Cytat dyplomatyczny

Cytat dyplomatyczny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Optymiści twierdzą, że casus Jörga Haidera wyzwolił na nowo u Europejczyków świadomość politycznego par excellence charakteru UE Rola do wyboru
"Wielki teatr świata" Pedro Calderon de la Barca, 1645 r. Rada Europy, strażnik europejskiej wizji praw człowieka (której oczywiście nie mylimy z Radą Europejską UE), przyjęła rezolucję odnotowującą fakt łamania przez Rosję podstawowych obowiązków wynikających z Europejskiej Konwencji o Prawach Człowieka, ale odrzuciła wniosek o zawieszenie prawa delegacji rosyjskiej do głosowania w Zgromadzeniu Parlamentarnym. Po posiedzeniu Rady ds. Ogólnych UE (ministrowie spraw zagranicznych piętnastki) ogłoszono "konkluzje", w których wspomniano o łamaniu praw człowieka w Czeczenii, ale zarazem - spuszczając z tonu w porównaniu z grudniowym szczytem w Helsinkach - zaakcentowano wolę kontynuowania "strategicznego partnerstwa" z Rosją. Wnioskiem, jaki francuski minister spraw zagranicznych Hubert Vedrine wyciągnął po lutowym już (zatem po rozstrzelaniu Czeczenii) spotkaniu z Władimirem Putinem, p.o. prezydenta Rosji, była taka oto opinia o rozmówcy: "patriota ożywiony wielką ideą swego kraju". Janka Ochojska wciąż czeka ze swym konwojem na możliwość dotarcia do terenów nowej katastrofy humanitarnej, ale jak zwykle nie może przekroczyć granicy. Tymczasem dziennikarz Radia Swoboda Babicki został chyba wymieniony u Czeczenów na rosyjskich żołnierzy zakładników, a mer Łużkow skrytykował operację w Czeczenii... twierdząc, że zamiast wprowadzać żołnierzy federacji do Groznego, należało raczej otoczyć całą Czeczenię kordonem i za pomocą lotnictwa zlikwidować kryjówki terrorystów. Łużkow nie wspomniał o "obozach filtracyjnych", których dałoby się może w ten sposób uniknąć, ale nie napomknął też o tym, czy także w jego wersji lotnictwo powinno stosować bomby próżniowe. Stiepaszyn potwierdził, że wojnę "globalną" z Czeczenią zaplanowano, zanim jeszcze nastąpiły akty terrorystyczne, o które oskarżano Czeczenów. Węgierscy nacjonaliści Csurki wsparli moralnie Haidera, wiwatując na jego cześć w Budapeszcie, a w Hiszpanii w odwecie za przemoc Marokańczyka na Hiszpance doszło do linczowego wystąpienia "Precz z Maurami!". Mieszczański Wiedeł i kilka innych austriackich miast zostało w sobotę niemal zablokowanych wielogodzinnymi i jak na ten kraj tłumnymi manifestacjami przeciw "czarno-niebieskiej" koalicji, a francuska i belgijska panie minister spraw społecznych nie tylko nie podały ręki swojej austriackiej odpowiedniczce, ale na dodatek ostentacyjnie wyszły z sali na czas jej wystąpienia. Włosi z pogranicza austriackiego zaczęli się zastanawiać nad embargiem na wizytę premiera zaprzyjaźnionej Karyntii, którym - niestety - okazał się sam Haider. Gdy zaczynaliśmy rozmowy z ówczesnymi (jeszcze) Wspólnotami Europejskimi, do znudzenia powtarzaliśmy, że nasze aspiracje członkowskie mają wymiar przede wszystkim polityczny i że mimo przewagi instrumentów ekonomicznych wspólnoty są dla nas w pierwszym rzędzie projektem politycznym. Po przygodzie z Austrią nagle wielu komentatorów unijnych uzmysłowiło sobie, że odkąd węgiel i stal przestały być superpolitycznymi surowcami pierwszej wojennej potrzeby, Europa jakoś zaczęła zapominać o politycznym aspekcie procesu zjednoczeniowego. Optymiści twierdzą, że casus Haidera wyzwolił na nowo u Europejczyków świadomość politycznego par excellence charakteru UE. I oto jesteśmy świadkami fundamentalnej debaty, w jakiej muszą uczestniczyć Polska i inne kraje kandydujące. Określi ona, czy dla opinii publicznej słynny handel rybami przestanie być jedynym wyznacznikiem, wedle którego oceniane będą działania instytucji politycznych. Jej wynik zadecyduje nie tylko o tempie naszego wchodzenia do unii, ale także o jej ostatecznym kształcie. W Polsce pozostaje do rozstrzygnięcia to, czy rzeczywiście jesteśmy za projektem politycznym, czy też jedynie za wolną strefą handlową, w której będziemy traktowani nie gorzej niż inni kupcy. I czy w tym wielkim teatrze świata chcemy grać jakąś ważniejszą rolę, czy zadowolimy się ogonem.
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.