- Była północ, a nie można było wychodzić, bo w sprawie lasów była próba zmiany konstytucji – mówi w rozmowie z „Super Expressem” prof. Krystyna Pawłowicz pytana o sytuację z grudnia, gdy jej posiłek na sali sejmowej wywołał oburzenie u innych posłów.
W trakcie jednego z grudniowych posiedzeń posłanka PiS przyniosła plastikowy pojemnik z jedzeniem i podjadała w trakcie obrad. Andrzej Rozenek występujący w tym czasie na mównicy odniósł się do zachowania Pawłowicz. Stwierdził, że „zamieniono tę izbę w bar mleczny”. Rzecznik Twojego Ruchu domagał się przerwy, by pani poseł mogła „wynieść brudne naczynia i sztućce z sali”.
Pawłowicz zadeklarowała, że na sali sejmowej będzie się ograniczać i nie zje już sałatki, najwyżej cukierka. – Mam owrzodzenie dwunastnicy, więc czasami muszę – dodaje posłanka PiS.
rk, Super Express, wyborcza.pl
Pawłowicz zadeklarowała, że na sali sejmowej będzie się ograniczać i nie zje już sałatki, najwyżej cukierka. – Mam owrzodzenie dwunastnicy, więc czasami muszę – dodaje posłanka PiS.
rk, Super Express, wyborcza.pl