W 2004 roku Skarb Państwa oddał akcje spółki za półdarmo
W hali produkcyjnej samojezdne wózki transportują płytki, piszczą, alarmują, nie przejadą po stopie i - jak śmieje się Sławomir Frąckowiak, prezes Opoczna - nie wołają o podwyżki. Na liniach sortowniczych zamiast kobiet laserowe kamery. W zakładzie produkcyjnym Mazowsze należącym do firmy powstała najnowocześniejsza w Europie linia produkcyjna z całkowicie zautomatyzowanym transportem i prasą hydrauliczną. Jest to jeden z etapów trwającego w zakładzie programu inwestycyjnego.
W ciągu zaledwie kilku lat największy polski producent płytek ceramicznych przekształcił się z przedsiębiorstwa państwowego w prężnie działającą spółkę z produkcją na światowym poziomie. Pod koniec kwietnia akcje firmy zostały dopuszczone do obrotu publicznego, a 16 czerwca zadebiutują na warszawskiej GPW.
Dobra inwestycja
Najwięksi inwestorzy już zacierają ręce. Nie mają wątpliwości, że będzie to jedna z najciekawszych ofert, a z pewnością największa z prywatnych. Mniejsi obawiają się jednego - może być drogo.
Dominującym akcjonariuszem Opoczna, mającym 98,8-procentowy udział w kapitale, jest Credit Suisse First Boston Ceramic Partners, spółka należąca do funduszy inwestycyjnych zarządzanych przez Credit Suisse First Boston i funduszy zarządzanych przez Enterprise Investors. Ich celem jest zwiększenie wartości inwestycji i zrealizowanie jak największych zysków.
Prywatyzację Opoczna rozpoczął w 1999 r. Emil Wąsacz, ówczesny minister Skarbu Państwa. Spośród ośmiu potencjalnych inwestorów ministerstwo wybrało najpierw czterech kandydatów: Bank of America, CS First Boston, PZU Życie i Inwestycje Polskie, spółkę zależną firmy PAI Media wchodzącej w skład grupy Polsat.
Przed ogłoszeniem rokowań wśród potencjalnych inwestorów wymieniane były jeszcze cztery banki: Bank Handlowy, Credit Suisse, Deutsche Bank i Raiffeisen Centrobank.
W pierwszym etapie prywatyzacji Opoczna Ministerstwu Skarbu Państwa doradzało konsorcjum Cameron McKenna i BMF (od 2001 r. BRE Corporate Finance).
- W 2000 r. oferta CS First Boston była zdecydowanie najlepsza - mówi Leszek Filipowicz, wiceprezes BRE Corporate Finance. - Natomiast w ubiegłym roku ministerstwo nie zdecydowało się na zatrudnienie doradcy, samo prowadziło negocjacje. My tylko robiliśmy półtora roku temu wycenę Opoczna - dodaje.
Resort się nie spisał
Nie ma wątpliwości, że w ubiegłym roku resort oddał akcje Opoczna za pół- darmo, a fundusze wykorzystały znakomitą okazję, kupując je po niskiej cenie.
W 2000 r. Credit Suisse First Boston Ceramic Partners zapłaciło za 50,2 proc. akcji 22,88 mln USD, czyli ok. 100 mln zł po obowiązującym wówczas kursie, i zobowiązało się do objęcia akcji nowej emisji o wartości 47,5 mln zł. W ubiegłym roku dokupiło pozostałe 39,16 proc. akcji za 169,4 mln zł. W pierwszej transakcji zawartej z MSP cena za jeden walor wynosiła więc 28,5 zł, w drugiej, zawartej w maju 2004 r. - 26,30 zł.
- Dobrego interesu Skarb Państwa nie zrobił, to pewne - mówi Remigiusz Marek Solan, analityk Internetowego Domu Maklerskiego.
