Podobno wszyscy żyliśmy 10. rocznicą uchwalenia konstytucji. No to nie należę do tych wszystkich. Choćby dlatego, że tak naprawdę 10. rocznica była wyłącznie okazją do politycznego benefisu Aleksandra Kwaśniewskiego. A nie do refleksji nad konstytucją. To była akademia ku czci Kwaśniewskiego w stylu szkolnych akademii w czasach PRL. I nawet osoby służące za dekorację mocno zalatywały peerelem. W dodatku konstytucja jest przesiąknięta socem, co widać po różnych mirażach - a to bezpłatnej służby zdrowia czy nauki, a to uprawnieniami pracobiorców, a to prawem do zdrowia, szczęścia i pomyślności.
Przy okazji wyszło na jaw, że Aleksander Kwaśniewski jest osobą, która powinna płacić najwyższe w Polsce alimenty. Przeszedł wszak pozytywnie kilka testów na ojcostwo, a do niektórych dzieci sam się przyznaje. A nie słychać, żeby alimenty płacił. Policzmy zatem. Kwaśniewski jest - sam tak twierdzi - ojcem konstytucji, ojcem przyjęcia Polski do NATO, rodzicem naszego członkostwa w UE, ojcem modernizacji Polski, rodzicem RP jako środkowoeuropejskiego mocarstwa, ojcem pomarańczowej rewolucji na Ukrainie no i rodzicem naszego otwarcia na świat. Tylko z jego deklaracji wynika, że jest ojcem siedmiokrotnie. A do tego dochodzi rodzicielstwo, do którego nie bardzo się przyznaje, więc trzeba je potwierdzić odpowiednimi testami.
Po testach Kwaśniewski okazuje się jeszcze ojcem: postkomunizmu, politycznego kapitalizmu, kolesiostwa jako sposobu sprawowania władzy, nadużywania środków dopingujących prowadzącego do choroby goleni, bizantynizmu w sprawowaniu urzędu, nieprzejrzystości w życiu publicznym, ułaskawiania ciemnych typów, nagradzania orderami osób zasłużonych dla zwalczania demokracji, dziwnego systemu dostępu przed oblicze (czasem z pośrednictwem fundacji małżonki), a na preferowaniu oglądania Eurosportu zamiast pracy kończąc. To daje nam dziesięciokrotne ojcostwo, czyli razem Kwaśniewski jest ojcem co najmniej 17 razy.
Nie ma dowodów, że były prezydent płaci alimenty w tych 17 przypadkach ojcostwa. Gdyby te, do których się sam przyznaje wycenić powiedzmy na skromne 1000 złotych miesięcznie, a te drugie na jakieś 700 złotych, daje to 14 tysięcy złotych na miesiąc. Polityczni przeciwnicy mający coś przeciw Kwaśniewskiemu najskuteczniej by mu zaszkodzili znajdując matki wszystkich jego dzieci (niektóre znaleźć łatwiutko) i żeby one wystąpiły o alimenty. Ma to jeszcze tę zaletę, że alimenciarz musi podać swoje dochody, co by wreszcie przerwało spekulacje, z czego się były prezydent naprawdę utrzymuje.
Skądinąd jest interesujące, jaką potencję (potencjał?) musi mieć ktoś, kto jest siedemnastokrotnie ojcem, i to w dodatku każdorazowo z inną matką. I co na to była pierwsza dama?
Przy okazji wyszło na jaw, że Aleksander Kwaśniewski jest osobą, która powinna płacić najwyższe w Polsce alimenty. Przeszedł wszak pozytywnie kilka testów na ojcostwo, a do niektórych dzieci sam się przyznaje. A nie słychać, żeby alimenty płacił. Policzmy zatem. Kwaśniewski jest - sam tak twierdzi - ojcem konstytucji, ojcem przyjęcia Polski do NATO, rodzicem naszego członkostwa w UE, ojcem modernizacji Polski, rodzicem RP jako środkowoeuropejskiego mocarstwa, ojcem pomarańczowej rewolucji na Ukrainie no i rodzicem naszego otwarcia na świat. Tylko z jego deklaracji wynika, że jest ojcem siedmiokrotnie. A do tego dochodzi rodzicielstwo, do którego nie bardzo się przyznaje, więc trzeba je potwierdzić odpowiednimi testami.
Po testach Kwaśniewski okazuje się jeszcze ojcem: postkomunizmu, politycznego kapitalizmu, kolesiostwa jako sposobu sprawowania władzy, nadużywania środków dopingujących prowadzącego do choroby goleni, bizantynizmu w sprawowaniu urzędu, nieprzejrzystości w życiu publicznym, ułaskawiania ciemnych typów, nagradzania orderami osób zasłużonych dla zwalczania demokracji, dziwnego systemu dostępu przed oblicze (czasem z pośrednictwem fundacji małżonki), a na preferowaniu oglądania Eurosportu zamiast pracy kończąc. To daje nam dziesięciokrotne ojcostwo, czyli razem Kwaśniewski jest ojcem co najmniej 17 razy.
Nie ma dowodów, że były prezydent płaci alimenty w tych 17 przypadkach ojcostwa. Gdyby te, do których się sam przyznaje wycenić powiedzmy na skromne 1000 złotych miesięcznie, a te drugie na jakieś 700 złotych, daje to 14 tysięcy złotych na miesiąc. Polityczni przeciwnicy mający coś przeciw Kwaśniewskiemu najskuteczniej by mu zaszkodzili znajdując matki wszystkich jego dzieci (niektóre znaleźć łatwiutko) i żeby one wystąpiły o alimenty. Ma to jeszcze tę zaletę, że alimenciarz musi podać swoje dochody, co by wreszcie przerwało spekulacje, z czego się były prezydent naprawdę utrzymuje.
Skądinąd jest interesujące, jaką potencję (potencjał?) musi mieć ktoś, kto jest siedemnastokrotnie ojcem, i to w dodatku każdorazowo z inną matką. I co na to była pierwsza dama?