Amerykanie ożywiają gospodarkę… tonami papieru

Amerykanie ożywiają gospodarkę… tonami papieru

Dodano:   /  Zmieniono: 
Napoleonowi Bonaparte powszechnie przypisuje się autorstwo dosyć cynicznego zalecenia, by tekst konstytucji dla Księstwa Warszawskiego pisać „krótko i niejasno”. Pomysł - jak na tamte czasy - okazał się skuteczny, ale dziś wymaga pewnego usprawnienia. Oto administracja prezydenta Obamy, gdy zdarza jej się parać trudami ustawodawstwa, preferuje pisanie prawa „długo i niewyraźnie”.
Reformę systemu opieki zdrowotnej – sztandarowego dzieła Obamy – zapisano na ok. 2300 stronach. Pakiet stymulacyjny uchwalony przez Kongres w 2009 roku w celu ożywienia gospodarki USA miał objętość ponad 400 stron. Z kolei ustawa Dodda-Franka z 2010 roku, regulująca działalność sektora finansowego, ma prawie 900 stronic. Francuzów czy Niemców może to nie dziwić – są w końcu przyzwyczajeni do radosnej twórczości prawodawczej Unii Europejskiej - ale Amerykanie nie mają tradycji produkowania rozwlekłych aktów prawnych. Ich Konstytucję z poprawkami można spokojnie zmieścić na 15 stronach, a poprzednie prawo regulujące działalność banków – powstałą po Wielkim Kryzysie ustawę Glassa-Steagalla – na 37.

Czy szczegółowość nowych aktów prawnych przekłada się na ich lepszą jakość? To mocno wątpliwe. Zapisy poprzedniej ustawy regulacyjnej z lat 30-tych uchylono w 1999 roku nie dlatego, że były ogólnikowe, ale z tego powodu, że rzekomo blokowały działanie niewidzialnej ręki rynku. Ostatni kryzys zachwiał jednak wiarą Amerykanów w totalną deregulację – George Soros krytykował legislaturę USA za stworzenie systemu finansowego podobnego do „tankowca z pousuwanymi grodziami”. Przeciętny Amerykanin też nie był zachwycony dofinansowywaniem przez państwo zagrożonych bankructwem banków, co okrzyknięto „prywatyzowaniem zysków i nacjonalizacją strat”. Aby w przyszłości uniknąć powtórki z rozrywki, administracja Obamy stworzyła nowy akt regulacyjny – ustawę Dodda-Franka – i popadła z jednej skrajności w drugą.

To, że tekst jest długi, łatwo stwierdzić patrząc na numer ostatniej strony. Ale dodatkowo jest on również niejasny, co było oczywiste już w momencie, kiedy Kongres przegłosowywał ustawę w 2010 roku. Entuzjaści nowego prawa zakładali, że wszelkie wątpliwości uda się rozstrzygnąć w rok, no może półtora roku po przegłosowaniu regulacji. Jak dotąd jednak ich optymistyczne prognozy się nie sprawdzają – na Wall Street codziennie aktualizowane porady prawników interpretujących ustawę są równie ważne, jak poranne gazety. Tygodnik „The Economist” opublikował mapę obrazującą stare i nowopowstałe na podstawie aktu Dodda-Franka instytucje regulacyjne oraz ich powiązania między sobą – stworzona w ten sposób sieć przypomina swoją architekturą Stadion Olimpijski w Pekinie (o wdzięcznej nazwie „ptasie gniazdo”).

Najważniejszym zapisem ustawy Glassa-Steagalla z lat 30-tych była reguła rozdzielności działalności banków detalicznych i inwestycyjnych. Zasada miała chronić interesy depozytariuszy w razie kryzysu i powstrzymywać banki przed podejmowaniem nadmiernego ryzyka. Właśnie ten zapis został uchylony przez amerykański Kongres kilkanaście lat temu. Według amerykańskiego ekonomisty i byłego przewodniczącego FED-u Paula Volckera, zniesienie tego prawa było jedną z przyczyn obecnego kryzysu gospodarczego - z tego powodu ekonomista był gorącym orędownikiem ponownego wprowadzenia takiej reguły i doprowadził do umieszczenia jej w treści ustawy Dodda-Franka. W nieco zmodyfikowanej wersji prawo to przyjęło nazwę „zasady Volckera” – wedle niej, banki nie mogą używać kapitału własnego spekulując w celu osiągnięcia zysku. W listopadzie zeszłego roku FED i kilka innych agencji federalnych odpowiedzialnych za uchwalenie przepisu przedstawiły 298-stronnicowy (jakżeby inaczej…) projekt implementacji zasady. Spowodowało to oczywiście protesty ze strony banków inwestycyjnych, które twierdzą, że wprowadzenie w życie reguły (planowane na lipiec tego roku) będzie kolejnym szokiem dla systemu finansowego Stanów Zjednoczonych i zmniejszy konkurencyjność USA. Sugerują oni, że w takiej sytuacji zawsze mogą przenieść swoją działalność na rynki nieobciążone takimi regulacjami jak ten w Stanach Zjednoczonych.