- Mógłby sprzedać za wyższą cenę, gdyby najpierw przeprowadził restrukturyzację. Niestety, nadzór właścicielski w spółkach Skarbu Państwa wciąż szwankuje. Tam nie są ważne zyski ani rentowność. Niegospodarnością wykazał się też ówczesny zarząd Opoczna - 47,5 mln zł to niewielki zastrzyk gotówki ze strony takiego inwestora jak Credit Suisse. Spółka o taką kwotę mogła się postarać sama, poszukać innych źródeł finansowania. W grę wchodziły kredyt, obligacje, a nawet obligacje zamienne na akcje. Warto było najpierw zrestrukturyzować, a dopiero potem sprzedać - mówi analityk. Według niego, cenę sprzedaży akcji z 2000 r. można tłumaczyć panującą wówczas koniunkturą gospodarczą i wysokością stóp procentowych, choć i tak powinna być niższa od obecnej wyceny IDM, wynoszącej co najmniej 100 zł, o dwie trzecie, a nie pięciokrotnie. - Natomiast ubiegłoroczna transakcja jest trudna do wyjaśnienia, zwłaszcza że w tym czasie wartość spółki wzrosła kilkukrotnie. To dziwne, że resort nie zauważył potrojenia zysku operacyjnego i nie podwyższył ceny - dodaje analityk.
Ministerstwo Skarbu Państwa do chwili zamknięcia numeru nie odpowiedziało na nasze pytania, a przedstawiciele CSFB Ceramic Partners zapowiedzieli w styczniu br., że wartość przygotowywanej oferty publicznej może wynieść od 1,5 do 2 mld zł. Oznaczałoby to, że wyceniają jedną akcję między 92 a 123 zł.
Dobry interes zrobili też zarząd Opoczna i Zbigniew Prokopowicz, przewodniczący rady nadzorczej. W ramach programu motywacyjnego management objął tzw. jednostki premiowe. Jeżeli emisja w pełni się powiedzie, nagroda dla zarządu wyniesie prawie 20 mln zł. Poza tym w połowie marca CSFB Ceramic Partners podjęło decyzję o emisji po 152 tys. akcji motywacyjnych serii C i D, również przeznaczonych dla managementu. Będą one mogły być obejmowane odpowiednio za rok i dwa lata po 62 zł i 68,20 zł. Dla takich premii warto było pracować, aby peerelowskiego molocha przekształcić w nowoczesną spółkę.
Pożegnanie z PRL
Pozyskanie inwestora finansowego i podniesienie kapitału akcyjnego Opoczna było w 2000 r. pierwszym krokiem do sukcesu. Zastrzyk finansowy umożliwił realizację inwestycji niezbędnych do uatrakcyjnienia oferty i sprostania ofensywie hiszpańskiej i włoskiej.
- Opoczno jako przedsiębiorstwo państwowe nigdy nie przynosiło strat, ale zyski w stosunku do posiadanego majątku były znikome - podkreśla prezes Frąckowiak. - Firma była skostniała i wymagała restrukturyzacji. Konieczne było pozbycie się balastu w postaci zbędnych zakładów. Sposobem na wyjście z impasu i dofinansowanie były prywatyzacja i wyjście spod kurateli Skarbu Państwa - zapewnia prezes.
- Nie ma wątpliwości, że restrukturyzacja jest zawsze łatwiejsza do przeprowadzenia w sprywatyzowanej firmie niż państwowej - przyznaje Remigiusz Solan.
Pozyskanie inwestora finansowego, a nie branżowego, który mógłby zagrozić tożsamości Opoczna, było zgodne z wizją Sławomira Frąckowiaka.
Kolejnym etapem było przeprowadzenie emisji akcji. - Dzięki niej i inwestor był zadowolony, bo uzyskał większość w kapitale akcyjnym, i ja, bo miałem zapewnione dofinansowanie niezbędne do wzmocnienia mocy produkcyjnych - tłumaczy prezes.
Walka o rynek
Wzrost zapotrzebowania na płytki ceramiczne na początku lat 90. znakomicie wykorzystali Włosi i Hiszpanie, opanowując 70 proc. polskiego rynku. Rodzime firmy jednak nie poddały się. Zmieniły technologie i wzornictwo. Polskie płytki pokonały konkurencję przede wszystkim jakością. Dziś Włosi i Hiszpanie zachowali tylko 15 proc. rynku.
