O swojej propozycji powiedział, że "bawił się" jedynie skrótem nazwy Unii Europejskiej. "To jest tylko ten widoczny czubek góry lodowej. A nie chodzi przecież o czubek. Na ten czubek żaden +Titanic+ nie wpadnie". Chodzi przede wszystkim o to, co znajduje się "pod powierzchnią" - podkreślił Klaus i dodał, że byłoby mu przykro, gdyby polemika o kształcie UE dotyczyła jedynie nazwy.
Mówił też, że nie uznaje etykiet "eurosceptyk" i "eurooptymista". Według niego, używają ich tylko ci, którzy chcą uniknąć dyskusji o Europie. Klaus nie zgodził się z często spotykaną opinią, że jest eurosceptykiem. Podkreślił, że jest wprost przeciwnie. "Wierzę w Europę, ale to nie znaczy, że wierzę w każdą formę instytucjonalnej organizacji, jaka powstaje w UE" - zastrzegł.
Vaclav Klaus od dawna sceptycznie ocenia kierunek, w jakim zdąża integracja europejska. Pod koniec sierpnia na łamach dziennika "Financial Times" oświadczył, że należy zapomnieć o budowaniu państwa europejskiego. Kilka dni później na międzynarodowym zjeździe polityków i biznesmenów w Cernobbio we Włoszech zaproponował zmianę nazwy UE na "Organizacja Państw Europejskich". "Moim zdaniem, pogłębia się rozbieżność między rzeczywistą Europą a Europą polityczną. Unia cierpi na poważny deficyt demokracji, dlatego lepiej zmienić jej cele" - wyjaśnił. Wypowiedź ta została chłodno przyjęta przez unijnych polityków.
Aleksander Kwaśniewski komentując tę wypowiedź ocenił, że jest to w istocie "propozycja regresu, jeśli chodzi o integrację europejską". "Europa potrzebuje pokonywania tego kryzysu, w którym się znalazła, poprzez zwiększanie integracji, poprzez dalsze rozszerzanie Unii Europejskiej, a nie cofanie się do organizacji, które już są, bo przecież istnieje Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie" - powiedział.
em, pap