Euro 2008 to nie tylko emocje sportowe. To także niespodziewane wrażenia podczas niezliczonych kontroli i kolejek.
Na stadion w Klagenfurcie dotarliśmy w południe. Choć to za dużo powiedziane. Zatrzymaliśmy się o 20 min. drogi od stadionu, bo większość dróg dojazdowych do obiektu jest zablokowanych przez policję. A na parking dla mediów można wjechać pod warunkiem, że posiada się specjalną przepustkę, która jest wydawana... w centrum prasowym przy stadionie.
Odebranie akredytacji trwa ponad godzinę. Tyle czasu trzeba spędzić w kolejce (patrz zdjęcie). Spotkać w niej można – stewardów, sprzedawców, ochroniarzy, wolontariuszy, panów w eleganckich garniturach (chórzyści?) i przedstawicieli wielu innych zawodów, którzy znaleźli pracę przy Euro. Dziennikarzy jest tu najmniej.
Wejście na stadion - tu kolejka już nieco krótsza – „zaledwie” 15 minutowa. Kontrola niczym na lotnisku. Sprawdzanie bagaży, przechodzenie przez bramkę. Groźna dla organizatorów Euro okazała się pianka do golenia. Na stadion nie można wnosić aerozoli. Jutro będę nieogolony.
Odebranie akredytacji trwa ponad godzinę. Tyle czasu trzeba spędzić w kolejce (patrz zdjęcie). Spotkać w niej można – stewardów, sprzedawców, ochroniarzy, wolontariuszy, panów w eleganckich garniturach (chórzyści?) i przedstawicieli wielu innych zawodów, którzy znaleźli pracę przy Euro. Dziennikarzy jest tu najmniej.
Wejście na stadion - tu kolejka już nieco krótsza – „zaledwie” 15 minutowa. Kontrola niczym na lotnisku. Sprawdzanie bagaży, przechodzenie przez bramkę. Groźna dla organizatorów Euro okazała się pianka do golenia. Na stadion nie można wnosić aerozoli. Jutro będę nieogolony.
