie, kto będzie jego następcą za pięć lat, odpowiedział: "A kto mówił, że to będzie moja ostatnia kadencja?".
Tomasz Wojciechowski