W przeddzień planowanego na 16 czerwca debiutu giełdowego Sławomir Frąckowiak może uznać, że wszystkie założenia prywatyzacyjne zostały zrealizowane w stu procentach. Moce produkcyjne wzrosły z 13,2 mln mkw w 2000 r. do 28 mln mkw w 2004 r. A w tym roku, dzięki włączeniu w struktury Opoczna największego i najnowocześniejszego producenta płytek w krajach nadbałtyckich - litewskiego Dvarcioniu Keramika - wyniosą 31 mln mkw.
Czy Opoczno będzie rozbudowywało grupę o kolejne spółkia wschodnich granic? Prezes nie mówi "nie". - Mamy takie plany i przygotowujemy się do ich realizacji, ale dopóki konkretne decyzje nie zapadną, nie mogę o nich mówić - uśmiecha się.
- Rynek wschodni jest bardzo chłonny. Litwa, Łotwa czy Estonia są w takim stadium rozwoju gospodarczego, w jakim Polska była na początku lat 90. Wszyscy planują tam inwestycje, ale i miejsca jest dużo dla wszystkich - podkreśla Sławomir Frąckowiak.
Według prezesa Opoczna, perspektywy rozwoju rynku krajowego są bardzo dobre. - Brakuje 2-3 mln mieszkań. Samorządy również zaczynają wykorzystywać fundusze strukturalne, część z nich zostanie przeznaczona na infrastrukturę. Koniunkturę napędzi też budowa autostrad. Będą więc budowane przy nich hotele, sklepy, stacje benzynowe i wszędzie będą potrzebne płytki - tłumaczy Frąckowiak.
Nie ukrywa też dumy z już osiąganych wyników. - To dobra inwestycja - zapewnia. Analitycy i kandydaci na nowych akcjonariuszy również są tego zdania. A Skarb Państwa może zacząć liczyć, ile stracił.
Opoczno w liczbach
*w proc. Źródło: Opoczno SA
W ciągu zaledwie kilku lat największy polski producent płytek ceramicznych przekształcił się z przedsiębiorstwa państwowego w prężnie działającą spółkę z produkcją na światowym poziomie. Pod koniec kwietnia akcje firmy zostały dopuszczone do obrotu publicznego, a 16 czerwca zadebiutują na warszawskiej GPW.
Dobra inwestycja
Najwięksi inwestorzy już zacierają ręce. Nie mają wątpliwości, że będzie to jedna z najciekawszych ofert, a z pewnością największa z prywatnych. Mniejsi obawiają się jednego - może być drogo.
Dominującym akcjonariuszem Opoczna, mającym 98,8-procentowy udział w kapitale, jest Credit Suisse First Boston Ceramic Partners, spółka należąca do funduszy inwestycyjnych zarządzanych przez Credit Suisse First Boston i funduszy zarządzanych przez Enterprise Investors. Ich celem jest zwiększenie wartości inwestycji i zrealizowanie jak największych zysków.
Prywatyzację Opoczna rozpoczął w 1999 r. Emil Wąsacz, ówczesny minister Skarbu Państwa. Spośród ośmiu potencjalnych inwestorów ministerstwo wybrało najpierw czterech kandydatów: Bank of America, CS First Boston, PZU Życie i Inwestycje Polskie, spółkę zależną firmy PAI Media wchodzącej w skład grupy Polsat.
Przed ogłoszeniem rokowań wśród potencjalnych inwestorów wymieniane były jeszcze cztery banki: Bank Handlowy, Credit Suisse, Deutsche Bank i Raiffeisen Centrobank.
W pierwszym etapie prywatyzacji Opoczna Ministerstwu Skarbu Państwa doradzało konsorcjum Cameron McKenna i BMF (od 2001 r. BRE Corporate Finance).
- W 2000 r. oferta CS First Boston była zdecydowanie najlepsza - mówi Leszek Filipowicz, wiceprezes BRE Corporate Finance. - Natomiast w ubiegłym roku ministerstwo nie zdecydowało się na zatrudnienie doradcy, samo prowadziło negocjacje. My tylko robiliśmy półtora roku temu wycenę Opoczna - dodaje.
Resort się nie spisał
Nie ma wątpliwości, że w ubiegłym roku resort oddał akcje Opoczna za pół- darmo, a fundusze wykorzystały znakomitą okazję, kupując je po niskiej cenie.
