W przypadku, gdyby treść ujawnionych dokumentów okazała się prawdziwa w opinii Rulewskiego „Wałęsa powinien przynajmniej podjąć kroki, które przynależą człowiekowi, który walczył o wolność”.
- Ta burza jest szkodliwa dla Polski, dla „Solidarności” i dla mnie, ponieważ ponoszę odpowiedzialność za to, co się wydarzyło. Chociaż lata siedemdziesiąte to nie nasza działalność - tłumaczył były opozycjonista. Rulewski podkreślił, że "notatka wyraźnie o tym mówi, że zobowiązanie o współpracy powstało 21 grudnia 1970 r. a więc jak gdyby jeszcze w trakcie masakry robotników na Wybrzeżu". - To jest słabość Wałęsy. Ale to jest przede wszystkim oskarżenie wobec komuny, która nawet wtedy, kiedy mordowała robotników, nie omieszkała zadawać im śmierci cywilnej werbując do odpłatnego szpiegostwa, a nawet zdrady - tłumaczył.
W opinii senatora PO „trudno było być w systemie totalitarnym niezłomnym”. – To nie Wałęsa jest sprawcą dzisiejszej burzliwej atmosfery w kraju. To nie z powodu Wałęsy powinniśmy się dzielić - ocenił.
– Nadal podtrzymuję stanowisko propolskie. Nie ulegajmy, nie poddawajmy się nie tylko jednemu, ale wielu szczurom, do których przyłączają się państwowe instytucje opłacane przez podatników. IPN i telewizja i wywołują burzę wokół zaledwie tylko jednego z dokumentów, nie wiedząc, co jest w pozostałych kartonach – powiedział były opozycjonista.
TVP Info