"Romney chce pokazać, że będzie dla Polski jak Bush"

"Romney chce pokazać, że będzie dla Polski jak Bush"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mitt Romney (fot. EPA/NEIL MUNNS/PAP) 
Mitt Romney pokazuje, że w swojej polityce wobec Europy podążyłby tropem George'a W. Busha. Świadczy o tym np. wybór miejsca, w którym wygłosi przemówienie podczas wizyty w Warszawie - uważa amerykanista, wykładowca UKSW i uczelni Vistula, prof. Zbigniew Lewicki.

Mitt Romney, prawdopodobny republikański kandydat na prezydenta będzie w Polsce 30 i 31 lipca. Odwiedzi Gdańsk i Warszawę. Oprócz spotkań z premierem Donaldem Tuskiem oraz Lechem Wałęsą, planowane są rozmowy z prezydentem Bronisławem Komorowskim i szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Lewicki ocenił, że europejska (obejmująca Izrael) wizyta Romneya jest ruchem obliczonym na to, by pokazać, że jest on politykiem obytym w kwestiach międzynarodowych. - Romney chce pokazać, że zna Europę, był tam, rozmawiał z jej przywódcami po to, żeby Barack Obama nie mógł mu zarzucić nieznajomości świata - wyjaśnił motywy wyborczej podróży republikańskiego polityka Lewicki.

Amerykanista zaznaczył, że wizyta w Warszawie jako jednej z dwóch stolic europejskich (obok Londynu) to kwestia, którą trzeba podkreślić, bo wskazuje na miejsce, jakie nasz kraj zajmuje w świecie. Zdaniem Lewickiego należy zauważyć, że Romney wygłosi swoje warszawskie przemówienie w gmachu biblioteki uniwersyteckiej. - Czyli dokładnie tam, gdzie swego czasu, w 2001 roku swoje wielkie i pamiętne wystąpienie miał republikański prezydent George W. Bush - dodał.

Lewicki nawiązał też do wcześniejszych doniesień mediów, że Romney początkowo planował odwiedzić także Berlin. - Wydaje się, że rezygnacja z wizyty Romneya w Berlinie ma kilka powodów. Po pierwsze jest to niechęć do bezpośredniej konfrontacji z Obamą. Obama podczas swojego pobytu w Berlinie (w 2008 roku) odniósł nieprawdopodobny sukces. Romney nie może liczyć na tego typu ogromne zainteresowanie i na pewno chce uniknąć porównania, że "na Obamie" było tyle, a tyle osób, a "na Romneyu" znacznie mniej - mówił Lewicki. Dodał, że wizyta w Berlinie byłaby zapewne niekorzystnie odebrana w pominiętym Paryżu, a to z powodu rywalizacji Francji i Niemiec o "rolę numeru jeden w Europie". - Wydaje mi się, że Romney, rezygnując z jednej strony z wizyty w Berlinie - trop Obamy, a z drugiej strony planując wystąpienie publiczne w gmachu BUW - trop Busha, wyraźnie mówi, po której stronie stoi i czyją politykę wobec Europy chciałby kontynuować - ocenił Lewicki. Ekspert podkreślił, że "polityka Busha wobec Europy była dla nas znacznie bardziej korzystna niż polityka Obamy".

PAP, arb