Teczka Belki wraca do IPN

Teczka Belki wraca do IPN

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak poinformował Roman Giertych (LPR), na wniosek prezesa IPN Leona Kieresa sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen odesłała do IPN teczkę premiera Marka Belki.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej miał przy tym zapewnić, że komisja wkrótce otrzyma dodatkowe materiały dotyczące premiera. Pytany, o jakie materiały może chodzić, odparł, że nie wie. "Taką mam informację, jestem nią zaskoczony. Być może gdzieś się odnalazły jakieś dodatkowe materiały. Archiwa IPN są tak potężne, że może coś nowego się znalazło" - dodał Giertych.

Rzecznik prezesa IPN Jan Ciechanowski potwierdził informację o  odesłaniu teczki na wniosek Kieresa, ale odmówił komentarza. Prośba o odesłanie może mieć związek ze sprawą odtajnienia akt Belki - o co do Kieresa wystąpił sam premier - bo jeśli Kieres miałby odtajnić teczkę, musiałby na jej oryginale - który dostała komisja - nanieść adnotację: "Odtajniono". Decyzja w  tej sprawie ma zapaść na początku przyszłego tygodnia.

Belka zwrócił się w środę do Kieresa o odtajnienie swojej teczki po tym, gdy wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Roman Giertych zarzucił mu, że skłamał stwierdzając, iż nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Belka zaprzeczył, by z  nimi współpracował. Kieres nie podejmie decyzji o ujawnieniu teczki przed ustaleniem, czy jest to zgodne z prawem.

Belka przyznaje, że przed wyjazdem na stypendium do USA w 1984 r. podpisał tzw. instrukcję wyjazdową. Premier podkreśla, że nie oznacza to, iż podpisał deklarację współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Zdaniem Giertycha, Belka skłamał zeznając przed nią, iż nie podpisał żadnego dokumentu o współpracy ze służbami specjalnymi PRL.

Podpisanie przez daną osobę instrukcji wyjazdowej nie jest jednoznaczne z zobowiązaniem się do tajnej współpracy; to zależy od treści podpisanej instrukcji, której formy były różne -  podkreśla przewodniczący Sądu Lustracyjnego Zbigniew Puszkarski.

Powiedział on, że niektóre instrukcje, z którymi miał do czynienia sąd, zawierały np. tylko ostrzeżenia wobec danej osoby przed obcymi służbami specjalnymi. "W takim przypadku trudno uznać, by była to forma zobowiązania do współpracy" - oświadczył sędzia. Dodał, że niekiedy taka instrukcja zawierała też "zlecenia wykonania konkretnych zadań wobec danej osoby". "Wtedy można powiedzieć, że jest to jakaś namiastka deklaracji współpracy ze  służbami specjalnymi" - powiedział Puszkarski.

Jednocześnie przypomniał, że nawet podpisanie przez daną osobę właściwej deklaracji współpracy nie oznacza automatycznie, by była ona tajnym współpracownikiem. "Wszystko zależy od tego, czy  współpraca zmaterializowała się, czy dana osoba wykonywała konkretne zadania; jeśli nie, to nie można jej uznać za tajnego współpracownika" - dodał.

Biuro Rzecznika Interesu Publicznego potwierdziło, że premierowi wysłano pismo o odstąpieniu od złożenia do Sądu Lustracyjnego wniosku o wszczęcie postępowania wobec niego. Rzecznik nie ujawnia powodów tej decyzji, podjętej po "szerokim postępowaniu dowodowym".

em, pap