Jachty w sieci

Maszt w kształcie skrzydła, wysoki niemal jak wieżowiec z wielkiej płyty, żagle mogące przykryć dwa boiska do koszykówki i kadłub z włókien węglowych utrzymujący się na wodzie niczym wydmuszka - takie monstrum pod polską banderą wystartuje w najbardziej widowiskowych regatach świata The Race 2000. Dzięki inwestycjom France Telecom wartym 12 mln USD, obraz i dźwięk z kilkunastu jachtów dotrze do setek milionów ludzi w ponad 170 krajach. Oceany po raz pierwszy skurczą się do wielkości komputerowego monitora. Czy regaty żeglarskie mogą rywalizować z igrzyskami olimpijskimi i mistrzostwami świata w piłce nożnej? Francuzi uparli się, że tak. Organizują wyścig dookoła świata największych jachtów, jakie kiedykolwiek zbudowano. Bez ograniczeń w konstrukcji łodzi, bez postojów, bez pomocy z zewnątrz. Największy wielokadłubowiec będzie miał 38 m, powierzchnia największego głównego żagla sięgnie 500 m2, jachty będą mogły rozwinąć maksymalną prędkość 45 węzłów. Gdyby cała flota płynęła ze średnią prędkością 16 węzłów, dotarłaby do mety po 70 dniach. Organizatorzy planują jednak, że wyścig będzie trwał około dwóch miesięcy. Załogi wystartują z wybrzeża Morza Śródziemnego na przełomie wieków, popłyną trasą Juliusza Verne'a, zwycięzca otrzyma dwa miliony dolarów. Na każdym kadłubie zainstalowanych zostanie kilka kamer i sprzęt ważący ponad 300 kg właśnie dzięki niemu Rejs 2000 ma się stać jedną z pięciu największych imprez sportowych pod względem liczby widzów. Dzięki produkcji telewizyjnej wartej 10 mln USD i zainwestowaniu 6 mln USD w przygotowanie stron internetowych, po raz pierwszy żeglarstwo będzie rywalizować z futbolem, letnimi igrzyskami, mistrzostwami świata w lekkoatletyce i Formułą 1. - Wpisowe na regaty kosztuje 400 tys. USD. Dzięki niemu jacht zostanie wyposażony w ruchomy przekaźnik ze specjalną kopułą osłonną oraz w kamery odporne na działanie sztormów, wody i soli - mówi Roman Paszke, kapitan polskiej załogi. Z każdego pokładu poprzez centrum internetowe wyścigu sygnał z prędkością 64 kilobitów na sekundę będzie docierał w dowolne miejsce na świecie. Każdy będzie mógł zobaczyć nasz jacht "Polpharma-Warta" pędzący z prędkością 40 węzłów tuż obok gór lodowych południowego oceanu. Wystarczy kliknąć, by przenieść się na pokład naszych rywali. Już Dziś najnowocześniejsza aparatura testowana jest na francuskim katamaranie "Explorer". Koszt startu w regatach każdej załogi wyniesie od kilku do kilkunastu milionów dolarów. Budżet organizatorów wyścigu szacowany jest na 25 mln USD, superszybki katamaran "PlayStation" należący do Steve'a Fossetta (znany miliarder pobił już na swej łodzi pierwszy rekord, pokonując 625 mil w 24 godziny) kosztował 15 mln USD. To jeden z faworytów The Race 2000. Polski team Romana Paszkego ma mniej pieniędzy, nie zebrał brakujących trzech milionów dolarów na budowę jachtu w Gdańskiej Stoczni Remontowej, zdecydowano się ostatecznie na zakup mniejszego i starszego jachtu we Francji. - Nasz katamaran ostatni generalny remont przechodził w 1992 r., ale nie jest staruszkiem. Wykonany jest z włókien węglowych, ma żagle o łącznej powierzchni 650 m2, pobito na nim rekord żeglugi przez Atlantyk. W całej flocie The Race będzie około pięciu starszych jachtów, między innymi "Sport Elec", do którego należy rekord opłynięcia kuli ziemskiej pod żaglami (71 dni, 14 godzin, 18 minut i 8 sekund) - mówi Paszke. -Żeby dorównać rywalom, zminimalizujemy wagę jachtu. Załoga będzie liczyć prawdopodobnie siedem osób, żywność będzie odwodniona, słodką wodę wyprodukują specjalne odsalarki, a w razie potrzeby będziemy skracać szczoteczki do zębów. Wygra ten, kto na trasie popełni mniej błędów i będzie miał najmniej awarii. Ten, kto zdecyduje się na agresywną żeglugę, na ryzyko i skrócenie trasy poprzez obranie kursu możliwie najbliżej Antarktydy. Celem naszej załogi jest stworzenie największego widowiska sportowego w historii Polski - dodaje Paszke.