Turcja wciąż w unijnej poczekalni

Turcja wciąż w unijnej poczekalni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ministrowie spraw zagranicznych UE nie podjęli decyzji o przyjęciu mandatu negocjacyjnego z Turcją, co miało pozwolić na rozpoczęcie w poniedziałek rozmów członkowskich z Ankarą. Przeciwna jest temu Austria.
"O 9.30 rano wznawiamy rozmowy" - powiedział w nocy z  niedzieli na poniedziałek minister spraw zagranicznych Adam Rotfeld. O tej godzinie miało się rozpocząć w Luksemburgu spotkanie oceniające współpracę Chorwacji z haskim trybunałem ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii, czyli postępów na drodze Zagrzebia do UE. Zostało jednak odłożone do czasu rozwiązania kwestii tureckiej.

"To frustrująca sytuacja. Mam nadzieję i modlę się, że jutro zdołamy dojść do porozumienia" - powiedział szef brytyjskiej dyplomacji Jack Straw, który nie potrafił nakłonić Wiednia do  zmiany stanowiska.

Austria, gdzie 80 proc. społeczeństwa sprzeciwia się członkostwu Turcji w UE, upiera się, by Ankarze zaoferować alternatywne rozwiązanie, jak np. "uprzywilejowanego partnerstwo", o czym jednak Turcja nie chce słyszeć. Jednocześnie wiadomo, że Austria chętnie widziałaby w Unii Chorwację.

"Sposób w jaki Austria zaproponowała rozwiązanie tej sprawy, jest nie do przyjęcia dla 24 pozostałych państw" - powiedział Rotfeld. Zdaniem polskiego ministra, w stanowisku Austrii brakuje "dobrej wiary". Rotfeld przypomniał, że grudniowa decyzja przywódców unijnych o otwarciu negocjacji członkowskich z Turcją zapadała jednomyślnie, czyli z udziałem Wiednia.

W grudniu 2004 roku na szczycie w Brukseli przywódcy unijni uznali, że Turcja spełniła kryteria polityczne, w tym związane z  prawami człowieka, i obiecali otwarcie negocjacji członkowskich 3  października. Podkreślili jednak, że nie ma gwarancji, że zakończą się one przyjęciem Turcji do Unii.

"Kiedy rokowania prowadzi się w dobrej wierze, jest nadzieja, że  strony się dojdą do porozumienia. Nie wiem, czy tutaj jest ta  dobra wiara. Strony, w tym również rząd austriacki, wiedziały, na  co się w grudniu zgadzają, co potem kilkakrotnie potwierdzano" -  powiedział Rotfeld. "Jeżeli dzisiaj ktoś na nowo ten temat podejmuje, to znaczy, że  ma jakiś inny zamiar. Ja uważam, że ten inny zamiar wynika z  sytuacji wewnętrznej Austrii" - dodał.

Pytany, jakie widzi szanse na wyjście z impasu w poniedziałek, powiedział, że "wszystko jest otwarte".

Uroczyste rozpoczęcie negocjacji z Turcją przewodniczący UE Brytyjczycy zaplanowali na godzinę 17.00 w poniedziałek. Minister spraw zagranicznych Turcji potrzebuje trzech godzin, by dotrzeć z  Ankary do Luksemburga. Wcześniej musi jednak zaakceptować ewentualne zmiany w mandacie negocjacyjnym.

Tymczasem w Ankarze na kilka godzin przed wznowieniem rozmów unijnych szefów dyplomacji w Luksemburgu demonstrowało przeciw Unii Europejskiej kilkadziesiąt tysięcy tureckich nacjonalistów. Demonstranci wykrzykiwali hasła przeciw UE i nieśli transparenty z napisami: "Nie wierzymy w UE", "Ani UE, ani USA, tylko w pełni niezawisła narodowa Turcja". Wiec zorganizowała skrajnie prawicowa Nacjonalistyczna Partia Działania (MHP).

Lider MHP Devlet Bahceli ocenił w swym wystąpieniu, że trwające już 40 lat europejskie ambicje Ankary uczyniły z "Turcji i narodu tureckiego zakładników obcych sił". "Rząd musi zrezygnować z  rozmów z UE" o członkostwie - oświadczył. "Nie możemy zgodzić się na to, że zostaniemy uprzywilejowanym partnerem w najlepszym wypadku po 25 latach negocjacji" - dodał Bahceli.

em, pap