O ile jednak o technologii Lem pisał rzeczowo i z niejaką fascynacją, to jego podejście do ludzi było bardzo krytyczne, a wręcz hiperkrytyczne. Dał temu upust już w książce "Bomba megabitowa" przed siedmiu laty, gdzie wieścił rozmaite katastrofy, jakie na nasze głowy sprowadzą komputery, internet i naginanie przyrody do własnych potrzeb. Uważał, że zawsze będziemy robić zły użytek z nowych wynalazków, "ponieważ tak właśnie postępują ludzie". Te wizje na razie jednak się nie sprawdziły - ludzkość radzi sobie zarówno z globalizacją, jak i z zalewem informacji w mediach elektronicznych i jakoś nikt nie rozpisuje się w Internecie o tym, jakoby w lodówce Lema śmierdziało serem. Wygląda też na to, że rasą drapieżców jesteśmy jedynie tymczasowo i na pół gwizdka, ponieważ zawsze ważniejsza dla nas była współpraca niż agresja. Mylił się pan, panie Stanisławie - ale pewnie w głębi serca szczerze by się pan z tego ucieszył.
Jan Stradowski
Czytaj też: Otrzeźwiacz (Postęp technologiczny na usługach niskich instynktów i bezguścia jest nie do zatrzymania - twierdził Stanisław Lem)