Wikiazyl

Dodano:   /  Zmieniono: 
Założyciel WikiLeaks Julian Assange w zeszłym tygodniu wszedł do londyńskiej ambasady Ekwadoru i poprosił o azyl. Okazało się, że łatwiej jednak wyciągać na światło dzienne cudze tajemnice niż własne.
Pod ambasadą Ekwadoru w londyńskim Knightsbridge stoi grupka protestujących. „Ekstradycja – nie!” np. głoszą napisy na transparentach z czarno-białym portretem Juliana Assange’a. Założyciel WikiLeaks od 20 czerwca chroni się w niewielkiej placówce dyplomatycznej. Poprosił o azyl. Jeśli Australijczyk wyjdzie poza jej teren, natychmiast trafi do brytyjskiego więzienia za złamanie warunków zwolnienia za kaucją. Po czym zostanie deportowany do Szwecji. W jakie kłopoty znów się wpakował Julian Assange?

„Julian ma lekką obsesję, że jest śledzony” – przyznali reporterowi „The New Yorker” wolontariusze WikiLeaks na Islandii, gdzie Assange miał tymczasową bazę. „Jest przekonany, że Pentagon go szuka”. Może już wtedy miał rację. Zeszłorocznym przeciekiem ponad 250 tys. wiadomości dyplomatycznych, których treść stawiała poważne pytania o działalność rządów m.in. USA, Wielkiej Brytanii i Australii, po raz kolejny nie zyskał sobie przychylności władz. Wiceprezydent USA Joe Biden nazwał go terrorystą. Prawicowe media za oceanem rozpoczęły nagonkę. Nawet „The New York Times”, który był medialnym partnerem publikacji WikiLeaks, nagle zamienił się w ostrego krytyka. Pod wpływem politycznych nacisków w Stanach Visa, Mastercard i PayPal zablokowały możliwość wpłacania pieniędzy na konto WikiLeaks. Ta blokada trwa do dziś.

„Rozczarowało mnie, że tradycyjne media zamiotły pod dywan treść tych wiadomości. Być może nasza formuła oferowania surowej informacji i liczenia na to, że czytelnicy sami dojdą do odpowiednich wniosków, jednak się nie sprawdza” – skomentował tę burzę Assange.
Więcej możesz przeczytać w 26/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.