Literatura za darmo

Literatura za darmo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Internetowe książki to przedsięwzięcie obliczone na zyski w przyszłości
 

W sieci pojawiła się nowa jakość: oprócz legalnego i nielegalnego oprogramowania, plików audio z muzyką rozrywkową polscy internauci mogą również ściągać teksty powieściopisarzy.
Świat Książki to pierwsze polskie wydawnictwo, które postanowiło wydać on line całą książkę i nie pobierać za jej ściągnięcie opłat. - Zdecydowaliśmy się na taki krok, żeby sprawdzić, jak klienci reagują na nowy elektroniczny produkt - mówi Paweł Szwed, rzecznik prasowy Świata Książki. - Przyznać trzeba, że ulegliśmy również światowym trendom. Ważny był dla nas zwłaszcza gest Stephena Kinga - pierwszego pisarza, który zdecydował się opublikować swoje dzieło w sieci. Trzecim, równie ważnym powodem, był fakt, że Olga Tokarczuk jest wielbicielką Internetu - dodaje Paweł Szwed.
- Chętnie zgodziłam się na propozycję wydawnictwa - przyznaje Olga Tokarczuk. - Książka w wersji papierowej ukazała się rok wcześniej, sprzedawała się rewelacyjnie, więc godząc się na publikację on line, niczym nie ryzykowałam. Poza tym chciałam się po prostu podzielić nią z internautami - deklaruje Tokarczuk.
Powieść "Dom dzienny, dom nocny" ściągnęło przez dwa miesiące ponad 30 tys. osób. Liczba internautów odwiedzających witrynę wydawnictwa wzrosła w tym czasie o 40 proc. Dla serwisu i autorki był to ewidentny sukces promocyjny. Czy spowodował zwiększenie sprzedaży? - Opublikowanie książki on line i jej internetowa popularność nie miały wpływu na sprzedaż papierowej wersji - przyznaje Paweł Szwed. Można to wprawdzie tłumaczyć tym, że powieść nie była nowością. Ale czy to jedyny powód?
Merlin, jeden z największych w Polsce sprzedawców książek poprzez sieć, zdecydował się na publikację on line "Niemieckiego tańca" Marii Nurowskiej, jeszcze zanim w wydawnictwie W.A.B. ukazała się wersja papierowa. - Nowa powieść Marii Nurowskiej była w Internecie przez trzy tygodnie. W ciągu dwóch tygodni plik kopiowano ponad 13 tys. razy. Odnotowaliśmy dużo większy ruch na naszej stronie, przedsięwzięcie zwróciło uwagę mediów - mówi Zbigniew Sykulski, wiceprezes Merlina. Czy wobec tego pojawienie się w Internecie nowości przyczynia się do zwiększenia popytu? - Akcja opublikowania on line powieści naszej autorki z pewnością nie zaszkodziła sprzedaży jej wydania papierowego - ocenia ostrożnie Adam Widmański, współwłaściciel wydawnictwa W.A.B.
Może pojedyncza akcja tego typu to za mało, aby zmienić przyzwyczajenia czytelników? W połowie października powstał serwis Bestseller, prowadzony przez Onet.pl, który zawiera kilka książek, między innymi Jerzego Pilcha i Stanisława Lema. - Pomysł wyszedł od nas - wyjaśnia Artur Mrozowski, zastępca dyrektora działu promocji Wydawnictwa Literackiego. Dzięki temu, że teksty krakowskiej oficyny zamieszczono w jednym z głównych portali, wzbudziły ogromne zainteresowanie. Stronę z książką Lema odwiedziło ponad 100 tys. osób.
Wydawcy założyli, że rozpowszechnienie książek w sieci nie spowoduje spadku ich sprzedaży w księgarniach. Przyjęli po prostu, że oba produkty mają innych odbiorców. Oznacza to więc, że popyt na tradycyjne wydania się nie zwiększy. Czym zatem kierowały się oficyny?
- Poprzez Internet docieramy do osób, które dotychczas nie miały kontaktu z literaturą piękną. Dzięki temu poszerza się krąg czytelników - oświadcza Artur Mrozowski. A co sądzą o zamieszczaniu książek w sieci autorzy? - Przystałam na propozycję wydawcy z mieszanymi uczuciami - wyznaje Maria Nurowska. - Wytłumaczono mi, że powinnam iść z duchem czasu i nie udawać, że to dopiero początek XX wieku. Myślę o Internecie jako o sposobie dotarcia do nowych młodych czytelników. Wolałabym jednak, żeby poznawszy moją twórczość, czytali moje powieści nie na ekranie, lecz siedząc w wygodnym fotelu przy nocnej lampce - mówi autorka "Niemieckiego tańca". - Zamieszczenie w Internecie "Pod Mocnym Aniołem" było inicjatywą wydawcy, ale nie budzi to mojego sprzeciwu - twierdzi Jerzy Pilch. - Wręcz przeciwnie - z ciekawością się temu przyglądam. Jestem przekonany, że godząc się na publikację powieści w sieci, oddałem przysługę mojej książce. Również Internetowi zawdzięczam ogromną liczbę listów, które do mnie dotarły po ukazaniu się powieści w sieci. Listów, które przeważnie wzmocniły mnie duchowo.
Nadal sceptycyzm zachowuje Stanisław Lem, który najdobitniej dał wyraz swemu stanowisku w "Bombie megabitowej", przyrównując globalną sieć do śmietniska. - Mam do Internetu pobłażliwy stosunek. Ani mnie on ziębi, ani grzeje. Nigdy bym nie czytał książki na ekranie, ale przecież jestem z innej epoki. Jako człowiek trzymam się z daleka od Internetu, jako pisarz dopuszczam jednak taką formę promocji moich powieści.
Cechą charakterystyczną polskich publikacji on line jest to, że wszystkie strony traktują je wyłącznie jako rodzaj promocji. Autorzy rezygnują z honorariów, a wydawcy umawiają się z zarządzającymi serwisami na bezgotówkowe transakcje. Jest to oczywiście łańcuch ludzi dobrej woli, ale czy w dzisiejszych czasach tak powinien wyglądać e-biznes? Kiedy wreszcie skończy się akcja charytatywna i zarówno autorzy, jak i wydawcy zaczną zarabiać na książkach publikowanych w sieci? - Być może sprzedaż powieści w formie plików będzie dochodowa, ale raczej w wypadku encyklopedii czy podręczników, a nie literatury pięknej. Zamieszczanie beletrystyki na stronach WWW może być co najwyżej wabikiem na czytelnika - przewiduje Adam Widmański. Trudno się z tym nie zgodzić. Wizja domu bez książek jest tak samo rewolucyjna, jak przerażająca.

Więcej możesz przeczytać w 48/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.