Serafin: ta taśma to zamach na mnie. Ktoś mógł mi wrzucić pluskwę

Serafin: ta taśma to zamach na mnie. Ktoś mógł mi wrzucić pluskwę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa została nagrana w gabinecie Serafina (fot. pb.pl) 
Zaplanowana prowokacja - tak szef kółek rolniczych Władysław Serafin nazywa sprawę nagrania jego rozmowy z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem. Według niego cała sprawa to "zamach" na niego, a nagrania dokonano podrzuconą mu do gabinetu kamerą.

Rozmowy Serafina z Łukasikiem ujawnił "Puls Biznesu" - Łukasik mówił Serafinowi o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy Stronnictwa dla własnych korzyści. W stenogramach rozmowy pojawił się też wątek należącej do ARR spółki Elewarr. - Obrzydliwa prowokacja skierowana przeciwko mnie - ocenił sprawę taśm Serafin. Pytany, kto - jego zdaniem - mógł być jej autorem i co mogło być jego celem odparł, że "nie wie kto, nie wie jak". - Jest to ohydne i wkręcanie mnie w taką intrygę jest po prostu jakąś zaplanowaną prowokacją - przekonywał.

Ktoś podrzucił kamerę?

Serafin ocenił, że nagrania dokonano podrzuconą do jego gabinetu kamerą. - Technika dziś jest taka, że przez okno można wrzucić pluskwę. Przy moim otwartym biurze każda rzecz jest możliwa - mam bardzo otwarty gabinet i każdy tu może przyjść, tysiące ludzi się przewijają przez mój pokój, ja po nikim nie sprzątam, nie sprawdzam - mówił szef kółek rolniczych. Przekonywał też, że rozmowa z Łukasikiem była całkiem prywatnym spotkaniem i została zaplanowana kilka dni wcześniej. - Ktoś bezczelnie wykorzystał ten moment – ocenił Serafin.

"O plotkach prokuratury nie informuje"

Szef kółek rolniczych pytany o to, dlaczego nie zawiadomił prokuratury w związku z tym, co usłyszał od Łukasika, powiedział, że nie traktował tych informacji w kategoriach przestępstwa. - A dlaczego miałem zawiadamiać prokuraturę? Czy każdy, kto się kawy napije i dowie się plotek, leci do prokuratora? Co by w tym kraju się działo, gdyby każdy leciał do prokuratury, bo usłyszał parę plotek? - pytał Serafin. - Nie do mnie należała weryfikacja wyznań mojego kolegi. To była koleżeńska rozmowa, ja tego nie oceniłem, jako przestępstwa – dodał. Powiedział też, że słowa Łukasika potraktował jako "zwierzenia poranionego człowieka, którego potraktowano źle i chce się wypłakać". - Przyszedł się do mnie wypłakać i ktoś to bezczelnie wykorzystał – podsumował.

"To zamach na mnie"

Serafin powiedział, że całą sprawę traktuje bardziej jako "zamach" na niego, niż na ministra rolnictwa Marka Sawickiego. - Nie mam nic wspólnego z jakąkolwiek grupą, dla mnie Marek Sawicki jest wzorowym, najlepszym ministrem. Nikt mi nie zarzuci, że ja Markowi zrobiłem krzywdę, to samo z premierem Pawlakiem - podkreślił. Zaznaczył też, że wszelkie frakcyjne podziały w PSL go nie interesują. - Są poza mną. Nikt mi nie udowodni, że ja analizuję przedwyborczą sytuację w PSL i z kimś jestem ułożony - zapewnił.

"Ja bym tej taśmy nie wypuścił"

Szef kółek rolniczych zapewnił, że on "by takiej taśmy nie wypuścił z rąk, gdyby ją miał". - Buduję nowoczesny związek rolniczy i może to kogoś boli i komuś przeszkadza. Ktoś chciał mnie skompromitować - przekonywał. Dodał, że ktoś "chamsko, brutalnie" wszedł w jego prywatne życie i chce go zniszczyć. - Nie mam żadnych interesów z żadną spółką; nie miałem powodów się na nikim mścić, bo nie jestem w żaden sposób związany - ani prywatnie, ani służbowo - z żadną agencją rządową, z żadną spółką. Zatem nie mam powodów szukać haka na kogokolwiek, nikt mi krzywdy nie zrobił - przekonywał Serafin. 

- Nie miałem i nie mam złych zamiarów wobec PSL i jakiegoś działacza. Jest to chamstwo, co się stało, brutalne chamstwo - podsumował Serafin.

PAP, arb