Marsz Tolerancji kontra Marsz Tradycji

Marsz Tolerancji kontra Marsz Tradycji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ulicami Krakowa przeszły w piątek dwa marsze: Tolerancji z udziałem m.in. gejów i lesbijek oraz Tradycji i Kultury zorganizowany przez Młodzież Wszechpolską.
Marsz Tolerancji został trzykrotnie zaatakowany; są poszkodowani. Przed większymi zamieszkami obie strony ochroniła policja.

Pierwsi zebrali się przed Collegium Novum działacze Młodzieży Wszechpolskiej - około czterdziestu, w organizacyjnych koszulkach. Dołączyło później do nich ponad stu skinów i młodych ludzi osłaniających twarze szalikami krakowskich klubów sportowych.

"Zebraliśmy się tu, by pokazać, że Kraków to miasto tradycyjne, polskie i papieskie, że nie ma tu zgody na dewiacje" - mówił do  zebranych Marcin Stroński prezes Okręgu Małopolskiego Młodzieży Wszechpolskiej. "Sprzeciwiamy się 'homoterroryzmowi' uprawianemu przez nieznaczącą grupkę homoseksualistów" - wtórował mu sekretarz MW Mariusz Tomczak.

Demonstranci ruszyli na krakowski rynek pod transparentami "Rodzina daje życie", "Stop dewiacji", "Leczcie się". Nie ustawało skandowanie haseł: "Rynek krakowski nigdy gejowski", "Chłopak, dziewczyna, normalna rodzina", "Nie oddamy dziś Krakowa", "Pederaści, lesby, geje, cała Polska z was się śmieje" i "Matką gejów jest Bruksela, Kraków zboczeń nie popiera".

W tym czasie spod Barbakanu, z hasłami "Wolność, równość, tolerancja", "Homofobia da się leczyć", "Piąta RP będzie tęczowa", "Wszyscy równi, każdy inny", pod tęczowymi flagami ruszył Marsz Tolerancji. Szło w nim - jak ocenia policja od ośmiuset do tysiąca uczestników, m.in. z Fundacji "Kultura dla Tolerancji", Kampanii Przeciw Homofonii, Partii Zieloni 2004, Unii Lewicy. Byli i  politycy, m.in. Wojciech Filemonowicz z SdPl i była wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka. Do Krakowa przyjechało także około stu reprezentantów organizacji gejowsko-lesbijskich m.in. z Belgii, Danii, Szwecji, Niemiec, Włoch.

Manifestanci z Marszu Tradycji i Kultury ustawili się u wylotu prowadzącej do Rynku ulicy Szewskiej, by tam powstrzymać Marsz Tolerancji. Okazało się jednak, że marsz zmienił trasę i skierował się wokół Rynku Plantami do Wawelu. Koordynator Marszu Tolerancji Samuel J. Nowak wyjaśnił, że trasę zmieniono w porozumieniu z  policją w trosce o bezpieczeństwo jego uczestników i aby uniknąć konfrontacji z Młodzieżą Wszechpolską.

Konfrontacji jednak nie uniknięto, bo uczestnicy Marszu Tradycji i Kultury rozwiązali demonstrację na rynku. Później nieregularne grupy przebiegły na Planty, gdzie z okrzykami "bić pedałów!" ruszyli na uczestników Marszu Tolerancji.

Chronioną przez kordon policji demonstrację zaatakowano kamieniami i jajkami, doszło do szamotaniny między napastnikami, a  policjantami. Najbardziej agresywnych policja wyprowadzała poza Planty.

W oświadczeniu przesłanym PAP Młodzież Wszechpolska stwierdziła, że ich działacze nie brali udziału w zajściach do których doszło poza rynkiem i że MW nie bierze odpowiedzialności za uczestników demonstracji spoza organizacji. "Ubolewamy, że po raz kolejny na  ulicach miasta Krakowa doszło do ekscesów wywołanych przez lewicowych ekstremistów żerujących na tragedii osobistej osób dotkniętych homoseksualizmem" - czytamy w komunikacie.

Po utarczkach słownych policja utorowała Marszowi Tolerancji drogę nad Wisłę. Przeciwnicy marszu nie dali jednak za wygraną i  pobiegli na wawelskie mury. Stamtąd jeszcze raz na demonstrację, która stanęła przed pomnikiem Smoka Wawelskiego, poleciały jajka i  kamienie.

Przed samym pomnikiem pojawiła się jeszcze raz kilkuosobowa grupa Młodzieży Wszechpolskiej. "Jesteście tu z nami" - krzyczeli do  nich uczestnicy marszu. "Nie oddamy wam Krakowa" - odpowiadali Wszechpolacy. Po kilkunastominutowym postoju przed pomnikiem smoka, manifestację rozwiązano, a jej uczestnicy w niewielkich grupach - nadal pod ochroną policji - rozeszli się.

Robert Biedroń prezes Kampanii Przeciw Homofobii mówił dziennikarzom, że marsz pokazał, iż "wciąż musimy się uczyć debaty o tolerancji, bo zawsze znajdzie się grupa ludzi nastawionych skrajnie, którzy w przeciwników rzucają kamieniami". A to oznacza -  według niego - że wciąż nie umiemy rozmawiać. To, że udało się zorganizować i przeprowadzić manifestację, Biedroń uznał za  sukces. "Dzisiaj Kraków, jutro Polska" - skandowali zebrani.

Biedroń dziękował uczestnikom za odwagę i za to, że przyszli by  pokazać akceptacje dla tolerancji, dla kraju gdzie każdy może być sobą, "gdzie gej może być gejem, lesbijka - lesbijką, a  wszechpolak - wszechpolakiem".

"Gdyby mój syn był gejem - proszę bardzo. Ale nie podobają mi się marsze. Zamieszanie robicie, dlatego młodzież agresywna tak postępuje" - mówiła do manifestantów jedna z kobiet obserwujących marsz. Dla większości turystów obie demonstracje stanowiły jednak atrakcję. Wyjmowali więc aparaty i kamery wideo by ją sobie uwiecznić.

Policja zatrzymała 12 osób, wiele osób legitymowano. Jednej uczestniczce Marszu Tolerancji zranionej kamieniem udzielono pomocy lekarskiej, choć według organizatorów tej demonstracji mniej groźne obrażenia odniosło kilka innych osób.

pap, ab