Od wtorku rano pod siedzibą MSZ protest głodowy prowadzi ojciec Maszkiewicza - Jerzy Maszkiewicz. O godz. 14.30 ma się z nim spotkać premier Kazimierz Marcinkiewicz. "Przez kilkanaście dni oczekiwałem na radykalniejsze przedsięwzięcia (MSZ). Nie doczekałem się" - argumentował podjęcie protestu Jerzy Maszkiewicz. Swój protest będzie kontynuował "aż nie zobaczy syna w Polsce". Wyjaśnił, że na razie będzie prowadził go od świtu do zmierzchu, ale w przypadku braku reakcji ze strony polskich władz będzie protestował przez całą dobę. Dodał, że ma kontakt z synem, "choć nie bezpośredni". Jak podkreślił, Mariusz Maszkiewicz czuje się dobrze i jak najszybciej chce wrócić ze szpitala do aresztu, aby dokończyć swój 15-dniowy wyrok.
Mariusz Maszkiewicz został zatrzymany w mińskim miasteczku namiotowym, postawionym w dniu białoruskich wyborów prezydenckich. 27 marca skazano go na 15 dni aresztu. Maszkiewicz przebywa obecnie w szpitalu na obserwacji, gdyż skarżył się na bóle w klatce piersiowej.
Jak poinformowała zastępczyni rzecznika MSZ Justyna Lewańska, sprawa Maszkiewicza jest o tyle trudna, że zgodnie z białoruskim prawem, pobytu w szpitalu nie można uznać za odbywanie kary, ponieważ - zgodnie z art. 305 białoruskiego kodeksu administracyjnego - odbywanie aresztu może mieć miejsce tylko w specjalnych miejscach. Lewańska zapewniła, że MSZ jest w stałym kontakcie z Maszkiewiczem i z informacji resortu wynika, że jego stan jest stabilny. Wczoraj - jak poinformowała - odbyło się konsylium lekarskie, a dziś ma być podana wiadomość o stanie zdrowia Maszkiewicza. Zastępczyni rzecznika MSZ dodała, że działania ws. Maszkiewicza polski resort podejmuje we współpracy z białoruskim ministerstwem. Najprawdopodobniej we wtorek odbędzie się rozmowa przedstawiciela naszej placówki w Mińsku z dyrektorem Departamentu Konsularnego i Terytorialnego białoruskiego MSZ.
pap, ss