W 2000 r. Credit Suisse First Boston Ceramic Partners zapłaciło za 50,2 proc. akcji 22,88 mln USD, czyli ok. 100 mln zł po obowiązującym wówczas kursie, i zobowiązało się do objęcia akcji nowej emisji o wartości 47,5 mln zł. W ubiegłym roku dokupiło pozostałe 39,16 proc. akcji za 169,4 mln zł. W pierwszej transakcji zawartej z MSP cena za jeden walor wynosiła więc 28,5 zł, w drugiej, zawartej w maju 2004 r. - 26,30 zł.
- Dobrego interesu Skarb Państwa nie zrobił, to pewne - mówi Remigiusz Marek Solan, analityk Internetowego Domu Maklerskiego.
- Mógłby sprzedać za wyższą cenę, gdyby najpierw przeprowadził restrukturyzację. Niestety, nadzór właścicielski w spółkach Skarbu Państwa wciąż szwankuje. Tam nie są ważne zyski ani rentowność. Niegospodarnością wykazał się też ówczesny zarząd Opoczna - 47,5 mln zł to niewielki zastrzyk gotówki ze strony takiego inwestora jak Credit Suisse. Spółka o taką kwotę mogła się postarać sama, poszukać innych źródeł finansowania. W grę wchodziły kredyt, obligacje, a nawet obligacje zamienne na akcje. Warto było najpierw zrestrukturyzować, a dopiero potem sprzedać - mówi analityk. Według niego, cenę sprzedaży akcji z 2000 r. można tłumaczyć panującą wówczas koniunkturą gospodarczą i wysokością stóp procentowych, choć i tak powinna być niższa od obecnej wyceny IDM, wynoszącej co najmniej 100 zł, o dwie trzecie, a nie pięciokrotnie. - Natomiast ubiegłoroczna transakcja jest trudna do wyjaśnienia, zwłaszcza że w tym czasie wartość spółki wzrosła kilkukrotnie. To dziwne, że resort nie zauważył potrojenia zysku operacyjnego i nie podwyższył ceny - dodaje analityk.
Ministerstwo Skarbu Państwa do chwili zamknięcia numeru nie odpowiedziało na nasze pytania, a przedstawiciele CSFB Ceramic Partners zapowiedzieli w styczniu br., że wartość przygotowywanej oferty publicznej może wynieść od 1,5 do 2 mld zł. Oznaczałoby to, że wyceniają jedną akcję między 92 a 123 zł.
Dobry interes zrobili też zarząd Opoczna i Zbigniew Prokopowicz, przewodniczący rady nadzorczej. W ramach programu motywacyjnego management objął tzw. jednostki premiowe. Jeżeli emisja w pełni się powiedzie, nagroda dla zarządu wyniesie prawie 20 mln zł. Poza tym w połowie marca CSFB Ceramic Partners podjęło decyzję o emisji po 152 tys. akcji motywacyjnych serii C i D, również przeznaczonych dla managementu. Będą one mogły być obejmowane odpowiednio za rok i dwa lata po 62 zł i 68,20 zł. Dla takich premii warto było pracować, aby peerelowskiego molocha przekształcić w nowoczesną spółkę.
Pożegnanie z PRL
Pozyskanie inwestora finansowego i podniesienie kapitału akcyjnego Opoczna było w 2000 r. pierwszym krokiem do sukcesu. Zastrzyk finansowy umożliwił realizację inwestycji niezbędnych do uatrakcyjnienia oferty i sprostania ofensywie hiszpańskiej i włoskiej.
- Opoczno jako przedsiębiorstwo państwowe nigdy nie przynosiło strat, ale zyski w stosunku do posiadanego majątku były znikome - podkreśla prezes Frąckowiak. - Firma była skostniała i wymagała restrukturyzacji. Konieczne było pozbycie się balastu w postaci zbędnych zakładów. Sposobem na wyjście z impasu i dofinansowanie były prywatyzacja i wyjście spod kurateli Skarbu Państwa - zapewnia prezes.
