COVER - I ty jesteś podglądaczem!

COVER - I ty jesteś podglądaczem!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kopulacja psów, nagość czy agonia ofiary wypadku - każdy z nas już jako dziecko zobaczył coś, co było tabu lub było zarezerwowane dla dorosłych. Po każdym takim akcie podglądania wiedzieliśmy więcej o życiu, byliśmy bardziej ciekawi świata. Do obecnej w każdym z nas duszy podglądacza odwołuje się serial "Camera Cafe", najnowszy przebój telewizji TVN. W filmie Jurka Bogajewicza, wedle francuskiego pomysłu, kamera zainstalowana w automacie do kawy pokazuje czternastu pracowników typowego biura, ich klientów i członków ich rodzin. Podglądamy bohaterów, jak wzajemnie się obmawiają, zachowują chamsko, samolubnie, histerycznie bądź śmiesznie. Kamera w automacie do kawy pełni funkcję beznamiętnego świadka.
Zanim powstał serial "Camera Cafe", na podobny pomysł wpadli w 1991 r. studenci uniwersytetu w Cambridge. Przez internetową kamerę sprawdzali, czy zaparzyła się ich kawa, a przy okazji obserwowali kolegów. Podobne zdarzenia mieliśmy niedawno w Polsce: na początku tego roku detektywi z krakowskiego Reala podglądali klientki w przymierzalni. W centrum Gorzowa policjanci z miejskiego monitoringu obserwowali ludzi w ich prywatnych mieszkaniach przy ulicy Chrobrego. W Tychach ukryta kamera posłużyła jako narzędzie w sąsiedzkich porachunkach. Rodzina Morawców przez pięć lat podglądała rodzinę Tutaków, żeby zdobyć dowody rzekomych prowokacji robionych przez Tutaków, takich jak malowanie swastyk na drzwiach. W zeszły piątek dziennik TV4 pokazał parę rodziców ze Starej Miłosnej, która nagrała potajemnie nianię swojego półrocznego syna. Opiekunka uspakajała dziecko klnąc i wrzeszcząc.

Bóg podglądacz

Pierwszym podglądaczem, jakkolwiek bluźnierczo by to zabrzmiało, był biblijny Bóg. Z podglądania samotnego Adama zrodził się przecież pomysł stworzenia dla niego partnerki. W tradycji chrześcijańskiej oko Boga (obramowane trójkątem i zwane okiem Bożej opatrzności) znajdowało się w świątyniach. Miało ono przypominać, że wszystkie nasze uczynki są przez Boga obserwowane, czyli podglądane. Materiał z tego podglądania miał być potem dowodem rzeczowym na Sądzie Ostatecznym. Kiedy więc przy okazji takich programów jak "Big Brother" wygłasza się opinie, że podglądanie jest jeśli nie grzechem, to przynajmniej wykroczeniem, taki zarzut czyni się właściwie Stwórcy.

Bez podglądania i wyciągania z tego wniosków nie byłoby współczesnej cywilizacji. Socjobiologowie, na przykład Edward Wilson, twierdzą, że nasz gatunek ma zdolność uczenia się poprzez podglądanie i naśladowanie. Bez podglądania nie powstałby język, bo nie można by ustalić ponadindywidualnego znaczenia słów, pojęć czy gestów. Gdy język powstawał przed pięćdziesięciu tysiącami lat, organizował on życie obserwujących się blisko 150-osobowych grup. Z podglądania wyłoniły się wspólne potrzeby i interesy, a potem wspólne wartości. - Ewolucję człowieka napędza podglądanie i imitacja. Podglądamy tych, którzy radzą sobie lepiej, by się do nich upodobnić. Dzięki temu wrastamy we własną kulturę - mówi dr Marcin Ryszkiewicz, biolog ewolucjonista. Gdy człowiek był już zdolny się przemieszczać na duże odległości, zaczęło się wzajemne podglądanie różnych kultur i społeczności, a potem adaptowanie ich najlepszych cech. Około pięciu tysięcy lat przed naszą erą Homo sapiens (człowiek myślący) stał się Homo fascinans (człowiekiem obserwatorem, czyli podglądaczem).

Podglądactwo kontra ekshibicjonizm

Podglądactwo w skali masowej, w formie tzw. reality show, pojawiło się w 1948 r. w amerykańskim programie radiowym "Ukryty mikrofon". Szybko przekształcił się on w "Ukrytą kamerę". Istotą tych programów było podsłuchiwanie i filmowanie ludzi, którzy o tym nie wiedzieli. Na początku lat 70. Craig Gilbert nakręcił pierwowzór programu "Big Brother". Serial "Amerykańska rodzina" pokazywał państwa Loudów z Kalifornii - szczęśliwą, mającą piątkę dzieci rodzinę z klasy średniej. Oko kamery ujawniło, że rzekomo stateczny pan domu jest awanturnikiem i erotomanem, jego żona - alkoholiczką, a syn - homoseksualistą. W następnych latach programy tego rodzaju pokazały drugą stronę podglądactwa, czyli ekshibicjonizm. Okazuje się, że potrzeba wystawiania się na podglądanie jest równie silna jako ono samo. Homo fascinans jest drugą twarzą Homo exhibitions. Na ekshibicjonizmie opierają się wszelkie programy typu "Big Brother", "Dwa światy", "Bar", "Łysi i blondynki", "Agent", "Kawaler do wzięcia" czy "Amazonki".

