Dzień niepodległości

Dzień niepodległości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy indonezyjska prowincja Aceh pójdzie śladem Timoru Wschodniego?
Na początku listopada w targanej niepokojami indonezyjskiej prowincji Aceh padł swoisty rekord - w marszu zorganizowanym przez zwolenników niepodległości wzięło udział 1,5 mln osób, co oznacza, że na ulice wyszło 40 proc. wszystkich mieszkańców, z dziećmi i starcami włącznie. "Niepodległość!" i "Bóg jest wielki!" krzyczał rozentuzjazmowany tłum, niosąc transparenty oraz zakazane czerwono-czarne flagi z gwiazdą i półksiężycem. Policjanci i żołnierze nie reagowali.

Rozmiary ciągłych protestów w stolicy prowincji, Banda Aceh, budzą niepokój rządu w Dżakarcie, który niedawno musiał się pogodzić z utratą Timoru Wschodniego, a dziś obawia się, że rozbudzone nadzieje innych prowincji doprowadzą do rozpadu wielonarodowego państwa. W odróżnieniu od Timorczyków mieszkańcy Aceh są muzułmanami - rząd centralny musiał wręcz hamować religijny zapał miejscowych przywódców domagających się wprowadzenia prawa koranicznego. Dla rządu w Dżakarcie zachodnia Sumatra ma wymierną wartość - jest to obszar bogaty w gaz ziemny i ropę. Wartość gazu wydobywanego na polach naftowych w północnej części Aceh sięga 120 mln USD miesięcznie, ale lokalne władze otrzymują mniej niż 5 proc. tych dochodów. W odpowiedzi na rosnące niezadowolenie mieszkańców Aceh, oskarżających Dżakartę o bezwzględny wyzysk, w r. 1989 prowincja stała się "specjalną strefą wojskową". Coraz częściej zdarzały się tajemnicze zniknięcia działaczy opozycyjnych albo zabójstwa dokonywane przez "nieznanych sprawców". W odpowiedzi na represje pojawiła się zbrojna partyzantka, a opozycję popiera dziś większość mieszkańców, dla których słowo "niepodległość" oznacza przede wszystkim perspektywę zakończenia prześladowań. Szczególne rozgoryczenie wywołało zabójstwo dokonane w lipcu 1999 r. Teungku Bantaqiah, religijny przywódca prowincji, został zastrzelony w swym domu wraz z grupą wyznawców. Wojskowy komendant prowincji obiecywał odnaleźć sprawców mordu, ale nie wydaje się, by armia chciała postawić jakiegoś oficera w roli kozła ofiarnego. Tym bardziej że generałowie nie raz oświadczali, iż "nie mają o czym rozmawiać z uzbrojonymi bandytami". Partyzantka GAM (Ruch Wolnego Aceh) nie jest zbyt liczna - aktywnych bojowników jest mniej niż 5 tys. Prawdziwą siłą polityczną stało się Informacyjne Centrum Referendum w Aceh, organizacja wykorzystująca pokojowe metody. Jej działacze dokumentują nadużycia władz i zbrodnie dokonywane przez siły bezpieczeństwa, domagając się rozpisania referendum w sprawie niepodległości. W odróżnieniu od Timoru zwolennicy niezależności Aceh nie mają jednak powszechnie uznawanych przywódców. Trudno im też liczyć na międzynarodowe poparcie swych dążeń. Problem Aceh stał się ważnym testem dla nowego rządu indonezyjskiego, kierowanego przez prezydenta Abdurrahmana Wahida, który deklaruje wolę pokojowego rozstrzygnięcia problemów pojawiających się w różnych częściach Indonezji, ale pod warunkiem zachowania jedności państwa. Jeszcze jako przywódca opozycji Wahid odwiedził Banda Aceh, obiecując poparcie idei referendum. Dziś mówi jednak, że chodzi o referendum mające jedynie rozstrzygnąć, czy w Aceh będzie obowiązywać prawo koraniczne. Mimo napięcia, pojawiają się też sygnały świadczące o szukaniu kompromisu. Rząd obiecał, że będzie pozostawiał w Aceh nawet 30 proc. dochodów z wydobycia gazu. Na początku grudnia udało się uniknąć starć, kiedy partyzanci z GAM obchodzili ćwierćwiecze ogłoszenia "deklaracji niepodległości". W istocie prawdziwy dialog jeszcze się nie rozpoczął. Obserwatorzy indonezyjskiej sceny politycznej uważają, że najważniejsze dla przyszłości zrewoltowanych prowincji okaże się to, jak prezydent ułoży swe stosunki z armią. Generałowie obawiający się osłabienia swych wpływów niezmiennie domagają się zdecydowanej rozprawy z "buntownikami".

Więcej możesz przeczytać w 51/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.