Jeszcze większa zasłona zawisła nad wyjaśnieniem tragedii w Biesłanie. Pytań jest wiele, zbyt wiele, by jakikolwiek przywódca mógł sprawę odpuścić. Ale nie w putinowskiej Rosji. Tam robi się wszystko, by do wyjaśnienia nie dopuścić.
Matki mogą sobie płakać i protestować. W gruncie rzeczy na niewiele się to zda. Do dziś nie odpowiedziano przecież na pytania w sprawie uwolnienia zakładników w moskiewskiej Dubrowce. "Uwolnili ich od życia" - mówią ich rodziny. Nadal nie wiadomo jaką rolę odegrał tajemniczy czeczeński dziennikarz Chanpasz Terkibajew, agent Federalnej Służby Bezpieczeństwa, który wprowadził czeczeński oddział do teatru, a sam wyszedł z niego przed szturmem. Terkibajew zginął w niewyjaśnionym do dziś wypadku samochodowym w grudniu zeszłego roku. To nie jedyne pytanie, które nasuwa się w związku z tą sprawą. Każdy z poszkodowanych ma ich dużo więcej. Tyle, że nie ma ich do kogo skierować.
Rosja pod rządami Putina zmierza w kierunku systemu sowieckiego. Nie ma niewygodnych pytań, nie ma dyskusji o czymkolwiek i z kimkolwiek. Zamiast przyczyn, zrozumienia całej sytuacji i próby dojścia do prawdy, w telewizji są pokazywane oficjałki. Władza przyjeżdża, ludność się raduje i tradycyjnie dziękuje. Tylko nie wiadomo właściwie za co.
Grzegorz Sadowski