Dowódca AK dał się przekonać. Czy do Powstania Warszawskiego mogło nie dojść?

Dowódca AK dał się przekonać. Czy do Powstania Warszawskiego mogło nie dojść?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdjęcie ilustracyjne z tygodnika "Wprost", ZDJĘCIA: EUGENIUSZ HANEMAN/ EAST NEWS 
Gdyby gen. Leopold Okulicki nie nakrzyczał na Tadeusza Bora-Komorowskiego, być może 200 tys. warszawiaków przeżyłoby wojnę, a Warszawa by ocalała.
„Przy obecnym stanie sił niemieckich w Polsce i ich przygotowaniach, polegających na rozbudowie każdego budynku zajętego przez oddziały, a nawet urzędy, w obronne fortece z bunkrami i drutem kolczastym, powstanie nie ma widoków powodzenia” – raportował 14 lipca 1944 r. do Londynu dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Bór-Komorowski. O tym, że nikt nie myślał o zrywie, świadczy również to, iż tydzień wcześniej z rozkazu Bora odesłano z Warszawy 900 pistoletów maszynowych z amunicją. Nie było to zaskoczeniem, bo w marcu dowództwo AK zdecydowało o wyłączeniu miasta z planu „Burza”, by zaoszczędzić zniszczeń i cierpień ludności cywilnej. Gdy zacznie się radziecka ofensywa, żołnierze AK mieli być wyprowadzeni ze stolicy i zaatakować uciekających Niemców na przedpolach. I aż do połowy lipca plan ten obowiązywał cały okręg AK.

Dlaczego więc Bór-Komorowski w ciągu kilku dni zmienił zdanie? – Bo był chwiejny, niezdecydowany i łatwo ulegał wpływom – uważa prof. Jan Ciechanowski, londyński historyk, który w latach 60. rozmawiał z dowódcą AK.

Tak dzień po dniu, godzina po godzinie rodził się pomysł na wybuch powstania.

PIĄTEK, 21 LIPCA

To kluczowa data. Dzień wcześniej Claus von Stauffenberg dokonał nieudanego zamachu na Hitlera, dzień później Stalin zamontował w Polsce rząd PKWN.

Przed południem w Warszawie z gen. Tadeuszem Borem-Komorowskim spotykają się dwaj jego zastępcy – generałowie Tadeusz Pełczyński i Leopold Okulicki. Ten ostatni przybył do Warszawy z Londynu. Z łatwością przejął inicjatywę w sztabie AK i szybko przekonał do celowości rozpoczęcia walki w mieście najpierw współpracowników Bora, a potem jego samego.

W piątek po raz pierwszy zgłasza oficjalnie swój pomysł podczas narady sztabu. Mówi, że zamiast wycofywać żołnierzy z Warszawy, co jest nierealne, AK powinna opanować miasto, zanim wejdą tu Rosjanie, odnoszący na wschodzie błyskawiczne zwycięstwa nad Niemcami. „Okulicki uważał, iż […] przez walkę o Warszawę [...] można wykazać dążenie narodu do wolności i niepodległości” – pisał w swoich wspomnieniach Bór-Komorowski.

Tuż po odprawie generał wysyła meldunek do Londynu: „Oceniam, że na froncie wschodnim Niemcy ponieśli klęskę” – pisze. „Zmusza nas to do stałej i pewnej gotowości do powstania. Z tego względu wydałem rozkaz stanu czujności do powstania z dniem 25.7, godzina 0.01”.

SOBOTA, 22 LIPCA

Bór-Komorowski zwołuje posiedzenie sztabu. Mówi, że wczoraj z Pełczyńskim i Okulickim zdecydowali o zmianie strategii. – Oswobodzimy Warszawę naszymi siłami i przyjmiemy tu Rosjan jako gospodarze – twierdzi.

Gen. Okulicki dodaje tylko, że jego zdaniem po zamachu na Hitlera armia niemiecka musi się rozpaść z dnia na dzień.

NIEDZIELA, 23 LIPCA

Panikę, o której wspominał Okulicki, widać na ulicach Warszawy. Od rana ewakuowane są niemieckie urzędy. Na dworcach tłok i zamieszanie.

„Stało się jasne dla wszystkich w Warszawie, że linia obrony niemieckiej na Bugu przestała istnieć – pisze Władysław Bartoszewski w książce „Dni walczącej stolicy”. – Główne arterie miejskie na szlaku odwrotu przez Warszawę wypełniał tłum zmęczonych i brudnych żołnierzy. Od Radzymina i Otwocka słychać odgłosy artylerii”.

PONIEDZIAŁEK, 24 LIPCA

Przed południem odbywa się spotkanie gen. Bora-Komorowskiego i delegata rządu w Londynie Jana Jankowskiego z Komisją Główną Rady Jedności Narodowej, polityczną reprezentacją podziemia. Komorowski uzyskuje zgodę rady na wybuch powstania. Tylko że rada walkę o miasto wyobraża sobie tak: AK zaatakuje, gdy Niemcy będą już uciekać z Warszawy. Atak ten będzie wspierany przez aliantów i zsynchronizowany z atakiem Armii Czerwonej na stolicę. Nie wiedzą, że o tych przygotowaniach alianci nie mają pojęcia.
Przebieg wydarzeń w kolejnych dniach poprzedzających powstanie w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.

Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore  GooglePlay