Znowu to samo (aktl.)

Znowu to samo (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co najmniej osiem osób zginęło, w tym samobójca, a ok. 30 zostało rannych w samobójczym zamachu bombowym w pobliżu bazy wojskowej w Tel Awiwie.
Według przedstawiciela służb ratunkowych ósma osoba, której stan był krytyczny, zmarła w szpitalu. Spośród 25 rannych sześciu jest w stanie poważnym.

"To był groźny atak terrorystyczny" - oświadczył w telewizji rzecznik pogotowia ratunkowego. Poinformował, że na miejscu eksplozji znaleziono szczątki zamachowca.

Do wybuchu doszło przy bramie bazy wojskowej Crifim na przedmieściach Tel Awiwu, gdzie żołnierze podróżujący autostopem czekają, by złapać okazję na  głównej drodze. W chwili zamachu było tam tłoczno, bo właśnie pracę skończyła jedna ze zmian. Ubrany w mundur izraelskiej armii zamachowiec zdetonował w tym miejscu ładunki wybuchowe, które miał na sobie.

Rząd izraelski oskarżył przywódcę palestyńskiego Jasera Arafata o  to, że jest bezpośrednio "odpowiedzialny" za zamach.

"Kontynuujemy walkę przeciwko Hamasowi i jego liderom, gdyż są oni odpowiedzialni za dzisiejszą masakrę. Jednocześnie uważamy Arafata i Autonomię Palestyńską za odpowiedzialnych za to, co się dziś stało, gdyż wiemy, że sam Arafat uniemożliwia swojemu rządowi działania przeciwko Hamasowi" - powiedział rzecznik prasowy rządu Avi Pazner.

Przebywający z wizytą oficjalną w Indiach premier Izraela Ariel Szaron nie wykluczył skrócenia swej azjatyckiej podróży. Zażądał "całkowitego powstrzymania terroru".

"Powinniśmy być zdeterminowani w działaniu przeciwko terrorowi. Wiemy, że Indie też zmagają się z terroryzmem. Chcemy pokoju w  naszym regionie. Terror powinien być całkowicie powstrzymany" -  oświadczył Szaron podczas obiadu z premierem Indii Atalem Behari Vajpayee.

Wysoki rangą przedstawiciel Hamasu, Abdelaziz al-Rantissi, potwierdził, że zamach był odpowiedzią na "zbrodnie" Izraela.

Kierownictwo palestyńskie potępiło wtorkowy zamach i zaapelowało w komunikacie o położenie kresu przemocy.

"Kierownictwo palestyńskie potępia ten zamach i przypomina, że  tego samego dnia Izrael zabił trzech Palestyńczyków, w tym dziecko" - głosi komunikat, nawiązujący do operacji armii izraelskiej w Hebronie na Zachodnim Brzegu Jordanu. W wyniku tej akcji zginął przywódca zbrojnego ramienia Hamasu w tym mieście Ahmad Badr, jego współpracownik i 13-letni chłopiec.

Ahmad Badr i Abed Misk zginęli w wymianie strzałów, gdy wojsko izraelskie otoczyło ośmiopiętrowy budynek, w którym mieli się ukrywać działacze radykalnego palestyńskiego ruchu Hamas.

Izraelczycy znaleźli się pod intensywnym ostrzałem - podała AFP, powołując się na izraelskie źródła wojskowe. Odpowiedzieli ogniem, w tym pociskami rakietowymi. Jeden z odłamków trafił 13-letniego Palestyńczyka, obserwującego strzelaninę z balkonu. Chłopiec zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.

Potem, po wyniesieniu ciał działaczy Hamasu, izraelscy żołnierze zniszczyli gmach, podkładając materiały wybuchowe.

Izrael uważa Badra za odpowiedzialnego za przygotowanie samobójczego zamachu, przeprowadzonego 19 sierpnia w Jerozolimie. Zginęły wtedy 22 osoby. Odpowiedzialność za ten zamach wzięły na  siebie zarówno Hamas, jak i Islamski Dżihad.

rp, pap