Devlesa, Krzysiu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Umarł Krzysztof Krauze, wybitny artysta i mądry człowiek. W „Długu” i „Placu Zbawiciela” pozwolił nam się przejrzeć jak w lustrze, swoją walką z rakiem dawał siłę chorym. Jego testamentem stała się „Papusza”.

Joasia stworzyła mi tu oazę. Mam cały stos audiobooków, filmów, codziennie przyjeżdżają do mnie przyjaciele. Mogłoby już zawsze tak być – powiedział mi. To był październik. Ósme piętro szpitala onkologicznego w Gliwicach. Krzysztof nie lubił nieustannych pytań typu „jak się czujesz”, współczujących spojrzeń. W ostatnim roku potrafił powiedzieć: „Słuchaj, w tym tygodniu nie mogę. Muszę się trochę podleczyć, w poniedziałek wszystko będzie dobrze, wtedy pogadamy”. W tym samym czasie pisał o sobie: „Ja, który chorobę terminalną próbuję zamienić na chorobę przewlekłą”. Po jego śmierci wracam do czarno-białego zdjęcia, które Albert Zawada zrobił mu w RPA. Takiego go pamiętam. Krzysztof się na nim uśmiecha, ma błysk w oku. Ale i melancholię. Smutek człowieka, który niejedno przeszedł. Który wiele razy zawiódł się na świecie, ale ciągle mu go mało.

– Choroba czyni człowieka sentymentalnym – mówił mi w czerwcu 2013 r. – Po dwóch latach spędzonych w RPA zobaczyłem inny kraj. Polskę swojego dzieciństwa. Urodziłem się na Powiślu. Wsiadłem w samochód, jechałem Świętokrzyską, Tamką i płakałem. To ulica, po której chodziłem przez całe dzieciństwo.

OBROŃCA DELIKATNOŚCI

Więcej możesz przeczytać w 2/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.