Homo fascinans i Homo exhibitions to dowód na to, że każdy z nas jest skopofilem, czyli kimś, dla kogo podglądanie i wystawianie się na podglądanie jest przyjemnością. "Współcześni ludzie zachowują się tak, jakby wszędzie były jakieś ukryte kamery. I po części tak jest: jesteśmy podglądani na ulicach, dworcach, lotniskach czy w biurach. Ludzie zawsze czerpali przyjemność z podglądania czy ekshibicjonizmu, lecz dopiero zapis tego w postaci wideo bądź transmisji na żywo stał się źródłem wielkiej przyjemności, bo może go oglądać wielka widownia. Zażenowanie ustępuje często przyjemności z bycia sławnym, choć ta sława nie wynika z wielkich zasług, cnót czy umiejętności, lecz z posiadania zgrabnej pupy bądź sprzedawania najbardziej intymnych zwierzeń" - napisał prof. Jean Baudrillard, socjolog kultury.

Narodziny, miłość, śmierć

Oglądanie publicznych egzekucji było powszechne jeszcze do końca lat 30. XX wieku. Podglądanie śmierci nie było niczym bulwersującym. Tym bardziej że w dawnych wiekach prawie w każdym pokoleniu zdarzały się wielkie epidemie, więc widok trupów i umierających na ulicach był czymś powszednim. Współczesne transmisje z wykonania wyroków śmierci, tak mocno krytykowane przez przeciwników kary śmierci, są tylko kontynuacją dawnych publicznych egzekucji. "W kulturze Zachodu tylko śmierć z przyczyn naturalnych w domu bywała objęta sferą tabu, co jedynie wzbudzało chęć podglądania. Podglądano też ubieranie zwłok i ich upiększanie" - napisał Jean-Marie Brohm, socjolog, autor "Ontologii śmierci".

Kino podglądaczy

Podglądanie jest istotą kina. W klasycznym kryminale Alfreda Hitchcocka "Okno na podwórze" dla przykutego do wózka bohatera podglądanie jest jedyną formą kontaktu ze światem. Podglądanie czyni zeń mistrza skojarzeń, co sprawia, że po gestach i zachowaniach potrafi odczytać ludzkie dramaty i namiętności. W końcu staje się detektywem próbującym rozwikłać zagadkę morderstwa. W "Powiększeniu" Michelangelo Antonioniego podglądaczem jest fotograf, który przy powiększaniu kadrów odkrywa morderstwo. Bodaj największym podglądaczem w kinie XX wieku był Ingmar Bergman. Obok dyskretnego podglądania typowych mieszczańskich rodzin ("Szepty i krzyki" czy "Twarzą w twarz") Bergman obserwował społeczeństwo w chwilach przełomu ("Jajo węża" jest podglądaniem tego, jak hitlerowski totalitaryzm zakorzenia się w ludziach). Z kolei "Sliver" Phillipa Noyce'a z Sharon Stone jest dla kina tym, czym "Rok 1984" dla literatury. W apartamentowcu, w którym mieszka bohaterka, właściciel budynku umieścił kamery niemal w każdym pomieszczeniu i nie tylko podgląda mieszkańców, ale nimi manipuluje. W polskim kinie podglądactwem w czystej postaci jest "Krótki film o miłości" Krzysztofa Kieślowskiego. Dla chłopaka granego przez Olafa Lubaszenkę podglądanie jest zastępczą formą inicjacji seksualnej, jest też źródłem wyzbytej naiwności i sentymentalizmu wiedzy o uczuciach.

Gadżety podglądacza

Powstał już cały przemysł gadżetów ułatwiających podglądanie. Aparaty fotograficzne i kamery sterowane falami radiowymi (tzw. camera kozo) umożliwiają fotografowanie z ukrycia scen intymnych. Instalowane są one w toaletach, łazienkach czy sypialniach młodych dziewczyn. Minikamery ukryte w butach umożliwiają fotografowanie tzw. up-skirts, czyli bielizny pod spódniczkami. To zresztą rozwinięcie starego pomysłu umieszczania na butach lusterek.

Wkrótce będziemy mogli powszechnie korzystać z wynalazku naukowców z University of California, czyli tzw. zdalek (od angielskiego słowa motes, skrót od remote - zdalny) - miniaturowych bezprzewodowych czujników i kamer. Mogą one kontrolować i pokazywać wygląd i wszelkie mierzalne właściwości organizmu oraz otoczenia człowieka. W nieodległej przyszłości zdalkami (wielkości ziarenek piasku) wypełnione będzie całe otoczenie człowieka. W powieści "Wizja lokalna" Stanisława Lema mieszkańcy pewnej planety żyją w świecie, w którym każdy centymetr przestrzeni wypełniają miliony inteligentnych molekuł, co oznacza, że na tej planecie wszystko było podglądane.

Mariusz Cieślik, Piotr Krzyżanowski