Profesor Hausner, szczególnie w rozmowach ze studentami (zawsze podkreśla, że najbardziej ceni pracę na uczelni), prezentuje wymarzone poglądy: gromi rozdawnictwo publicznych pieniędzy, domaga się likwidacji nadużyć w KRUS i systemie rent, obniżenia podatku VAT, rzeczywistego otwarcia unijnych rynków dla naszych przedsiębiorców i pracowników. Sęk w tym, że i Leszkowi Millerowi, i Belce Hausner służył od początku za listek figowy. Nikt nie brał na serio jego pomysłów, nie miał żadnego zaplecza politycznego, co i rusz wskazywano mu miejsce w szeregu. Kiedy ktoś zarzucał rządowi lewactwo gospodarcze, wtedy wyciągano Hausnera z rękawa i mówiono: "Patrzcie, jaki liberał decyduje u nas o gospodarce".
A Hausner pokornie na to się godził, nawet, gdy z szumnego planu Hausnera rząd i posłowie zostawili - jak mówili złośliwi - samego Hausnera. Robił za uczciwego i fachowego outsidera, choć trwając bez sensu w kolejnych eseldowskich rządach firmował ich poczynania swoim nazwiskiem. Przejście Hausnera jako urzędującego wicepremiera do PD było podsumowaniem jego groteskowej kariery politycznej.
Hausnera Polacy zapamiętają dzięki tzw. planowi Hanusnera. Ale skoro nie było planu, może i sam Hausner był tylko złudzeniem?
Krzysztof Trębski