Zamieszanie przy implementacji zasady Volckera pokazuje kolejny problem z ustawą Dodda-Franka: została ona wycelowana w trudnych przeciwników. Nie jest przy tym wcale przesądzone, czy uchwalone obostrzenia będą bankom przynosiły wyłącznie kłopoty. Przykładowo: Goldman Sachs, znany z prowadzenia rozległych operacji na finansowych instrumentach pochodnych, wbrew pozorom może nawet cieszyć się z wprowadzenia nowego prawa - akt Dodda-Franka zaleca bowiem przeniesienie takich operacji na nowe, specjalne giełdy, „aby zwiększyć ich przejrzystość”. Dla banków dysponujących setkami miliardów dolarów aktywów – a takim jest na przykład Goldman Sachs - to wspaniała wiadomość. W końcu na specjalistycznych giełdach zyski często wynikają z dużej liczby transakcji - a zatem kto wie, może banki na zmianach wcale najgorzej nie wyjdą.

Jakie zatem będą konsekwencje ustawy Dodda-Franka i dyskutowanej obecnie implementacji zasady Volckera? Czy regulacje faktycznie uderzą w amerykańską gospodarkę, czy też niechcący pomogą umiejętnym finansistom w pomnażaniu zysków? Pierwszy scenariusz jest koszmarny, a drugi sprzeczny z założeniami ustawodawców. A może wcale nie jest sprzeczny? Nie ulega bowiem wątpliwości, że wiele wyjątków, dodatków i przypadków wymienionych w akcie regulacyjnym nie zostało tam wpisanych z troski o amerykańskiego podatnika, lecz pod wpływem silnych grupy lobbystycznych (wedle amerykańskich gazet opiniotwórczych, wielu kongresmenów bardzo troszczy się o uchwalanie prawa wygodnego dla ich donatorów w czasie kampanii wyborczej).

Ostatnie wpisy

  • Dwóch Armstrongów – dwie prawdy o USA27 sie 2012W ostatnich dniach sierpnia na okładkach gazet i w czołówkach dzienników telewizyjnych królowało nazwisko Armstrong. O ile jednak zazwyczaj nazwisko bohatera newsa wystarcza, by czytelnik lub widz wiedział, o kim mowa, to w przypadku nazwiska...
  • Czego nie rozumieją amerykańskie kosmetyczki16 lip 2012Jakiś czas temu brałam udział w dyskusji podczas której jeden z uczestników przedstawił swoją teorię na temat klas społecznych. Zgodnie z nią państwowa pomoc dla kogokolwiek to niepoważny wymysł, a idea „wykluczenia społecznego” to...
  • USA kontra Gołota10 lip 2012Jakiś czas temu w „Chicago Tribune” pojawiła się szokująca informacja: sławnemu polskiemu bokserowi, Andrzejowi Gołocie , grozi deportacja z USA! A wszystko dlatego, że zamieszkały od ponad 20 lat w Stanach pięściarz postanowił...
  • Czyje są obozy śmierci?30 maj 2012Kampania prezydencka w USA nabiera tempa – obecny prezydent zbroi się jak może szykując się do ostrej walki o reelekcję. Amerykański czytelnik magazynu „People” ma więc okazję dowiedzieć się, że Obama to sympatyczny facet, który...
  • Obama w wirtualnej kawiarni27 kwi 2012Kilka miesięcy temu wpadł mi w ręce raport o przyszłości mediów przygotowany przez tygodnik „The Economist”. Wstęp do artykułu przepełniony był nostalgią za XVIII-wiecznym obiegiem informacji, gdy o „newsach” czytało się w...