- Nie ma wątpliwości, że restrukturyzacja jest zawsze łatwiejsza do przeprowadzenia w sprywatyzowanej firmie niż państwowej - przyznaje Remigiusz Solan.
Pozyskanie inwestora finansowego, a nie branżowego, który mógłby zagrozić tożsamości Opoczna, było zgodne z wizją Sławomira Frąckowiaka.
Kolejnym etapem było przeprowadzenie emisji akcji. - Dzięki niej i inwestor był zadowolony, bo uzyskał większość w kapitale akcyjnym, i ja, bo miałem zapewnione dofinansowanie niezbędne do wzmocnienia mocy produkcyjnych - tłumaczy prezes.
Walka o rynek
Wzrost zapotrzebowania na płytki ceramiczne na początku lat 90. znakomicie wykorzystali Włosi i Hiszpanie, opanowując 70 proc. polskiego rynku. Rodzime firmy jednak nie poddały się. Zmieniły technologie i wzornictwo. Polskie płytki pokonały konkurencję przede wszystkim jakością. Dziś Włosi i Hiszpanie zachowali tylko 15 proc. rynku.
W przeddzień planowanego na 16 czerwca debiutu giełdowego Sławomir Frąckowiak może uznać, że wszystkie założenia prywatyzacyjne zostały zrealizowane w stu procentach. Moce produkcyjne wzrosły z 13,2 mln mkw w 2000 r. do 28 mln mkw w 2004 r. A w tym roku, dzięki włączeniu w struktury Opoczna największego i najnowocześniejszego producenta płytek w krajach nadbałtyckich - litewskiego Dvarcioniu Keramika - wyniosą 31 mln mkw.
Czy Opoczno będzie rozbudowywało grupę o kolejne spółkia wschodnich granic? Prezes nie mówi "nie". - Mamy takie plany i przygotowujemy się do ich realizacji, ale dopóki konkretne decyzje nie zapadną, nie mogę o nich mówić - uśmiecha się.
- Rynek wschodni jest bardzo chłonny. Litwa, Łotwa czy Estonia są w takim stadium rozwoju gospodarczego, w jakim Polska była na początku lat 90. Wszyscy planują tam inwestycje, ale i miejsca jest dużo dla wszystkich - podkreśla Sławomir Frąckowiak.
Według prezesa Opoczna, perspektywy rozwoju rynku krajowego są bardzo dobre. - Brakuje 2-3 mln mieszkań. Samorządy również zaczynają wykorzystywać fundusze strukturalne, część z nich zostanie przeznaczona na infrastrukturę. Koniunkturę napędzi też budowa autostrad. Będą więc budowane przy nich hotele, sklepy, stacje benzynowe i wszędzie będą potrzebne płytki - tłumaczy Frąckowiak.
Nie ukrywa też dumy z już osiąganych wyników. - To dobra inwestycja - zapewnia. Analitycy i kandydaci na nowych akcjonariuszy również są tego zdania. A Skarb Państwa może zacząć liczyć, ile stracił.
Opoczno w liczbach
Zyskownie: | 2000 | 2001 | 2002 | 2003 | 2004 |
przychody netto (mln zł) | 304,6 | 338, 7 | 322, 1 | 366,8 | 425, 9 |
zysk netto (mln zł) | 0,0 | 4, 4 | 11,6 | 45, 9 | 76,1 |
EBITDA (w mln) | 51,0 | 56, 3 | 68,6 | 109, 2 | 130, 3 |
udział eksp. w przych. | 4,0 | 8,0 | 11,0 | 13,4 | 17,1 |
zatrudnienie | 2398 | 1745 | 1143 | 1117 | 1181 |
  |   |   |   |   |   |
Rentownie: | 2001 | 2002 | 2003 | 2004* |   |
ROE (zysk netto/kapitały własne) | 1,7 | 3,9 | 13,4 | 18,2 |   |
ROA (zysk netto/aktywa) | 1,1 | 2,7 | 9,8 | 16,0 |   |
rentowność netto | 1,3 | 3,6 | 12,5 | 17,9 |   |
wskaźniki zadłużenia kapitałów własnych | 62,1 | 44,5 | 37,4 | 13,8 |   |
*w proc. Źródło: Opoczno SA