Małysz ma dość?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Adam Małysz zagroził zakończeniem kariery, jeśli nie uda mu się porozumieć z PZN przed sezonem olimpijskim, do którego chce się przygotowywać wspólnie z kadrą i skonfliktowanym z PZN menedżerem Edim Federerem. Później się z tego wycofał.
"Jeśli nie uda się dogadać z PZN, to zakończę karierę" - powiedział Małysz podczas wtorkowej konferencji prasowej w Wiśle. Wytknął dwulicowość prezesowi Polskiego Związku Narciarskiego Pawłowi Włodarczykowi; powiedział, że po zawodach podszedł i mówił, że jest dobrze, a następnie krytykował występ w rozmowach z dziennikarzami.

Adam Małysz pod naciskiem dziennikarzy zapewnił w końcu, że z całą pewnością wystąpi podczas igrzysk olimpijskich w Turynie. Jego menedżer zawodnika Edi Federer, który także wziął udział w konferencji, dodał, że "Adam jest od tego by skakać".

Małysz zdementował następnie plotki, że mógłby wystartować w barwach innego kraju. "Nie zmienię obywatelstwa. Jestem Polakiem i czuję się Polakiem. Innego kraju nie będę reprezentował" - zapewnił.

Skoczek oznajmił, że teraz chciałby odpocząć i wyjechać na urlop. Mówił jeszcze nie wie od kiedy i jak będzie się przygotowywał do następnego sezonu. "Na razie mam głowę napuchniętą od tego wszystkiego. (...) Na razie nic nie wiem. Nie wiem kto będzie trenerem" - dodał.

Zapowiedział, że wkrótce spotka się z zarządem Polskiego Związku Narciarskiego i  przedstawi mu swoje uwagi. "W końcu porozmawiamy jak dorośli ludzie" - powiedział zawodnik. Dodał, że spory powinno się zostawić menedżerom i członkom zarządu i nie powinni być w nie "wplątywani" zawodnicy.

Co z tą umową?

Z kolei Edi Federer podkreślił, że wbrew temu, co twierdzi zarząd PZN, wiąże go ze związkiem umowa do maja 2006 i nie zamierza rezygnować z niej przed terminem. Zawarł ją jeszcze w 2004 roku w Zakopanem i była to spisaną ręcznie spisana umowa. Prawnik firmy Federera - Josef Dengg powiedział, że jest ona tak samo ważna, jak sporządzona na maszynie do pisania. Znalazł się w niej zapis, że umowa podlega sądownictwu austriackiemu.

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Paweł Włodarczyk kwestionuje jej ważność. "Federer nie ma umowy z PZN do 2006 roku, lecz tylko notatkę podpisaną przez obydwie strony, w której określono warunki nowego kontraktu związku z Austriakiem - mówi Paweł Włodarczyk. - Na tej podstawie sporządziliśmy umowę z Federerem, ale jej nie podpisał. Nasi prawnicy stwierdzili, że wspomniana notatka nie ma żadnej mocy prawnej i dlatego nie mamy zamiaru jej respektować".

Zdaniem Federera, umowa utrzymuje wcześniejszy podział powierzchni reklamowej - 150 cm kw. dla Federera i tyle samo dla  PZN. Zgodnie z nią, związek dostałby też 50 do 70 tys. euro rocznie dla  budżetu rozwoju skoków PZN (skipool).

Jak twierdzi prawnik Federera, w przypadku wcześniejszego zerwania umowy jego firma będzie zmuszona wystąpić do sądu m.in. o jej podtrzymanie i wypłatę odszkodowania.

Adam Małysz ma jednak nadzieję, że strony dojdą do porozumienia. Austriacki menedżer przypomniał, że gdy jego firma zaopiekowała się Małyszem, nie odnosił on jeszcze sukcesów.

Z Małyszem lub bez

Jeszcze przed konferencją prezes Polskiego Związku Narciarskiego Paweł Włodarczyk oznajmił, że opinia Adama Małysza nie zmieni decyzji PZN.

"Małysz ma złe zdanie o naszym związku, bo jest pod wpływem Federera, który w negatywnym świetle przedstawia mu PZN - stwierdził Paweł Włodarczyk. - Będziemy rozmawiać z Małyszem i pokażemy mu drugą stronę medalu. Nie będziemy namawiać naszego skoczka, by zerwał współpracę menedżerską z Federerem. To jego prywatna sprawa. Jest mało prawdopodobne, aby Małysz wskutek tego konfliktu przygotowywał się do przyszłego sezonu indywidualnie poza kadrą narodową. Chociaż teoretycznie jest to możliwe. Będziemy pomagać pod każdym względem Małyszowi w przygotowaniach do olimpijskiego sezonu".

Prezes Włodarczyk zapowiedział też zmiany w kadrze polskich skoczków narciarskich przed następnym sezonem, nie wykluczył też zmian w kadrze trenerskiej.

"Będziemy na początku kwietnia rozmawiać z trenerem Heinzem Kuttinem, który przedstawi nam swoją ocenę sezonu oraz zawodników -  powiedział. - Dopiero po wysłuchaniu jego opinii zarząd podejmie decyzje, czy nastąpią zmiany w składzie kadry trenerskiej, czy też nie. Natomiast można się spodziewać zmian w kadrze skoczków, chociaż nie będzie to  trzęsienie ziemi. Moja ocena skoczków jest taka: Małysza oceniam na piątkę, pozostałych kadrowiczów na dostatecznie".

O co chodzi?

Awanturę wokół Adama Małysza wywołało niedzielne oświadczenie Polskiego Związku Narciarskiego, że kończy współpracę z austriackim menedżerem Eduardem Federerem i nie przedłuży z nim umowy, która wygasa ostatniego dnia kwietnia. Związek argumentuje, że współpraca z Austriakiem nie układa się pozytywnie, a on sam nadużywa jej zapisów.

Tymczasem oświadczenie PZN wywołało prawdziwą burzę i  skłóciło związek nie tylko z Austriakiem, ale także z trenerem kadry Hansem Kuttinem oraz z najlepszym polskim skoczkiem Adamem Małyszem, którzy stanęli w obronie Federera.

"Federer nie był nigdy menedżerem Polskiego Związku Narciarskiego, a tylko wykupił sto pięćdziesiąt centymetrów powierzchni reklamowej na strojach polskich skoczków - powiedział prezes PZN Paweł Włodarczyk. - Drugie sto pięćdziesiąt ma do dyspozycji nasz związek. Nie przedłużymy umowy z Austriakiem niezależnie od opinii nawet samego Małysza. Mamy już kilku kandydatów, chcących wykupić powierzchnię reklamową, którą będziemy dysponować po wygaśnięciu umowy z Federerem".

W tym sporze Adam Małysz stanął po stronie Federera, który jest jego prywatnym menedżerem.

em, pap

Czytaj też: Huba na Małyszu;