Jeden z listów naprowadził policję dwa tygodnie temu na ładunek wybuchowy, podłożony pod torowiskiem na trasie Paryż - Tuluza - dowiadują się media ze źródeł policyjnych.
Autorem listów jest nieznane władzom francuskim ugrupowanie, przedstawiające się jako AZF - poinformował resort spraw wewnętrznych. Nazwa nawiązuje najprawdopodobniej do zakładów chemicznych AZF w południowo-zachodniej Francji, w których w 2001 roku eksplozja zabiła 30 ludzi. Według dotychczasowych ustaleń, był to wypadek.
Ugrupowanie AZF twierdzi, że pod torami kolejowymi na obszarze Francji podłożyło 10 ładunków wybuchowych z zapalnikami czasowymi.
Niemiecka agencja dpa pisze, powołując się na nieoficjalne informacje, że podjęta w poniedziałek próba przekazania okupu nie powiodła się z powodu błędnych danych na temat miejsca tej operacji. Szczegółów brak.
Władze francuskie zastanawiają się, czy listy z pogróżkami zakwalifikować jako terroryzm czy próbę wymuszenia. Według źródeł policyjnych, AZF żąda 4 milionów USD i 1 miliona euro w ciągu najbliższych kilku dni. W listach do władz ugrupowanie to zarzuca politykom, że "bardziej troszczą się o siebie niż o państwo".
Francuskie MSW poinformowało, że usiłuje nawiązać kontakt z tą grupą i wezwało media do "dyskrecji i nieprzeszkadzania w tych kontaktach".
Z ustaleń policji francuskiej wynika, że AZF "prawdopodobnie nie ma powiązań z islamistami ani z Czeczenami". Niemniej jednak, groźby zamachów są traktowane "bardzo poważnie" - powiedział w telewizji dyrektor policji Michel Gaudin.
sg, pap