Chodzi o dwa odcinki trasy, z których budowy został wyrzucony chiński Covec. Po czym, po krótkich negocjacjach, GDDKiA zleciła dokończenie tych prac z wolnej ręki.
Rząd przesłał do KE pismo, w którym tłumaczy dlaczego można było zrezygnować z przetargu. Ale jeśli wyjaśnienia nie będą satysfakcjonujące dla Brukseli, to przeciwko Polsce będzie wszczęte właściwe postępowanie i zostaną wystosowane zarzuty formalne – stwierdza "DGP".
Dr Włodzimierz Dzierżanowski obawia się, że ostatecznie sprawa trafi do Trybunału Sprawiedliwości UE. - Nie było podstaw do zastosowania trybu wolnej ręki; tak można było jedynie zlecić zabezpieczenie placu budowy – ocenia prezes Grupy Doradczej Sienna.
Porażka w Trybunale może wiązać się z karami finansowymi. - Nie wyciągnęliśmy wniosków z poprzednich zastrzeżeń zgłaszanych przez KE – podkreśla Arkadiusz Szyszkowski z Instytutu Nauk Prawnych PAN.