Sprawa in vitro: PO nie wie, czy pozwolić na mrożenie zarodków

Sprawa in vitro: PO nie wie, czy pozwolić na mrożenie zarodków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Posłowie PO, fot. PAP/Rafał Guz 
Chociaż do końca tygodnia partyjny zespół PO ds. in vitro ma przedstawić wyniki swoich prac, to nadal nie osiągnięto porozumienia w kwestii mrożenia zarodków. Problematyczna jest też sprawa uwzględnienia w projekcie wyroku Trybunału w Strasburgu dot. in vitro.

Zwolennicy projektu wiceszefowej klubu PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej proponują, by to kobiecie pozostawić decyzję, czy tworzyć - i w konsekwencji mrozić - nadliczbowe zarodki.

- Proponujemy zapis, który daje kobiecie, przyszłej matce, prawo decydowania o tym, żeby np. była możliwość stworzenia tylko jednego zarodka. Automatycznie wykluczamy wówczas tzw. zarodki nadliczbowe, które - jak rozumiem - dla konserwatystów są najtrudniejsze do przyjęcia - powiedział poseł PO Jarosław Katulski, zwolennik projektu Kidawy-Błońskiej, członek 6-osobowego zespołu, którego zadaniem jest dojście do partyjnego kompromisu wokół in vitro.

Jak twierdzi Katulski, choć taka propozycja padła, to partyjni konserwatyści do tej pory nie odnieśli się do niej. "Na dzisiaj nie ma odpowiedzi ze strony konserwatywnych środowisk w naszej partii. Spotkamy się na tym posiedzeniu Sejmu jeszcze raz z całym zespołem - jeśli koledzy z części konserwatywnej zaproponują swoją wersję kompromisu, to nad nią usiądziemy. Jeśli nie, to przyjmiemy, że jest to milcząca akceptacja naszego projektu (Kidawy-Błońskiej) i ten projekt powinien stać się projektem klubowym" - dodał Katulski.

Z taką interpretacją nie zgadza się przedstawicielka konserwatywnego skrzydła PO, posłanka Elżbieta Achinger. "Nie można zarzucać naszej grupie, że się do czegoś nie ustosunkowaliśmy" - przekonuje.

Dopytywana, czy byłaby skłonna zaakceptować rozwiązanie, w którym to matka decydowałaby o mrożeniu zarodków, Achinger odpowiada: "Dla mnie istotna jest odpowiedź na inne pytanie. Dowiedziałam się, że zarodki powinny być mrożone ze względu na skuteczność metody in vitro. To znaczy, że nie powinny być implantowane w tym samym cyklu, kiedy kobiecie pobierane są komórki jajowe".

Jak poinformowała, zwróciła się o opinie na ten temat do ekspertów z zakresu medycyny.

- Czekam na ich opinie, bo to determinuje kwestię mrożenia. My nie mówimy, żeby nie mrozić, jeśli skuteczność metody miałaby być przez to znikoma. Jeśli okaże się, że mrożenie jest potrzebne ze względu na efektywność metody, to najprawdopodobniej nie będziemy mogli się od tego uchylać. Natomiast istotne jest według mnie, czy mrozić tylko dwa, trzy zarodki, które są niezbędne przy pierwszym wszczepieniu, czy mrozić ich piętnaście i trzymać w nieskończoność - dodała Achinger.

Przeciwnikiem mrożenia zarodków jest m.in. minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. - Nie widzę powodów, dla których mielibyśmy mrozić dzieci - mówił Gowin przed kilkoma tygodniami. W podobnym tonie wypowiada się poseł Jacek Żalek (PO), który po wejściu Gowina do rządu uznawany jest za głos konserwatywnego skrzydła partii w klubie. - Mrożenie zarodków powoduje, że w lodówkach, a w konsekwencji niebawem - po odmrożeniu - na śmietniku znajduje się poczęte życie - uważa Żalek.

Kolejny problem ws. in vitro stwarza wtorkowy wyrok Trybunału w Strasburgu. Orzekł on, że uniemożliwienie zastosowania in vitro w celu uniknięcia choroby genetycznej narusza europejską konwencję praw człowieka. Włoska para Rosetta Costa i Walter Pavan, którzy mają córkę chorą na mukowiscydozę, uznali, że in vitro jest jedynym wyjściem, aby ich kolejne dziecko nie było również dotknięte tą chorobą. Jednak włoskie przepisy dotyczące in vitro (jest ono refundowane przez państwo) dopuszczają ten zabieg jedynie w przypadku niepłodności oraz wobec nosicieli HIV i żółtaczki typu B i C - by uniknąć zakażenia zarodka. Costa i Pavan zaskarżyli więc to prawo do Trybunału w Strasburgu.

Zarówno projekt Kidawy-Błońskiej, jak i składana w ubiegłej kadencji propozycja ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina przewidują, że in vitro ma być metodą leczenia niepłodności, nie realizują zatem orzeczenia Trybunału.

Według Katulskiego to orzeczenie powinno być uwzględnione dopiero na etapie prac w komisji (kiedy projekt dotyczący in vitro trafi już do laski marszałkowskiej).

- Gdybyśmy dzisiaj chcieli modyfikować nasz projekt ustawy pod kątem wyroku Trybunału w Strasburgu, to opóźnilibyśmy złożenie ustawy o co najmniej pół roku. Moim zdaniem dużo lepiej będzie to zrobić już w toku prac komisji. Nie wyobrażam sobie, że PO nie złoży swojego projektu dotyczącego in vitro jeszcze we wrześniu - ocenił polityk PO.

Z kolei Achinger przewiduje, że prace nad projektem jeszcze potrwają, zatem można włączyć do projektu kwestie związane z orzeczeniem ETS. "To nam zajmie trochę czasu. To nie jest temat do zbycia, tylko do solidnego przepracowania" - uważa posłanka.

W ramach PO funkcjonują dwa projekty dotyczące in vitro. Kidawa-Błońska proponuje, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Jej propozycja zakazuje natomiast selekcji zarodków i handlu nimi. Z kolei projekt Gowina nie przewiduje mrożenia zarodków (proponuje, aby wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane). Zwolennicy projektu Kidawy-Błońskiej zapewniają, że nie zrezygnują z mrożenia zarodków.

Władze klubu postawiły sprawę jasno: do laski marszałkowskiej ma trafić jeden, klubowy projekt ustawy. W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele skrzydła konserwatywnego twierdzą, że dysponują w Platformie około 80 głosami. Z kolei zwolennicy projektu Kidawy-Błońskiej liczą na to, że przeciwko jej projektowi zagłosuje maksymalnie 20 posłów PO.

mp, pap