- Samochód jadący na czele konwoju został bezpośrednio trafiony. Wszyscy rozbiegli się w panice, ale obserwatorzy zostali w pojeździe. Ludzie próbowali się z nimi porozumieć, ale oni nie chcieli nawet otworzyć okna - relacjonował działacz Fadi al-Jassin, cytowany przez Associated Press. Według agencji kilka minut wcześniej siły rządowe w Chan Szejkun ostrzelały procesję pogrzebową, zabijając co najmniej 20 ludzi i wielu raniąc.
Z wcześniejszych doniesień wynikało, że obserwatorzy zdążyli wysiąść z samochodów na krótko przed eksplozją i znajdowali się w pochodzie żałobników, gdy zaatakowały go siły bezpieczeństwa.
Jeden z siedmiu obserwatorów w Chan Szejkun oraz przedstawiciel opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) poinformowali, że po eksplozji obserwatorzy przebywali z żołnierzami WAS. - Jesteśmy bezpieczni, towarzyszy nam Wolna Armia (Syryjska) i czekamy na przyjazd ludzi z ONZ - mówił obserwator w nagraniu zamieszczonym w internecie, które według syryjskich działaczy powstało we wtorek w Chan Szejkun.
Krótki film ukazuje dwa białe samochody z wyraźnie widocznymi literami UN (ang. United Nations, ONZ), biegających wokół pojazdów ludzi, a także dwa pozostałe samochody znajdujące się kilka metrów dalej. Na nagraniu wybuch zrywa maskę z pierwszego samochodu, po chwili cały konwój powoli odjeżdża. Widać także klapki, które prawdopodobnie zgubili uczestnicy pogrzebu, uciekając z miejsca eksplozji.
- To była prawdziwa masakra, a doszło do niej pod samym nosem obserwatorów ONZ - podkreślił szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, Rami Abdel Raman. Zażądał międzynarodowego śledztwa w sprawie incydentu w Chan Szejkun oraz zaapelował do obserwatorów, by publicznie poświadczyli przebieg wypadków. Jeśli potwierdzą się doniesienia o ataku syryjskich sił rządowych na cywilów, podjętym w obecności obserwatorów, może to zmusić wysłanników ONZ do upublicznienia wniosków z pobytu w Syrii. Obserwatorzy dotychczas odpowiadali wyłącznie przed ONZ.
Obecność obserwatorów ONZ w Syrii to jeden z warunków planu pokojowego autorstwa Kofiego Annana. Obecnie w kraju przebywa 250 obserwatorów, w tym 189 wojskowych i 61 cywilnych. Rada Bezpieczeństwa ONZ zgodziła się na wysłanie do Syrii do końca maja 300 obserwatorów. Rozlew krwi i represje w Syrii trwają mimo zawieszenia broni ogłoszonego przed miesiącem.
Również we wtorek eksplozja uszkodziła główny ropociąg w prowincji Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii - podali działacze opozycyjni. Rurociąg transportuje ropę naftową do rafinerii Banias nad Morzem Śródziemnym. Jak wskazuje opozycja, do ataku doszło w pobliżu miasta al-Majadin, gdzie armia zorganizowała ofensywę, by odbić okoliczne wioski spod kontroli powstańców. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w wyniku trwającego od marca 2011 roku konfliktu zbrojnego między przeciwnikami prezydenta Baszara el-Asada a siłami rządowymi zginęło już ok. 11 tys. ludzi.
zew, PAP