Minister widmo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ekipa Marka Belki dawno przyjęła za własne motto szwedzkiego rodu Wallenbergów ("Być nie będąc widzianym"), dlatego złożenie dymisji przez wicepremiera i ministra gospodarki i pracy Jerzego Hausnera wielu Polakom nagle przypomniało, że w ogóle mamy jakiś rząd.
Hausner trwał na swoim stanowisku od czasu zwycięskich dla SLD wyborów w 2001 r., pomimo fiaska tzw. planu Hausnera (planu uzdrowienia finansów publicznych), wyraźnego lekceważenia go przez partie koalicyjne, wreszcie przejścia do opozycji wobec własnego rządu (wstąpienie do powstającej Partii Demokratycznej). Jeśli na jego dymisję rynek zareagował osłabieniem złotego, to chyba dlatego, że dowcipni inwestorzy uznali, iż stabilność polskiej gospodarki zależy od "stabilizacji" Hausnera w rządzie - na przekór wszystkiemu.

Profesor Hausner, szczególnie w rozmowach ze studentami (zawsze podkreśla, że najbardziej ceni pracę na uczelni), prezentuje wymarzone poglądy: gromi rozdawnictwo publicznych pieniędzy, domaga się likwidacji nadużyć w KRUS i systemie rent, obniżenia podatku VAT, rzeczywistego otwarcia unijnych rynków dla naszych przedsiębiorców i pracowników. Sęk w tym, że i Leszkowi Millerowi, i Belce Hausner służył od początku za listek figowy. Nikt nie brał na serio jego pomysłów, nie miał żadnego zaplecza politycznego, co i rusz wskazywano mu miejsce w szeregu. Kiedy ktoś zarzucał rządowi lewactwo gospodarcze, wtedy wyciągano Hausnera z rękawa i mówiono: "Patrzcie, jaki liberał decyduje u nas o gospodarce".

A Hausner pokornie na to się godził, nawet, gdy z szumnego planu Hausnera rząd i posłowie zostawili - jak mówili złośliwi - samego Hausnera. Robił za uczciwego i fachowego outsidera, choć trwając bez sensu w kolejnych eseldowskich rządach firmował ich poczynania swoim nazwiskiem. Przejście Hausnera jako urzędującego wicepremiera do PD było podsumowaniem jego groteskowej kariery politycznej.

Hausnera Polacy zapamiętają dzięki tzw. planowi Hanusnera. Ale skoro nie było planu, może i sam Hausner był tylko złudzeniem?

Krzysztof Trębski