Gorzkie pożegnanie

Gorzkie pożegnanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sceptyczne podejście do gatunku Homo Sapiens pogłębiało się u Stanisława Lema z biegiem lat, by pod koniec życia osiągnąć rozmiary wręcz patologiczne. A szkoda, bo przecież wcześniej tworzył on wizje tyleż śmiałe, co prorocze.
Za młodu pasjami czytywałem "Bajki robotów", "Cyberiadę" i "Dzienniki gwiazdowe", by po latach zachwycić się nie tylko warsztatem literackim Lema, ale i jego zdolnościami przewidywania rozwoju technologii. Opowieść o królu Hydropsie to znakomita alegoria inżynierii genetycznej, Rozporyk gubi się w rzeczywistości wirtualnej a la "Matrix", a Ilion Tichy jest świadkiem zastosowania broni "nieśmiertelnej" (non-lethal weapon), czyli tłumiących rozruchy bomb miłości bliźniego, których nie powstydziłby się "Raport mniejszości". Lem to twórca science fiction w czystej postaci, gdyż z biegiem lat element fiction zanika, zaś to, co zostaje, często można wyczytać na pierwszych gazet.

O ile jednak o technologii Lem pisał rzeczowo i z niejaką fascynacją, to jego podejście do ludzi było bardzo krytyczne, a wręcz hiperkrytyczne. Dał temu upust już w książce "Bomba megabitowa" przed siedmiu laty, gdzie wieścił rozmaite katastrofy, jakie na nasze głowy sprowadzą komputery, internet i naginanie przyrody do własnych potrzeb. Uważał, że zawsze będziemy robić zły użytek z nowych wynalazków, "ponieważ tak właśnie postępują ludzie". Te wizje na razie jednak się nie sprawdziły - ludzkość radzi sobie zarówno z globalizacją, jak i z zalewem informacji w mediach elektronicznych i jakoś nikt nie rozpisuje się w Internecie o tym, jakoby w lodówce Lema śmierdziało serem. Wygląda też na to, że rasą drapieżców jesteśmy jedynie tymczasowo i na pół gwizdka, ponieważ zawsze ważniejsza dla nas była współpraca niż agresja. Mylił się pan, panie Stanisławie - ale pewnie w głębi serca szczerze by się pan z tego ucieszył.

Jan Stradowski

Czytaj też: Otrzeźwiacz (Postęp technologiczny na usługach niskich instynktów i bezguścia jest nie do zatrzymania - twierdził Stanisław Lem)