Nieoczekiwana dymisja

Nieoczekiwana dymisja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeszcze wczoraj nic nie zapowiadało dymisji Marka Belki, który cieszył się z przygotowanego projektu budżetu i zapowiadał, że deficyt będzie wynosił nie więcej niż 40 mld zł. Jeszcze dzisiaj o godzinie 13, wiceminister finansów, pani Wasilewska -Trenkner dementowała pogłoski o możliwej dymisji wicepremiera. A o godz. 17 dymisja była już faktem.
Jakie były jej przyczyny? Profesor Marek Belka mówi, że były to wyłącznie powody osobiste. Co jednak ma mówić człowiek dobrze wychowany, który nie chce zachować się nielojalnie w stosunku do swojego (byłego) pracodawcy. A zresztą jeżeli dobrze wsłuchać się w wypowiedź wicepremiera, który mówi: "Sądzę, że nie potrafiłbym znaleźć w sobie tego rodzaju wystarczająco silnej motywacji, by pełnić tę funkcję w sposób, jaki by mi odpowiadał", sprawa staje się jasna.
O motywacje trudno, kiedy w łonie władzy trwa walka podjazdowa między obozem prezydenta i premiera, a Marek Belka kojarzony jest z obozem prezydenta, a Leszek Miller z obozem premiera.
O motywacje trudno, kiedy deficyt budżetowy z dnia na dzień rośnie o 3 miliardy, a w rządzie mnożą się przedwyborcze pomysły (choćby ostatnio leki dla emerytów ministra Łapińskiego) rozdawanie pieniędzy poza preliminarzem budżetowym.
O motywacje wreszcie trudno, kiedy Leszek Miller szykuje się do ograniczenia niezależności banku centralnego.
Michał Zieliński